11-12-2013, 21:07
Sharp spokojnie słuchał zebry, nie rzucając żadnego komentarza, nawet mimo sarkastycznej wypowiedzi, która otwierała jego monolog, a w opinii medyka była zupełnie bezcelowa. Stwierdzenie, że mimo wszystko młodszy ogier chce z nimi zostać, nieco zaskoczyło jednorożca. Spodziewał się, że ich opuści po usłyszeniu planu.
Tymczasem Xander kontynuował, a medyk słuchał dalej.
Na jego pyszczku widoczne było zaskoczenie, gdy zebra najzwyczajniej w świecie przyznała, że ich podsłuchiwała. Nie żeby był jakoś specjalnie zaskoczony czy zamierzał ukrywać rozmowę z rannym kucem na wozie, ale przyznawanie się do takich praktyk wprost przed nieznajomymi nawet pomiędzy kucykami było raczej niespotykane. A w przypadku, gdy podsłuchującym była zebra, Sharp spodziewałby się raczej, że podejmie szczególne środki ostrożności... najwyraźniej Xander wolał bezpośrednio się przyznać i otrzymać takież bezpośrednie odpowiedzi, zamiast krążyć wokół tematu.
Jednorożca jeszcze bardziej zaskoczył notes, który podała mu zebra. Podniósł go za pomocą telekinezy i zaczął przeglądać strony, zauważając ocalałe słowa wraz ze słyszeniem o nich od zebry. Skinął głową lekko na potwierdzenie jego słów. A występowanie nazwy osady rannego ogiera zwiększało szanse na to, że to właśnie ta osada była ich celem.
Wolałby, żeby zbyt wiele osób nie wiedziało o tym, ile broni przewoziła karawana... ale ciężko jest ukryć ładunek, gdy każdy może po prostu wejść na jeden z wozów i otworzyć skrzynie.
Skrzynia... kurwa, stwierdził dźwięcznie Sharp, gdy przypomniał sobie o pewnym fakcie: tuż po bitwie, wyrzucił jedną ze skrzyń pełnych broni pośród skały, żeby w razie czego użyć ich. Byle nikt tego jeszcze nie znalazł.
Chciałby mieć jakiś sposób na wybicie zebrze z głowy otwierania skrzyń raz a dobrze, ale takiego nie widział, przynajmniej nie w tej chwili.
A potem ogier zaczął gadać o wątpliwościach w sprawie misji Blue.
Sharp westchnął ciężko.
- Po kolei... w dużym skrócie: osada, o nazwie Paubu, która, jak się teraz okazuje, jest wspomniana w notatkach karawany. Zaatakowała ją duża grupa raiderów. Część się odłączyła, żeby polować na karawany. Efekty widzisz. Druga część wciąż tam siedzi. Nasz "gość" błaga, żeby im pomóc. Co do broni, karawana ma dość zróżnicowany ładunek - medyk przerwał na chwilę, by się rozejrzeć. Nie miało to na celu przekazania niczego Xanderowi. Po prostu zapadał zmrok, a jednorożec wolał nie zostać ofiarą jakiegoś nocnego mutanta. W starciu na bliski dystans z większością tych stworzeń kucyk bez zbroi wspomaganej raczej nie miał szans.
- Zaś co do Blue... Mi też się nie podoba, że idzie tam sama, uwierz. Ale ta klacz przeszła przez piekło, którego nie jestem sobie nawet wyobrazić. Jeżeli mówi, że coś potrafi zrobić, to mogę tylko ufać, że tak faktycznie jest. Mamy komunikację. - w tym momencie Sharp uniósł przednią nogę, tak, by PipBuck na niej był widoczny dla zebry. - Ona jest też, wedle mojej wiedzy, jedynym ku... jedyną osobą w naszej grupie, która ma wystarczające umiejętności by pójść na taką misję i wyjść z tego cało. Jeżeli chcesz to przedyskutować, to dyskutuj z nią - dokończył. Niewiele więcej miał ogierowi do powiedzenia.
W swojej opinii i tak powiedział za dużo, ale już tak miał: gdy zaczynał mówić, nie przestawał póki nie przekazał wszystkiego. A czasem "wszystko" nie powinno być przekazywane. Westchnął w duchu.
Tymczasem Xander kontynuował, a medyk słuchał dalej.
Na jego pyszczku widoczne było zaskoczenie, gdy zebra najzwyczajniej w świecie przyznała, że ich podsłuchiwała. Nie żeby był jakoś specjalnie zaskoczony czy zamierzał ukrywać rozmowę z rannym kucem na wozie, ale przyznawanie się do takich praktyk wprost przed nieznajomymi nawet pomiędzy kucykami było raczej niespotykane. A w przypadku, gdy podsłuchującym była zebra, Sharp spodziewałby się raczej, że podejmie szczególne środki ostrożności... najwyraźniej Xander wolał bezpośrednio się przyznać i otrzymać takież bezpośrednie odpowiedzi, zamiast krążyć wokół tematu.
Jednorożca jeszcze bardziej zaskoczył notes, który podała mu zebra. Podniósł go za pomocą telekinezy i zaczął przeglądać strony, zauważając ocalałe słowa wraz ze słyszeniem o nich od zebry. Skinął głową lekko na potwierdzenie jego słów. A występowanie nazwy osady rannego ogiera zwiększało szanse na to, że to właśnie ta osada była ich celem.
Wolałby, żeby zbyt wiele osób nie wiedziało o tym, ile broni przewoziła karawana... ale ciężko jest ukryć ładunek, gdy każdy może po prostu wejść na jeden z wozów i otworzyć skrzynie.
Skrzynia... kurwa, stwierdził dźwięcznie Sharp, gdy przypomniał sobie o pewnym fakcie: tuż po bitwie, wyrzucił jedną ze skrzyń pełnych broni pośród skały, żeby w razie czego użyć ich. Byle nikt tego jeszcze nie znalazł.
Chciałby mieć jakiś sposób na wybicie zebrze z głowy otwierania skrzyń raz a dobrze, ale takiego nie widział, przynajmniej nie w tej chwili.
A potem ogier zaczął gadać o wątpliwościach w sprawie misji Blue.
Sharp westchnął ciężko.
- Po kolei... w dużym skrócie: osada, o nazwie Paubu, która, jak się teraz okazuje, jest wspomniana w notatkach karawany. Zaatakowała ją duża grupa raiderów. Część się odłączyła, żeby polować na karawany. Efekty widzisz. Druga część wciąż tam siedzi. Nasz "gość" błaga, żeby im pomóc. Co do broni, karawana ma dość zróżnicowany ładunek - medyk przerwał na chwilę, by się rozejrzeć. Nie miało to na celu przekazania niczego Xanderowi. Po prostu zapadał zmrok, a jednorożec wolał nie zostać ofiarą jakiegoś nocnego mutanta. W starciu na bliski dystans z większością tych stworzeń kucyk bez zbroi wspomaganej raczej nie miał szans.
- Zaś co do Blue... Mi też się nie podoba, że idzie tam sama, uwierz. Ale ta klacz przeszła przez piekło, którego nie jestem sobie nawet wyobrazić. Jeżeli mówi, że coś potrafi zrobić, to mogę tylko ufać, że tak faktycznie jest. Mamy komunikację. - w tym momencie Sharp uniósł przednią nogę, tak, by PipBuck na niej był widoczny dla zebry. - Ona jest też, wedle mojej wiedzy, jedynym ku... jedyną osobą w naszej grupie, która ma wystarczające umiejętności by pójść na taką misję i wyjść z tego cało. Jeżeli chcesz to przedyskutować, to dyskutuj z nią - dokończył. Niewiele więcej miał ogierowi do powiedzenia.
W swojej opinii i tak powiedział za dużo, ale już tak miał: gdy zaczynał mówić, nie przestawał póki nie przekazał wszystkiego. A czasem "wszystko" nie powinno być przekazywane. Westchnął w duchu.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.