- Wyplącz się z niej i wstawaj, mamy trochę rzeczy do omówienia.
Nie było co się tu sprzeczać. Wiedziała, że musi odbyć z nim tą rozmowę, wyjaśnić sobie nawzajem kilka rzeczy. I wysłuchać kolejnych argumentów za tym, że to co planuje, to istne samobójstwo.
-Przepraszam Star, wiem, że jest ci wygodnie, ale muszę wstawać. - wyszeptała do drugiej klaczy po czym powoli zaczęła się wyplątywać z nóg drugiej tak żeby przypadkiem jej nie obudzić, a przy okazji, zwracając szczególną uwagę na to żeby zabrać swojego pluszaka który był uwięziony w potrzasku między nimi. Po chwili stała na równych nogach rozglądając się za swoimi torbami.
Gdy już je zlokalizowała, podeszła do nich i zarzuciła je sobie na plecy. Wiedziała, że musi w tym momencie na jej twarzy być widać, że nie obyło się bez łez w czasie snu, a jej fryzura musi przypominać gniazdo jakiegoś bardzo niezdarnego ptaka. Chowając swojego pluszaka do torby, wyciągnęła ona z niej grzebień, w miarę czysty kawałek szmaty i butelkę z wodą po czym ruszyła w kierunku wyjścia z wozu. Dochodząc na brzegu wyjścia z wozu, usadowiła się w tamtym miejscu wygodnie i zaczęła powolnym ruchem rozczesywać swoją grzywę.
- A więc Sharpi. - zaczęła mówić do przyjaciela znajdującego się za nią, jednocześnie utrzymując głos na w miarę niskim poziomie żeby nie przeszkadzać w spaniu znajdującej się też na tym wozie Star – Powiedz mi, jak bardzo zły jest ten plan, jak bardzo zginę jak tam pójdę i dlaczego nie mamy innego wyjścia.
Nie było co się tu sprzeczać. Wiedziała, że musi odbyć z nim tą rozmowę, wyjaśnić sobie nawzajem kilka rzeczy. I wysłuchać kolejnych argumentów za tym, że to co planuje, to istne samobójstwo.
-Przepraszam Star, wiem, że jest ci wygodnie, ale muszę wstawać. - wyszeptała do drugiej klaczy po czym powoli zaczęła się wyplątywać z nóg drugiej tak żeby przypadkiem jej nie obudzić, a przy okazji, zwracając szczególną uwagę na to żeby zabrać swojego pluszaka który był uwięziony w potrzasku między nimi. Po chwili stała na równych nogach rozglądając się za swoimi torbami.
Gdy już je zlokalizowała, podeszła do nich i zarzuciła je sobie na plecy. Wiedziała, że musi w tym momencie na jej twarzy być widać, że nie obyło się bez łez w czasie snu, a jej fryzura musi przypominać gniazdo jakiegoś bardzo niezdarnego ptaka. Chowając swojego pluszaka do torby, wyciągnęła ona z niej grzebień, w miarę czysty kawałek szmaty i butelkę z wodą po czym ruszyła w kierunku wyjścia z wozu. Dochodząc na brzegu wyjścia z wozu, usadowiła się w tamtym miejscu wygodnie i zaczęła powolnym ruchem rozczesywać swoją grzywę.
- A więc Sharpi. - zaczęła mówić do przyjaciela znajdującego się za nią, jednocześnie utrzymując głos na w miarę niskim poziomie żeby nie przeszkadzać w spaniu znajdującej się też na tym wozie Star – Powiedz mi, jak bardzo zły jest ten plan, jak bardzo zginę jak tam pójdę i dlaczego nie mamy innego wyjścia.