12-01-2014, 22:32
Blue obserwowała jak Star stara się przetrawić informacje, na temat wydarzeń związanych z aktualnym stanem White. Widać było że ma problemy z uwierzeniem w tą historie, co nie było dziwne, gdyż sama by w to nie uwierzyła gdyby nie wydarzyło się to przed jej oczami. Po chwili granatowa klaczy przytaknęła, najwyraźniej akceptując ich wersje, a potem nawet przepraszając za oskarżenia rzucane w ich stronę.
Blue siedziała chwilę zastanawiając się, dlaczego tamta w pierwszej kolejności zaczęła rzucać takimi oskarżeniami. Czy to było z powodu troski o White, czy po prostu chciała na kogoś pokrzyczeć. Nie było jej dane o to zapytać gdyż w tym momencie Rusty postawił się podnieść i iść na warte. Blue nie wiedziała w tym za bardzo sensu gdyż jej EFS z pozycji przy ognisku obejmował zasięgiem cały obóz i spory kawałek za nim. Dawało to w miarę szybkie ostrzeżenie w wypadku zbliżającemu się zagrożeniu i zostawiało czas na odpowiednią reakcję. Już miała mu o tym powiedzieć gdy jej uwagę przykuł jego wygląd, coś było z nim zdecydowanie coś nie tak.
- Dobra Rusty, myślę że masz rację. Idź, zacznij wartę a ja zaraz do ciebie dołączę. - powiedziała do niego dając mu możliwość samodzielnego oddalenia się i odrobinę prywatności. Obserwowała go przez całą jego podróż poza teren obozu. Nie wiedziała co go w tym momencie gryzło, ale wiedziała że cokolwiek to nie było lepiej go zostawić na chwilę samego.
Odwracając się do Star zobaczyła ona że tamta zerka na White najwyraźniej obawiając się o jej zdrowie po tym wyczynie który odstawiła.
- Nie martw się Star, nic jej nie będzie. - odezwała się w końcu do drugiej klaczy – No może poza, kacem gigantem który będzie ją potem męczył.
Blue siedziała chwilę zastanawiając się, dlaczego tamta w pierwszej kolejności zaczęła rzucać takimi oskarżeniami. Czy to było z powodu troski o White, czy po prostu chciała na kogoś pokrzyczeć. Nie było jej dane o to zapytać gdyż w tym momencie Rusty postawił się podnieść i iść na warte. Blue nie wiedziała w tym za bardzo sensu gdyż jej EFS z pozycji przy ognisku obejmował zasięgiem cały obóz i spory kawałek za nim. Dawało to w miarę szybkie ostrzeżenie w wypadku zbliżającemu się zagrożeniu i zostawiało czas na odpowiednią reakcję. Już miała mu o tym powiedzieć gdy jej uwagę przykuł jego wygląd, coś było z nim zdecydowanie coś nie tak.
- Dobra Rusty, myślę że masz rację. Idź, zacznij wartę a ja zaraz do ciebie dołączę. - powiedziała do niego dając mu możliwość samodzielnego oddalenia się i odrobinę prywatności. Obserwowała go przez całą jego podróż poza teren obozu. Nie wiedziała co go w tym momencie gryzło, ale wiedziała że cokolwiek to nie było lepiej go zostawić na chwilę samego.
Odwracając się do Star zobaczyła ona że tamta zerka na White najwyraźniej obawiając się o jej zdrowie po tym wyczynie który odstawiła.
- Nie martw się Star, nic jej nie będzie. - odezwała się w końcu do drugiej klaczy – No może poza, kacem gigantem który będzie ją potem męczył.