Blue patrzyła się na Xandera, jak chciał z nią iść to jego sprawa, byle jej nie plątał się pod nogami.
- Skoro jesteś pewien, to nie będę cię zatrzymywać. Możesz się zabrać ze mną, tylko żebym potem nie musiała ciągnąć twojego zada przez pustkowia.
Biorąc kolejny, pełen widelec konserwy, wysłuchała jego rozterek na temat ekwipunku i ograniczenia wagi. Połykając to co miała w ustach, bo nie grzecznie jest mówić z pełnym pyskiem, odezwała się po raz kolejny do niego.
- Myślę że Sharp raczej nie będzie miał problemu z przypilnowaniem twoich rzeczy, powinny być przy nim bezpieczne. Tylko wiedz, że ja swoje rzeczy zabieram, i tak dużo w torbach nie mam, a podstawowe przedmioty i mikstury lecznicze, mogą się przydać.
Pakując ostatnią porcję konserwy do gęby i ją przełykając, wrzuciła widelec i pustą puszkę do torby (zostawiając porządki zaklęciu sortującemu zrobić z tym porządek), po czym wstała.
- Wyruszamy za jakieś pół godziny, więc idź ogarnij co musisz i spotkajmy się potem przy wejściu do obozu, szczegółowy plan dopracujemy po drodze. Zjedz coś, odpocznij jeszcze chwilę. Jako, że nikt nie wie, jak daleko jest nasz cel, może nas czekać cała noc marszu.- powiedziała jeszcze do Rustiego, i ruszyła przez obóz w kierunku sterty trupów leżącej nieopodal.
Dochodząc do tej niezbyt przyjemnej górki, stała tam chwilę. Nie podobało się jej to co zamierzała zrobić. Na dobrą sprawę, gdy by czegoś nie potrzebowała, w ogóle by się do tego miejsca nie zbliżała. Zaczęła powoli przyglądać się zwłokom, w poszukiwaniu jakiejś w miarę rozsądną kaburą na swoją broń.
- Skoro jesteś pewien, to nie będę cię zatrzymywać. Możesz się zabrać ze mną, tylko żebym potem nie musiała ciągnąć twojego zada przez pustkowia.
Biorąc kolejny, pełen widelec konserwy, wysłuchała jego rozterek na temat ekwipunku i ograniczenia wagi. Połykając to co miała w ustach, bo nie grzecznie jest mówić z pełnym pyskiem, odezwała się po raz kolejny do niego.
- Myślę że Sharp raczej nie będzie miał problemu z przypilnowaniem twoich rzeczy, powinny być przy nim bezpieczne. Tylko wiedz, że ja swoje rzeczy zabieram, i tak dużo w torbach nie mam, a podstawowe przedmioty i mikstury lecznicze, mogą się przydać.
Pakując ostatnią porcję konserwy do gęby i ją przełykając, wrzuciła widelec i pustą puszkę do torby (zostawiając porządki zaklęciu sortującemu zrobić z tym porządek), po czym wstała.
- Wyruszamy za jakieś pół godziny, więc idź ogarnij co musisz i spotkajmy się potem przy wejściu do obozu, szczegółowy plan dopracujemy po drodze. Zjedz coś, odpocznij jeszcze chwilę. Jako, że nikt nie wie, jak daleko jest nasz cel, może nas czekać cała noc marszu.- powiedziała jeszcze do Rustiego, i ruszyła przez obóz w kierunku sterty trupów leżącej nieopodal.
Dochodząc do tej niezbyt przyjemnej górki, stała tam chwilę. Nie podobało się jej to co zamierzała zrobić. Na dobrą sprawę, gdy by czegoś nie potrzebowała, w ogóle by się do tego miejsca nie zbliżała. Zaczęła powoli przyglądać się zwłokom, w poszukiwaniu jakiejś w miarę rozsądną kaburą na swoją broń.
< pisane na szybko przed wyjściem na imprezę, za wszystko przepraszam >