03-12-2013, 15:08
Xander przysłuchiwał się drobnej dyskusji jaka wywiązała się pomiędzy Rain i Sharpem. Pierwsze pytanie ciemnoniebieskiej sprawiło że w myślach złapał się za głowę. W domu wszyscy zdrowi? Czy ona naprawdę powierzyła by swoje życie komuś kogo nie zna? Taa, ciekawe ile by wytrzymała na takim podejściu... Drugie pytanie natomiast było już bardziej interesujące. Ciężko zbrojny kucyk zahaczył o kwestię najbliższej osady, prawdopodobnie zajętej przez bandytów. Odpowiedź jaką usłyszał od jednorożca była zaskakująca. Że co?!Czy on naprawdę chce puścić Blue samą? Moje książki wspominają że zwiad nigdy nie jest jedno osobowy, tak działali tylko szpiedzy i zabójcy. Ech, może przestanę gdybać i chyba po prostu o tym z nim porozmawiam... na osobności.
Zebra już z mniejszą uwagą monitorowała rozmowę Sharpa i Rain która zeszła na dwójkę najemników. W tym czasie Xander wyciągną z juka zagięty na końcu drut i za jego pomocą wyciągną swój kubek z ogniska. Odsunął go ostrożnie na tyle by przestał się gotować a jedynie utrzymywał stałą temperaturę. Schował drut w tym samym momencie gdy jednorożec kazał zabrać broń White. Po jego słowach czekał jeszcze chwilkę, lecz nic się nie działo i także na nic się nie zanosiło. W sumie to teraz mogę mieć szanse by go jakoś zagadnąć... Młodzik wstał i lekko się przeciągnął. Następnie głosem niby to od niechcenia rzucił -Nooo.... To jeśli to by było wszystko, to muszę skoczyć na stronę.
Z wolna ruszył wymierzając swoje kroki tak by przejść jak najbliżej Sharpa. Kiedy mniej więcej się z nim zrównał zatrzymał się. - Musimy pogadać. Teraz. - Mówił cicho tak by tylko jednorożec to usłyszał, dodatkowo podkreślając wszystko poważnym tonem głosu. Kiedy mówił nie odwrócił do niego głowy by nie wzbudzać podejrzeń że coś szepcze. Potem jeszcze odwrócił głowę do wszystkich zebranych i powiedział nieco bardziej zobojętniałym głosem. - Tylko mi całej kawy nie wypijcie. - Gdy skończył mówić ruszył w stronę najbliższego wyjścia z obozu i skręcił za jeden z wozów. Teraz czekał aż pojawi się Jasnobrązowy jednorożec.
Zebra już z mniejszą uwagą monitorowała rozmowę Sharpa i Rain która zeszła na dwójkę najemników. W tym czasie Xander wyciągną z juka zagięty na końcu drut i za jego pomocą wyciągną swój kubek z ogniska. Odsunął go ostrożnie na tyle by przestał się gotować a jedynie utrzymywał stałą temperaturę. Schował drut w tym samym momencie gdy jednorożec kazał zabrać broń White. Po jego słowach czekał jeszcze chwilkę, lecz nic się nie działo i także na nic się nie zanosiło. W sumie to teraz mogę mieć szanse by go jakoś zagadnąć... Młodzik wstał i lekko się przeciągnął. Następnie głosem niby to od niechcenia rzucił -Nooo.... To jeśli to by było wszystko, to muszę skoczyć na stronę.
Z wolna ruszył wymierzając swoje kroki tak by przejść jak najbliżej Sharpa. Kiedy mniej więcej się z nim zrównał zatrzymał się. - Musimy pogadać. Teraz. - Mówił cicho tak by tylko jednorożec to usłyszał, dodatkowo podkreślając wszystko poważnym tonem głosu. Kiedy mówił nie odwrócił do niego głowy by nie wzbudzać podejrzeń że coś szepcze. Potem jeszcze odwrócił głowę do wszystkich zebranych i powiedział nieco bardziej zobojętniałym głosem. - Tylko mi całej kawy nie wypijcie. - Gdy skończył mówić ruszył w stronę najbliższego wyjścia z obozu i skręcił za jeden z wozów. Teraz czekał aż pojawi się Jasnobrązowy jednorożec.