21-11-2013, 21:28
Doszedłszy do wozu klacz przez krótką chwilę się wahała, a potem weszła do środka. Nie było nikogo ani niczego, co mogłoby jej przeszkodzić w śnie.
Myślała o przeszłości, tej bliższej i tej nieco odleglejszej. O rodzicach, doświadczeniach, przebiegu jej życia. Następnie jej myśli wpadły w inny tor: co ona tak naprawdę umie? Każdy coś tutaj umiał. Sharp mógł leczyć, gdy było to potrzebne. Iron potrafiła majstrować przy broniach. Rusty prawdopodobnie znał się nieco na przetrwaniu. Nie wiedziała jeszcze co jest specjalnością Blue ani Star; zwłaszcza ta pierwsza zdawała się ukrywać większość faktów dotyczących jej samej. Natomiast White sama chyba jeszcze nie wiedziała, w czym jest dobra.
Ale Rain? Potrafiła strzelać z miniguna. I napierdalać. Ewentualnie posyłać niskokalibrowe pociski w stronę wrogów. Cóż, faktem było to, że ciemnoniebieski kucyk nie mógł się pochwalić szerokim wachlarzem umiejętności. I mogła albo zacząć na to narzekać, albo próbować się czegoś nauczyć, albo koncentrować się na tym, co umiała robić najlepiej. Wybrała to ostatnie - przynajmniej narazie.
Potem przyszły myśli o przyszłości. O tym, co czeka tę grupkę przypadkowych podróżników. Jak długo przetrwa? Czy poznają się nieco lepiej, czy może zwyczajnie każdy pójdzie w swoją stronę? Perspektywa pozostania dłużej w jednej grupie była dość obca granatowej klaczy; zawsze była skłonna raczej do zmiany miejsca, znajomych, pracy. Nie lubiła stałych kontraktów.
Zamyślony kucyk zauważył, jak ktoś wchodzi do środka. Był to medyk, którego obecność w obozowisku kilkanaście minut temu raczej umknęła jej uwadze. Ogier wydał krótki rozkaz. - Znajdź Iron i zaciągnij ją koło ogniska. Nie możemy ot tak pójść spać; co jak co, ale ty powinnaś tym wiedzieć - skomentował na koniec.
Rain wiedziała w istocie o tym, że w nocy zagrożenie wzrasta. Widać bycie tylko pasażerem nieco przyćmiło jej nawyki na rzecz nicnierobienia. Przyzwyczaiła się już do tego, że ktoś wydawał jej tego typu rozkazy - a poza tym nie widziała żadnej innej osoby z tej karawany na miejscu szefa. Wprawdzie medykowi może i troszkę brakowało do charyzmatycznego dowódcy z pierwszego zdarzenia, ale mimo to słychać było stanowczość w jego głosie - a to dobrze świadczyło.
Zareagowała niemalże odruchowo. Zignorowawszy komentarz dotyczący tego, co powinna wiedzieć a co nie, spojrzała na Sharpa, wyprostowała się, rzuciła krótkie "jasne!" - po czym już jej nie było w wozie. Nie ściemniło się zbytnio od wejścia do środka; wciąż było dość widno. Wzrokiem zaczęła szukać popielatej klaczy . Gdy to się nie powiodło, postanowiła poszukać w najbardziej logicznym w tym momencie, według niej, miejscu: w jedntm z wozów.
Myślała o przeszłości, tej bliższej i tej nieco odleglejszej. O rodzicach, doświadczeniach, przebiegu jej życia. Następnie jej myśli wpadły w inny tor: co ona tak naprawdę umie? Każdy coś tutaj umiał. Sharp mógł leczyć, gdy było to potrzebne. Iron potrafiła majstrować przy broniach. Rusty prawdopodobnie znał się nieco na przetrwaniu. Nie wiedziała jeszcze co jest specjalnością Blue ani Star; zwłaszcza ta pierwsza zdawała się ukrywać większość faktów dotyczących jej samej. Natomiast White sama chyba jeszcze nie wiedziała, w czym jest dobra.
Ale Rain? Potrafiła strzelać z miniguna. I napierdalać. Ewentualnie posyłać niskokalibrowe pociski w stronę wrogów. Cóż, faktem było to, że ciemnoniebieski kucyk nie mógł się pochwalić szerokim wachlarzem umiejętności. I mogła albo zacząć na to narzekać, albo próbować się czegoś nauczyć, albo koncentrować się na tym, co umiała robić najlepiej. Wybrała to ostatnie - przynajmniej narazie.
Potem przyszły myśli o przyszłości. O tym, co czeka tę grupkę przypadkowych podróżników. Jak długo przetrwa? Czy poznają się nieco lepiej, czy może zwyczajnie każdy pójdzie w swoją stronę? Perspektywa pozostania dłużej w jednej grupie była dość obca granatowej klaczy; zawsze była skłonna raczej do zmiany miejsca, znajomych, pracy. Nie lubiła stałych kontraktów.
Zamyślony kucyk zauważył, jak ktoś wchodzi do środka. Był to medyk, którego obecność w obozowisku kilkanaście minut temu raczej umknęła jej uwadze. Ogier wydał krótki rozkaz. - Znajdź Iron i zaciągnij ją koło ogniska. Nie możemy ot tak pójść spać; co jak co, ale ty powinnaś tym wiedzieć - skomentował na koniec.
Rain wiedziała w istocie o tym, że w nocy zagrożenie wzrasta. Widać bycie tylko pasażerem nieco przyćmiło jej nawyki na rzecz nicnierobienia. Przyzwyczaiła się już do tego, że ktoś wydawał jej tego typu rozkazy - a poza tym nie widziała żadnej innej osoby z tej karawany na miejscu szefa. Wprawdzie medykowi może i troszkę brakowało do charyzmatycznego dowódcy z pierwszego zdarzenia, ale mimo to słychać było stanowczość w jego głosie - a to dobrze świadczyło.
Zareagowała niemalże odruchowo. Zignorowawszy komentarz dotyczący tego, co powinna wiedzieć a co nie, spojrzała na Sharpa, wyprostowała się, rzuciła krótkie "jasne!" - po czym już jej nie było w wozie. Nie ściemniło się zbytnio od wejścia do środka; wciąż było dość widno. Wzrokiem zaczęła szukać popielatej klaczy . Gdy to się nie powiodło, postanowiła poszukać w najbardziej logicznym w tym momencie, według niej, miejscu: w jedntm z wozów.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!