23-11-2013, 03:08
Klacz nie była zachwycona tym że została przebudzona z Świętego Letargu, Rain mogła obserwować jak kształt poruszył się, przewrócił na prawy bok po czym na brzuch i zaczął z mozołem wstawać mamrocząc na czym świat stoi. Gdy stała pewnie na nogach rozglądnęła się po wozie rozchwianym wzrokiem i rzuciła - Idź już do ogniska. Nie czekaj na mnie. - po tych słowach wyciągnęła z juków coś co można by określić protoplastą dawnych dzwonów w kolorze niebieskim.
Dzwony te ku wartości użytkowania podwinięto do góry i połatano. Jak na stare spodnie przystało kieszenie znajdowały się zwyczajowo na zadzie a same spodnie miały tą pomocną właściwość że były ciepłe. Klacz bez wahania ubrała je, znów wstała po czym zebrała ekwipunek i wyszła nieco chwiejnym krokiem z wozu, zrobiła kilka kroków i dalej poszła już prosto po czym ciężko klapnęła przy ogniu.
Wyciągnęła jakąś starą harmonijkę ustną i sprawdziła czy działa. - Może i trochę zniszczona... ale nie jest tragicznie. - podniosła harmonijkę i zaczęła grać. Po prostu ostatnia rzecz jakiej brakowało do wyglądu obozu jak z sennego filmu drogi to wygrywanie jakiejś powolnej i delikatnej melodii na harmonijce ustnej.
Jedyne czego mogło brakować to hurtowych ilości alkoholu i par baraszkujących gdzieś za obozem. Klacz nieprzerwanie grała spokojną, kojącą melodię, prawdopodobnie jedyną jaka umiała zagrać na tym instrumencie. Gdy skończyła dyskretnie wrzuciła harmonijkę do juków a żeby nie siedzieć bez celu zaczęła się co chwilkę rozglądać jakby mogła wypatrzyć cokolwiek ciekawego. Po chwili ściągnęła okulary, porównała to co widzi z tym co widziała przez żółte szkiełka po czym spakowała złoto-żółte okulary do kieszeni w kurtce.
Zaczęła do siebie pomrukiwać - Czekamy czekamy... Czekamy czekamy na sygnał z centrali. centrala nas ocali...*
< tom się napocił... żadnych sprostowań bo powołuję się na artykuł B.R.Z.O.Z.A. itp... * - Słowa utworu Brygady Kryzys o tytule (a jakby) Centrala >
Dzwony te ku wartości użytkowania podwinięto do góry i połatano. Jak na stare spodnie przystało kieszenie znajdowały się zwyczajowo na zadzie a same spodnie miały tą pomocną właściwość że były ciepłe. Klacz bez wahania ubrała je, znów wstała po czym zebrała ekwipunek i wyszła nieco chwiejnym krokiem z wozu, zrobiła kilka kroków i dalej poszła już prosto po czym ciężko klapnęła przy ogniu.
Wyciągnęła jakąś starą harmonijkę ustną i sprawdziła czy działa. - Może i trochę zniszczona... ale nie jest tragicznie. - podniosła harmonijkę i zaczęła grać. Po prostu ostatnia rzecz jakiej brakowało do wyglądu obozu jak z sennego filmu drogi to wygrywanie jakiejś powolnej i delikatnej melodii na harmonijce ustnej.
Jedyne czego mogło brakować to hurtowych ilości alkoholu i par baraszkujących gdzieś za obozem. Klacz nieprzerwanie grała spokojną, kojącą melodię, prawdopodobnie jedyną jaka umiała zagrać na tym instrumencie. Gdy skończyła dyskretnie wrzuciła harmonijkę do juków a żeby nie siedzieć bez celu zaczęła się co chwilkę rozglądać jakby mogła wypatrzyć cokolwiek ciekawego. Po chwili ściągnęła okulary, porównała to co widzi z tym co widziała przez żółte szkiełka po czym spakowała złoto-żółte okulary do kieszeni w kurtce.
Zaczęła do siebie pomrukiwać - Czekamy czekamy... Czekamy czekamy na sygnał z centrali. centrala nas ocali...*
< tom się napocił... żadnych sprostowań bo powołuję się na artykuł B.R.Z.O.Z.A. itp... * - Słowa utworu Brygady Kryzys o tytule (a jakby) Centrala >