Dalsze poszukiwania wciąż nie dawały żadnych wskazówek. Zed milczał i nie zapowiadało się na to, żeby miało się w tej kwestii cokolwiek zmienić w najbliższym czasie.
Bliższa inspekcja ujawniała w kompleksie dobre uszkodzenia - niewielkie przecieki, odpadające tapety, poluzowane płytki i tym podobne. Jednakowoż brakowało jakichkolwiek wskazówek.
W jednej z szafek w sypialni Iron znalazła podrdzewiały wrak niewielkiego robota nieznanego przeznaczenia. Z kuli metalu zwisały niewielkie "kończyny", zakończone w przeróżne sposoby: od nożyczek po zagadkowe kule. Z pewnością był on przeznaczony do lewitowania, gdyż nie widać było nigdzie odnóży, ale prócz tego niewiele sugerowało jego funkcje.
Złota tabliczka z wygrawerowanymi słowami "La Branco" umocowana była na górze obudowy robota.
Tuż po obejrzeniu robot najwyraźniej musiał się przechylić na niszczejącej półce we wnętrzu szafki i spadł z tejże z niemałym hukiem, wprost na podłogę.
Ogier skinął głową w reakcji na słowa Rain. Spojrzał jeszcze raz w dół, po czym na swoje bronie. Rewolwer, strzelba, karabin. W przypadku broni na ghule w zamkniętych pomieszczeniach odpowiedź była tylko jedna.
Medyk ściągnął swoją najrzadziej używaną i najbardziej unikatową broń z uprzęży, po czym przygotował ją do strzału sprawnym ruchem dźwigni.
- Jeżeli usłyszysz strzały, to tym razem się spytaj, czy nic się nie stało, zanim pobiegniesz po posiłki - rzucił w stronę klaczy i już miał zacząć schodzić, gdy przypomniało mu się o jeszcze jednej kwestii. Na dole prawdopodobnie będzie ciemno... To ustrojstwo ma gdzieś podobno lampę, pomyślał kucyk, patrząc na PipBucka. Po krótkiej inspekcji faktycznie znalazł odpowiedni przycisk i włączył latarkę. Może nie był to szczyt technologii oświetlenia, ale musiał się nadać.
Zszedł na dół ze strzelbą gotową do strzału. Przechodził przez pomieszczenie po pomieszczeniu, znajdując po drodze wrak robota i, a jakże, pozostałości ghula. Jednakże Iron nie było nigdzie po drodze, co oznaczało, że mogło coś jej się stać dalej.
W tym momencie usłyszał huk, wzmocniony wielokroć przez pewien prosty fakt: w podziemiach było raczej cicho.
Ogier momentalnie ruszył w kierunku, z którego dobiegał hałas, trzymając strzelbę wycelowaną przed sobą - nie mógł w końcu wiedzieć, co tam napotka.
Znalazł o wiele lepiej zachowane pomieszczenia, które jednak nie były nieuszkodzone: czas wszędzie odcisnął swoje piętno.
Nie rozglądając się za bardzo po drzwiach bocznych, wszedł od razu do bardziej okazałych, centralnie umieszczonych drzwi, czyli tych prowadzących do sypialni.
Nie spodziewał się takiego widoku. W środku owszem, była Iron, odwrócona ogonem do niego, ale na łóżku leżało ciało ogiera. Całkiem świeże do tego, z tego co mógł zobaczyć od strony drzwi. Nie widać było żadnego wpływu rozkładu... oczywistym wnioskiem było, że kucyk zginął niedawno. A jedynym, co mogło go zabić tutaj, była Iron. Dlatego też medyk nie opuścił do końca strzelby, choć nie trzymał jej wycelowanej w klacz, gdy zdecydował się ogłosić swoją obecność. Kto wie, czy by go po prostu nie zastrzeliła, gdyby stał tak z bronią za nią, bez słowa...
- Nie przeszkadzam? - rzucił krótko.
Bliższa inspekcja ujawniała w kompleksie dobre uszkodzenia - niewielkie przecieki, odpadające tapety, poluzowane płytki i tym podobne. Jednakowoż brakowało jakichkolwiek wskazówek.
W jednej z szafek w sypialni Iron znalazła podrdzewiały wrak niewielkiego robota nieznanego przeznaczenia. Z kuli metalu zwisały niewielkie "kończyny", zakończone w przeróżne sposoby: od nożyczek po zagadkowe kule. Z pewnością był on przeznaczony do lewitowania, gdyż nie widać było nigdzie odnóży, ale prócz tego niewiele sugerowało jego funkcje.
Złota tabliczka z wygrawerowanymi słowami "La Branco" umocowana była na górze obudowy robota.
Tuż po obejrzeniu robot najwyraźniej musiał się przechylić na niszczejącej półce we wnętrzu szafki i spadł z tejże z niemałym hukiem, wprost na podłogę.
Ogier skinął głową w reakcji na słowa Rain. Spojrzał jeszcze raz w dół, po czym na swoje bronie. Rewolwer, strzelba, karabin. W przypadku broni na ghule w zamkniętych pomieszczeniach odpowiedź była tylko jedna.
Medyk ściągnął swoją najrzadziej używaną i najbardziej unikatową broń z uprzęży, po czym przygotował ją do strzału sprawnym ruchem dźwigni.
- Jeżeli usłyszysz strzały, to tym razem się spytaj, czy nic się nie stało, zanim pobiegniesz po posiłki - rzucił w stronę klaczy i już miał zacząć schodzić, gdy przypomniało mu się o jeszcze jednej kwestii. Na dole prawdopodobnie będzie ciemno... To ustrojstwo ma gdzieś podobno lampę, pomyślał kucyk, patrząc na PipBucka. Po krótkiej inspekcji faktycznie znalazł odpowiedni przycisk i włączył latarkę. Może nie był to szczyt technologii oświetlenia, ale musiał się nadać.
Zszedł na dół ze strzelbą gotową do strzału. Przechodził przez pomieszczenie po pomieszczeniu, znajdując po drodze wrak robota i, a jakże, pozostałości ghula. Jednakże Iron nie było nigdzie po drodze, co oznaczało, że mogło coś jej się stać dalej.
W tym momencie usłyszał huk, wzmocniony wielokroć przez pewien prosty fakt: w podziemiach było raczej cicho.
Ogier momentalnie ruszył w kierunku, z którego dobiegał hałas, trzymając strzelbę wycelowaną przed sobą - nie mógł w końcu wiedzieć, co tam napotka.
Znalazł o wiele lepiej zachowane pomieszczenia, które jednak nie były nieuszkodzone: czas wszędzie odcisnął swoje piętno.
Nie rozglądając się za bardzo po drzwiach bocznych, wszedł od razu do bardziej okazałych, centralnie umieszczonych drzwi, czyli tych prowadzących do sypialni.
Nie spodziewał się takiego widoku. W środku owszem, była Iron, odwrócona ogonem do niego, ale na łóżku leżało ciało ogiera. Całkiem świeże do tego, z tego co mógł zobaczyć od strony drzwi. Nie widać było żadnego wpływu rozkładu... oczywistym wnioskiem było, że kucyk zginął niedawno. A jedynym, co mogło go zabić tutaj, była Iron. Dlatego też medyk nie opuścił do końca strzelby, choć nie trzymał jej wycelowanej w klacz, gdy zdecydował się ogłosić swoją obecność. Kto wie, czy by go po prostu nie zastrzeliła, gdyby stał tak z bronią za nią, bez słowa...
- Nie przeszkadzam? - rzucił krótko.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.