13-11-2013, 22:01
Nikt już teraz nie wie, kto kogo bardziej potrzebował i kto w końcu komu bardziej pomógł. Jednoróżka podarowała Blue swój uśmiech, a ta wpatrywała się w niego z takim entuzjazmem, że aż Starweave naszły pewne obawy. Dobrze wiedziała czym mogą się skończyć tego typu sytuacje. Z tego też powodu, położyła ona specyficzny nacisk na ostatnie swoje słowa. Mając nadzieję, że dzięki temu nic takiego nie uderzy do głowy niebieskiej klaczy.
Chyba jednak trochę jej to nie wyszło, bo z twarzy Blue, Star na te chwilę mogła odczytać tak wiele, że aż w najlepszym wypadku spodziewała się nagłego szturmu na jej strefę osobistą. Blue jednak szybko się opanowała i zaczęła w końcu mówić.
Nie ma problemu Star. Ja po prostu zrobiłam to, co powinien zrobić każdy inny kuc w mojej sytuacji. Pomogłam potrzebującemu. – ”O bogini, ja się tylko wzruszyłam, nie jest jeszcze ze mną chyba aż tak źle. Wydawało mi się...a z resztą. Pomyślała Star wesoło przewracając oczami, nie zamierzała się o to kłócić. Wyglądało na to, że Blue faktycznie została jej zesłana przez samą Celestię, a jej senny koszmar tylko częściowo wszystko zepsuł. Nie mniej jednak i tak było to dziwne.
Chwile potem, Blue zaczęła mówić na temat, jak Atramentowa może się jej jeszcze przydać. Mimo iż niebieska jednoróżka życzyła jej jak najlepiej, nie były to słowa jakie Star chciała by usłyszeć. A z tego co słyszała, ktoś już zdążył podjąć decyzje co do dalszych losów owej karawany. Klacz bardzo dobrze wiedziała, że wszelkie tego typu decyzje podejmowane bez jej obecności, nie są decyzjami dla niej korzystnymi. Dodatkowo wszystko wskazywało na to, że Blue była dobrze zafunflowana z brązowym ogierem. I jako jego wspólniczka, postawiła Starweave przed faktem dokonanym. ”Nie dobrze.”
Star zdawała sobie sprawę, że wspólny wróg i cel potrafi zjednoczyć niemal każde kucyki. Jednak już po zwycięstwie, efekt ten na pustkowiach utrzymywał się bardzo krótko. To była właśnie jedna z największych klątw dzisiejszej Equestrii. Atramentowa klacz wiedziała także iż prawdopodobnym było, że z pomocą cichych noży, jeszcze tej nocy może nastąpić rozstrzygnięcie wszelkich sporów, o towar wewnątrz skrzyń. Po chwili wróciła myślami do wcześniejszych słów Blue. ”Może to i jednak dobrze, może te kucyki faktycznie mają w sobie coś więcej.” Stwierdziła, jednocześnie przyznając, że na razie lepiej będzie się nie wychylać.
Starweave tak się zamyśliła, że prawie umknęły jej następne słowa drugiej klaczy na wozie. Ponownie ustanowiła ona na niej swoje rozproszone wcześniej spojrzenie. - Cała przyjemność po mojej stronie. – Powiedziała pewnie z szerokim uśmiechem.
Starweave powróciła do sowiej wyjściowej pozycji, w której znajdowała się przez cały czas pobytu wewnątrz kuli. Wylewitowała ona ze swoich juków, jeden z ofiarowanych jej egzemplarzy Guns & Bullets i otworzyła go na pierwszej stronie przed sobą. – Chyba nie będziesz mieć nic przeciwko, jak rzucę okiem na kilka magicznych sztuczek z użyciem kulek. – Powiedziała ledwie kończąc przed obfitym ziewnięciem, które w porę udało jej się zasłonić kopytem.
Chyba jednak trochę jej to nie wyszło, bo z twarzy Blue, Star na te chwilę mogła odczytać tak wiele, że aż w najlepszym wypadku spodziewała się nagłego szturmu na jej strefę osobistą. Blue jednak szybko się opanowała i zaczęła w końcu mówić.
Nie ma problemu Star. Ja po prostu zrobiłam to, co powinien zrobić każdy inny kuc w mojej sytuacji. Pomogłam potrzebującemu. – ”O bogini, ja się tylko wzruszyłam, nie jest jeszcze ze mną chyba aż tak źle. Wydawało mi się...a z resztą. Pomyślała Star wesoło przewracając oczami, nie zamierzała się o to kłócić. Wyglądało na to, że Blue faktycznie została jej zesłana przez samą Celestię, a jej senny koszmar tylko częściowo wszystko zepsuł. Nie mniej jednak i tak było to dziwne.
Chwile potem, Blue zaczęła mówić na temat, jak Atramentowa może się jej jeszcze przydać. Mimo iż niebieska jednoróżka życzyła jej jak najlepiej, nie były to słowa jakie Star chciała by usłyszeć. A z tego co słyszała, ktoś już zdążył podjąć decyzje co do dalszych losów owej karawany. Klacz bardzo dobrze wiedziała, że wszelkie tego typu decyzje podejmowane bez jej obecności, nie są decyzjami dla niej korzystnymi. Dodatkowo wszystko wskazywało na to, że Blue była dobrze zafunflowana z brązowym ogierem. I jako jego wspólniczka, postawiła Starweave przed faktem dokonanym. ”Nie dobrze.”
Star zdawała sobie sprawę, że wspólny wróg i cel potrafi zjednoczyć niemal każde kucyki. Jednak już po zwycięstwie, efekt ten na pustkowiach utrzymywał się bardzo krótko. To była właśnie jedna z największych klątw dzisiejszej Equestrii. Atramentowa klacz wiedziała także iż prawdopodobnym było, że z pomocą cichych noży, jeszcze tej nocy może nastąpić rozstrzygnięcie wszelkich sporów, o towar wewnątrz skrzyń. Po chwili wróciła myślami do wcześniejszych słów Blue. ”Może to i jednak dobrze, może te kucyki faktycznie mają w sobie coś więcej.” Stwierdziła, jednocześnie przyznając, że na razie lepiej będzie się nie wychylać.
Starweave tak się zamyśliła, że prawie umknęły jej następne słowa drugiej klaczy na wozie. Ponownie ustanowiła ona na niej swoje rozproszone wcześniej spojrzenie. - Cała przyjemność po mojej stronie. – Powiedziała pewnie z szerokim uśmiechem.
Starweave powróciła do sowiej wyjściowej pozycji, w której znajdowała się przez cały czas pobytu wewnątrz kuli. Wylewitowała ona ze swoich juków, jeden z ofiarowanych jej egzemplarzy Guns & Bullets i otworzyła go na pierwszej stronie przed sobą. – Chyba nie będziesz mieć nic przeciwko, jak rzucę okiem na kilka magicznych sztuczek z użyciem kulek. – Powiedziała ledwie kończąc przed obfitym ziewnięciem, które w porę udało jej się zasłonić kopytem.