20-01-2014, 08:46
Gdy zebra skończyła kaleczyć piosenkę przez siebie wymyśloną, wpatrywała się jedynie w milczeniu w czarne chmury. Ech... Dobra pora wrócić na ziemię i do tego całego patrolu. Wyładowałem się w różnoraki sposób i teraz mogę przez jakiś czas normalnie funkcjonować. Pomyślał Xander wstając i powoli wznawiając nabijanie okrążeń wokół obozowiska. Po drodze przełączył swój odtwarzacz na specjalny folder. Z niewielkiej słuchawki popłynęły piękne dźwięki starych instrumentów, sprzed wielkiej wojny, sprzed ministerstw... instrumentów z dawnych dziejów Equestri. Muzyka ta była bardzo uspokajająca i wywołała w sercu ogiera przyjemne ciepło, przez co nawet lekko się uśmiechną.
Jednak marsz i słuchanie tego rodzaju dźwięków nie szło w parze. Młodzik usiadł ponownie na piasku po zrobieniu może pół okrążenia i ponownie wpatrywał się w czarną otchłań nocy. Dał się ponieść dawnym pieśniom i wspomnieniom. Po chwili takiego rozmyślania zrobiło mu się duszno. Siedząc tyłem do obozu rozchylił trochę poły swojego płaszcza i uniósł maskę. Nie dbał czy ktoś go teraz zobaczy, zobojętniało mu to, tak samo jak kilka innych rzeczy. Chciał teraz poczuć na sobie zimne nocne powietrze. Z jego pyszczka znikną uśmieszek i został zastąpiony przez bezwyrazowy grymas.
Po jakimś czasie zebra wyłączyła odtwarzacz i ruszyła w dalszy patrol wokół obozu. Wiedział że niema na twarzy maski i ktoś mógł by go zobaczyć, ale także nie chciał jej na razie zakładać. Przemykał szybko obok wejść do obozu by nie dać się zauważyć. Przy jednym wejść coś tknęło młodego ogiera, zatrzymał się i chowając się w mroku przyglądał się dwóm klaczom przy ognisku. Czy naprawdę wciąż mi się zdaje, że kiedyś jednak mi się poszczęści... i trafie na kogoś podobnego do Shadow. A może po prostu dalej się natnę... Blue i Star wydają się być zajęte sobą... łatwo by było je teraz zbić. Tylko po co miał bym to robić? Nie zrobiły mi nic złego, ba, Blue była dla mnie nawet miła. Więc po co?
Xander ruszył dalej. Blue i nasza misja. Hmm... Twierdziła że nie jest do końca kucykiem... co to miało znaczyć. Zebrą też nie, a ghulem tym bardziej. Może jakaś mutacja... to by wyjaśniało sweterek. W sumie to czytałem kiedyś także o czymś takim jak wszczepy bojowe... może coś w ten deseń. Ale nieważne co by to nie było, to nie do końca mi się to podoba. Młodzik kończył kolejne kółko dzięki czemu część myśli zdążyła wywietrzeć mu z głowy. Ponownie założył maskę. Chciał z powrotem włączyć muzykę lecz omyłkowo dotkną drugiej kieszeni. Poczuł pod kopytkiem twardy podłużny przedmiot.
Właśnie przecież to ten nabój .303 chciałem sprawdzić co w nim jest gdy trafi mi się chwila czasu. Teraz mam chwilę. Młody ogier usiadł tuż przy wejściu do obozu by mieć chociaż minimalną ilość światła od ogniska. wyciągną z juku swój rysownik i wydarł z niego jedną czystą kartkę. położył ją na ziemi a następnie porozglądał się za w miarę płaskim kamieniem. Kiedy znalazł takowy położył go na kartce, wyjął z kieszeni nabój, z rękawa wyciągną ostrze i przystąpił do prób otwarcia. Wole nie ryzykować otwierania go zębami... nie chce się truć ołowiem a poza tym nie wiadomo co może być w środku.
Jednak marsz i słuchanie tego rodzaju dźwięków nie szło w parze. Młodzik usiadł ponownie na piasku po zrobieniu może pół okrążenia i ponownie wpatrywał się w czarną otchłań nocy. Dał się ponieść dawnym pieśniom i wspomnieniom. Po chwili takiego rozmyślania zrobiło mu się duszno. Siedząc tyłem do obozu rozchylił trochę poły swojego płaszcza i uniósł maskę. Nie dbał czy ktoś go teraz zobaczy, zobojętniało mu to, tak samo jak kilka innych rzeczy. Chciał teraz poczuć na sobie zimne nocne powietrze. Z jego pyszczka znikną uśmieszek i został zastąpiony przez bezwyrazowy grymas.
Po jakimś czasie zebra wyłączyła odtwarzacz i ruszyła w dalszy patrol wokół obozu. Wiedział że niema na twarzy maski i ktoś mógł by go zobaczyć, ale także nie chciał jej na razie zakładać. Przemykał szybko obok wejść do obozu by nie dać się zauważyć. Przy jednym wejść coś tknęło młodego ogiera, zatrzymał się i chowając się w mroku przyglądał się dwóm klaczom przy ognisku. Czy naprawdę wciąż mi się zdaje, że kiedyś jednak mi się poszczęści... i trafie na kogoś podobnego do Shadow. A może po prostu dalej się natnę... Blue i Star wydają się być zajęte sobą... łatwo by było je teraz zbić. Tylko po co miał bym to robić? Nie zrobiły mi nic złego, ba, Blue była dla mnie nawet miła. Więc po co?
Xander ruszył dalej. Blue i nasza misja. Hmm... Twierdziła że nie jest do końca kucykiem... co to miało znaczyć. Zebrą też nie, a ghulem tym bardziej. Może jakaś mutacja... to by wyjaśniało sweterek. W sumie to czytałem kiedyś także o czymś takim jak wszczepy bojowe... może coś w ten deseń. Ale nieważne co by to nie było, to nie do końca mi się to podoba. Młodzik kończył kolejne kółko dzięki czemu część myśli zdążyła wywietrzeć mu z głowy. Ponownie założył maskę. Chciał z powrotem włączyć muzykę lecz omyłkowo dotkną drugiej kieszeni. Poczuł pod kopytkiem twardy podłużny przedmiot.
Właśnie przecież to ten nabój .303 chciałem sprawdzić co w nim jest gdy trafi mi się chwila czasu. Teraz mam chwilę. Młody ogier usiadł tuż przy wejściu do obozu by mieć chociaż minimalną ilość światła od ogniska. wyciągną z juku swój rysownik i wydarł z niego jedną czystą kartkę. położył ją na ziemi a następnie porozglądał się za w miarę płaskim kamieniem. Kiedy znalazł takowy położył go na kartce, wyjął z kieszeni nabój, z rękawa wyciągną ostrze i przystąpił do prób otwarcia. Wole nie ryzykować otwierania go zębami... nie chce się truć ołowiem a poza tym nie wiadomo co może być w środku.