Starweave wysłuchiwała monologu ciemnoniebieskiej klaczy, a z każdym następnym, z trudem wypowiedzianym przez nią słowem, uszy atramentowej leciały coraz niżej w dół. Sytuacja wyglądała na beznadziejną, tym bardziej, że chodziło tu o Iron Scale. Ćpunkę której żadnemu tu z obecnych kucyków na pewno nie było by szkoda. Może nawet cześć z nich ucieszy się, że szlag ją trafił. Myśli te były dla Star bardziej niż przytłaczające.
Sądząc po tym, jak potraktowali White, mało prawdopodobnym było by Rain znalazła kogoś chętnego do pomocy. Do tego ze zmęczenia kucyka ziemnego wynikało, że mowa była tutaj o podziemiach znacznie od nich oddalonych. Noc już prawie całkowicie zapadła, a obóz potrzebował każdego kucyka, który mógł by go pilnować. Sytuacja wyglądała naprawdę kiepsko. W pewnym monecie, umysł klaczy został zalany przez zupełnie innego rodzaju myśli. Myśli które dopiero teraz wypłynęły na wierzch, przyciśnięte wcześniej z powodu szumu, który narobiła Rainfall. Być może był to tylko dużo szumu o nic.
- Spokojnie Rain, wiesz przecież dobrze, że Iron walczyła dzisiaj rano razem z nami wszystkimi. A po tym co widziałam mogła bym rzec, iż spokojnie mogła by sobie poradzić z całą grupą ghuli. – Powiedziała klacz robiąc krótka przerwę. ” Ba, była bym nawet skłonna zaryzykować, że to ona go pożarła a nie on ją.” – Być może twój niepokój jest nieuzasadniony i Iron jest cała i zdrowa. Powiedz nam, słyszałaś tylko krzyk samego ghula? I czy próbowałaś ją potem wywoływać? - Już po spojrzeniu ciemnoniebieskiej klaczy można było wywnioskować, że prawdopodobnie niewiele się uspokoi. Ale na razie nic więcej nie można było zrobić. Wysłanie tam teraz grupy ratowniczej, a co dopiero pojedynczego kucyka było trochę niepoważne. Starweave spojrzała się po wszystkich trzech kucykach, lecz to Sharp najwięcej ją teraz ciekawił. Star co jakiś czas spoglądała na niego, ciekawa co ten będzie mieć do powiedzenia w tej sprawie.
Sądząc po tym, jak potraktowali White, mało prawdopodobnym było by Rain znalazła kogoś chętnego do pomocy. Do tego ze zmęczenia kucyka ziemnego wynikało, że mowa była tutaj o podziemiach znacznie od nich oddalonych. Noc już prawie całkowicie zapadła, a obóz potrzebował każdego kucyka, który mógł by go pilnować. Sytuacja wyglądała naprawdę kiepsko. W pewnym monecie, umysł klaczy został zalany przez zupełnie innego rodzaju myśli. Myśli które dopiero teraz wypłynęły na wierzch, przyciśnięte wcześniej z powodu szumu, który narobiła Rainfall. Być może był to tylko dużo szumu o nic.
- Spokojnie Rain, wiesz przecież dobrze, że Iron walczyła dzisiaj rano razem z nami wszystkimi. A po tym co widziałam mogła bym rzec, iż spokojnie mogła by sobie poradzić z całą grupą ghuli. – Powiedziała klacz robiąc krótka przerwę. ” Ba, była bym nawet skłonna zaryzykować, że to ona go pożarła a nie on ją.” – Być może twój niepokój jest nieuzasadniony i Iron jest cała i zdrowa. Powiedz nam, słyszałaś tylko krzyk samego ghula? I czy próbowałaś ją potem wywoływać? - Już po spojrzeniu ciemnoniebieskiej klaczy można było wywnioskować, że prawdopodobnie niewiele się uspokoi. Ale na razie nic więcej nie można było zrobić. Wysłanie tam teraz grupy ratowniczej, a co dopiero pojedynczego kucyka było trochę niepoważne. Starweave spojrzała się po wszystkich trzech kucykach, lecz to Sharp najwięcej ją teraz ciekawił. Star co jakiś czas spoglądała na niego, ciekawa co ten będzie mieć do powiedzenia w tej sprawie.