Zebra spokojnie wysłuchała skróconej wersji informacji jakie jednorożec usłyszał przy przesłuchaniu. Lecz niestety, spokój znikł już po pierwszych zdaniach kucyka. Jedyne co mógł teraz zrobić to zachować pokerową twarz i wysłuchać reszty tego co jasnobrązowy miał mu do powiedzenia. Na słowa Sharp’a, że ładunek karawany jest bardziej zróżnicowany, Xander zastrzygł uszami. Nastała chwila w której młodzik mógł pomyśleć, gdyż starszy ogier zaczął się rozglądać, jako iż robiło się już całkiem ciemno. No,no. Wygląda na to że ta karawana to nie jest tylko jeżdżący arsenał Co tu mogło by jeszcze być, zapasy jedzenia, wody a może i medykamenty różnej maści. Ta uogólniona wypowiedź jednorożca na temat ładunku tylko zaostrzyła ciekawość młodej zebry.
Temat dalszej wypowiedzi kucyka zszedł już na temat Blue i jej misji. Młodzik dowiedział się tylko że jasnobrązowemu nie podobał się zamysł całej tej misji, ale nie mógł na to wiele poradzić a jedynie wierzyć w swoją przyjaciółkę i jej umiejętności. Wspomniał że jednak będą cały czas ze sobą w kontakcie dzięki tym małym terminalom na nogach. Chwila przecież on go wcześniej nie miał, skąd to ustrojstwo się znalazło na jego nodze?
Sharp zaciął się w pewnym momencie i to właśnie zacięcie od razu zwróciło uwagę Xandera, zapalając żółtą diodę w jego głowie. Chciałeś powiedzieć kucykiem w waszej grupie, nieprawda? Chyba trzeba było tak zrobić. Coś mi tu śmierdzi. Wydaje mi się że nazbyt chętnie mnie wcielasz do tej waszej grupki.
Krótką chwilę rozmyślał nad tamtym tematem, poczym jego myśli wróciły na temat planów jednorożca. Czyli sytuacja wygląda następująco: Mają karawanę pełną różnorakiego wartościowego ładunku. Bandyci napadli na miasteczko któro prawdopodobnie jest celem ich podróży. Część bandytów napadła na nich tutaj a pozostali najpewniej robią zasadzkę, no, przynajmniej ja bym tak zrobił. A oni najwidoczniej chcą się w tą zasadzkę wpakować, tylko wcześniej sprawdzą czy to naprawdę jest zasadzka. Zajebisty plan niema co.
Wreszcie młoda zebra skończyła swoje przemyślenia i tylko w ciszy przyglądała się Sharpowi. Gość wydaje się być inteligentny i mieć trochę doświadczenia, no ale ten plan… to już trochę mniej. – Wiesz chyba, że z mojej strony ten plan wydaje się być niedorzeczny. Dla mnie wygląda to tak jak gdybyś chciał wpakować się z tą karawaną prosto w pułapkę. Co jeśli Paubu naprawdę okaże się pułapką, masz jakiś plan? A morze nieco ważniejsze pytanie. Masz kogoś oprócz Blue kto by ten plan chciał wykonać, a nie spierniczył po jego usłyszeniu?
Ta, nie mówiąc jeszcze o tym że mnie też jest coraz trudniej przekonać się by tu zostać a nie po prostu odejść i was zostawić. W sumie zobaczymy jak zareaguje gdy się spytam o to prosto z mostu. – Poza tym, nawet jeśli bym z wami został i pomógł… To skąd mogę wiedzieć że potem nie zginę z waszych kopyt, co? Albo po prostu dacie mi się wykrwawić bo szkoda wam będzie zmarnować miksturkę leczniczą na zebrę? – Tutaj młodzik zakończył dla podkreślenia wypowiedzi. Wszystko co mówił, mówił głosem cichym, zimnym i wyrachowanym, nieukazującym nawet rąbka uczuć.
Temat dalszej wypowiedzi kucyka zszedł już na temat Blue i jej misji. Młodzik dowiedział się tylko że jasnobrązowemu nie podobał się zamysł całej tej misji, ale nie mógł na to wiele poradzić a jedynie wierzyć w swoją przyjaciółkę i jej umiejętności. Wspomniał że jednak będą cały czas ze sobą w kontakcie dzięki tym małym terminalom na nogach. Chwila przecież on go wcześniej nie miał, skąd to ustrojstwo się znalazło na jego nodze?
Sharp zaciął się w pewnym momencie i to właśnie zacięcie od razu zwróciło uwagę Xandera, zapalając żółtą diodę w jego głowie. Chciałeś powiedzieć kucykiem w waszej grupie, nieprawda? Chyba trzeba było tak zrobić. Coś mi tu śmierdzi. Wydaje mi się że nazbyt chętnie mnie wcielasz do tej waszej grupki.
Krótką chwilę rozmyślał nad tamtym tematem, poczym jego myśli wróciły na temat planów jednorożca. Czyli sytuacja wygląda następująco: Mają karawanę pełną różnorakiego wartościowego ładunku. Bandyci napadli na miasteczko któro prawdopodobnie jest celem ich podróży. Część bandytów napadła na nich tutaj a pozostali najpewniej robią zasadzkę, no, przynajmniej ja bym tak zrobił. A oni najwidoczniej chcą się w tą zasadzkę wpakować, tylko wcześniej sprawdzą czy to naprawdę jest zasadzka. Zajebisty plan niema co.
Wreszcie młoda zebra skończyła swoje przemyślenia i tylko w ciszy przyglądała się Sharpowi. Gość wydaje się być inteligentny i mieć trochę doświadczenia, no ale ten plan… to już trochę mniej. – Wiesz chyba, że z mojej strony ten plan wydaje się być niedorzeczny. Dla mnie wygląda to tak jak gdybyś chciał wpakować się z tą karawaną prosto w pułapkę. Co jeśli Paubu naprawdę okaże się pułapką, masz jakiś plan? A morze nieco ważniejsze pytanie. Masz kogoś oprócz Blue kto by ten plan chciał wykonać, a nie spierniczył po jego usłyszeniu?
Ta, nie mówiąc jeszcze o tym że mnie też jest coraz trudniej przekonać się by tu zostać a nie po prostu odejść i was zostawić. W sumie zobaczymy jak zareaguje gdy się spytam o to prosto z mostu. – Poza tym, nawet jeśli bym z wami został i pomógł… To skąd mogę wiedzieć że potem nie zginę z waszych kopyt, co? Albo po prostu dacie mi się wykrwawić bo szkoda wam będzie zmarnować miksturkę leczniczą na zebrę? – Tutaj młodzik zakończył dla podkreślenia wypowiedzi. Wszystko co mówił, mówił głosem cichym, zimnym i wyrachowanym, nieukazującym nawet rąbka uczuć.