27-11-2013, 16:50
Rain, po udaniu się w stronę centralnego punktu w obozowisku, po prostu czekała. Obok niej Iron mruczała coś do siebie i grała na przemian. Trochę potrwało, zanim ujrzała Sharpa wraz z dwójką ocalałych "najemników"; było już całkiem ciemno. Rzeczony medyk chwilę milczał, a potem wydał proste polecenie związane z wartami. Tak jak myślałam.. Początkowo wszystko zdawało się być bardzo proste i jasne, ale szybko pojawiło się kilka pytań. Przede wszystkim to, dlaczego plan nie uwzględniał trzech osób: Blue, Rusty'ego i White. No, White jeszcze zrozumiem... ale tamta dwójka? Hmm. Pokręciła krótko głową. Następna z kolei była kwestia dokładności wart, choć pewne należało się spodziewać, że w pewnym momencie pierwsze dwa kucyki zwyczajnie podejdą do Rain i Iron i powiedzą, że czas na zmianę.
Oprócz tego uderzył ją fakt, że karawana musi dotrzeć do osady. Być może i nie do końca uważała na to, co mówił ranny na wozie, ale że rozmowa dotyczyła przez większość czasu tego samego nie była w stanie nic nie usłyszeć. Toteż zdziwiła się, gdyż - z tego co zrozumiała - miasteczko, do którego zmierzali, było pełne bandytów. Albo coś takiego.
Wszystkie te rzeczy nieco zaniepokoiły ciemnoniebieską. I o ile pod wodzą kogoś, kto faktycznie dowodził tą karawaną nie przejmowałaby się tym zbytnio, tak do nowego przywódcy karawany postanowiła trzymać nieco dystansu i nie ufać mu do końca. W końcu nigdy nie wiadomo, co siedzi w umyśle kucyka. - Zgodziłabym się, ale pozostaje parę rzeczy, które mnie osobiście zastanawiają. Po pierwsze, dlaczego Blue i Rusty nie mają wart? - spytała, starając się być na tyle grzeczną, ile tego wymagała sytuacja. Kwestię White pominęła milczeniem. Nie czekając na odpowiedź od razu dodała, - a po drugie: czemu nie powiedziałeś reszcie o tym, że jedziemy do miasta nie-do-końca-bezpiecznego?
Oprócz tego uderzył ją fakt, że karawana musi dotrzeć do osady. Być może i nie do końca uważała na to, co mówił ranny na wozie, ale że rozmowa dotyczyła przez większość czasu tego samego nie była w stanie nic nie usłyszeć. Toteż zdziwiła się, gdyż - z tego co zrozumiała - miasteczko, do którego zmierzali, było pełne bandytów. Albo coś takiego.
Wszystkie te rzeczy nieco zaniepokoiły ciemnoniebieską. I o ile pod wodzą kogoś, kto faktycznie dowodził tą karawaną nie przejmowałaby się tym zbytnio, tak do nowego przywódcy karawany postanowiła trzymać nieco dystansu i nie ufać mu do końca. W końcu nigdy nie wiadomo, co siedzi w umyśle kucyka. - Zgodziłabym się, ale pozostaje parę rzeczy, które mnie osobiście zastanawiają. Po pierwsze, dlaczego Blue i Rusty nie mają wart? - spytała, starając się być na tyle grzeczną, ile tego wymagała sytuacja. Kwestię White pominęła milczeniem. Nie czekając na odpowiedź od razu dodała, - a po drugie: czemu nie powiedziałeś reszcie o tym, że jedziemy do miasta nie-do-końca-bezpiecznego?
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!