20-01-2014, 20:17
Popielata klacz wygrabiła resztę książek i zaczęła rozglądać się po pokoju co chwilę zerkając na garderobę. "byle by tam nie polazł bo wtedy... oby mnie nogi nie zawiodły" skrzywiła się z niesmakiem na tą myśl, była cholernie zdenerwowana sytuacją no i poziomem persony z którą się tu znalazła, miała ochotę wybiec z pokoju, zamknąć drzwi i zabarykadować je po czym uciec zatrzaskując wrota a Rainfall i reszcie wcisnąć jakiś dobrze skręcony kit. Plan wykonalny ale zbyt ryzykowny. On się bał jej a ona miała ochotę go zamordować dla czystej frajdy patrzenia jak umiera, ale to by było nie honorowe. Nie w tym miejscu. Posłyszała że ogier sobie coś do siebie mruczy ale nie zwróciła na to większej uwagi. Więcej uwagi pochłaniało zachowanie ogiera, jego ruchy i spojrzenie, no bo przecież mógł coś knuć!
Iron przyglądała się oględzinom zwłok Zed'a Crowly'ego przy okazji lekko machając ogonem by dać jakiekolwiek ujście nerwom. Podobało jej się to proste kołysanie czereśniowym kosmykiem, popatrzyła za siebie i chwile obserwowała swój "nowy" odruch. Potem na nowo z uwagą zaczęła oglądać to co się dzieje. Miała złe przeczucie że ON zrobi coś nie tak i oboje będą udupieni. Chwilę potem jej obawa się ziściła w postaci alarmu i stałego bez emocjonalnego głosu, rzuciła medykowi nienawistne spojrzenie - Coś ty do kurwy nędzy zrobił!? - rzuciła z gniewem i dopiero po chwili usłyszała zatrzaskujące się drzwi schronu.
Wtedy jej uszy opadły a sama Iron przybrała postawę jakby miała za chwilę zaatakować Sharpa i rozszarpać go na kawałki z użyciem zębów, miała wrażenie że warczy z nerwów co było by bardzo prawdopodobne. Odetchnęła i pomału cedząc przez zęby słowa powiedziała: - Tam są dwie pary pancernych drzwi. A przez twoją wnikliwość... Zostaliśmy tu w pizdu zamknięci! - Klacz wyciągnęła pistolet i zaczęła wypatrywać zagrożenia - Był jeden robot to może ich być więcej. Do tego prawdopodobnie jakieś wieżyczki. Niby to sprzęt z La Branco ale jak mi się zdaje to złom... Teraz ja jestem odpowiedzialna za CIEBIE, hermano a ty za mnie. Kumasz kochasiu? - Przyparła do ścian i zaczęła się przesuwać wypatrując w atrium i pokoju wszelakiego sprzętu ochronnego. - Jak się uda i ten system nie odciął terminali to wiem gdzie jest jeden a po drugie mam kartę do czytnika. Jeśli jest tu zamontowany i nie został odcięty.
Iron przyglądała się oględzinom zwłok Zed'a Crowly'ego przy okazji lekko machając ogonem by dać jakiekolwiek ujście nerwom. Podobało jej się to proste kołysanie czereśniowym kosmykiem, popatrzyła za siebie i chwile obserwowała swój "nowy" odruch. Potem na nowo z uwagą zaczęła oglądać to co się dzieje. Miała złe przeczucie że ON zrobi coś nie tak i oboje będą udupieni. Chwilę potem jej obawa się ziściła w postaci alarmu i stałego bez emocjonalnego głosu, rzuciła medykowi nienawistne spojrzenie - Coś ty do kurwy nędzy zrobił!? - rzuciła z gniewem i dopiero po chwili usłyszała zatrzaskujące się drzwi schronu.
Wtedy jej uszy opadły a sama Iron przybrała postawę jakby miała za chwilę zaatakować Sharpa i rozszarpać go na kawałki z użyciem zębów, miała wrażenie że warczy z nerwów co było by bardzo prawdopodobne. Odetchnęła i pomału cedząc przez zęby słowa powiedziała: - Tam są dwie pary pancernych drzwi. A przez twoją wnikliwość... Zostaliśmy tu w pizdu zamknięci! - Klacz wyciągnęła pistolet i zaczęła wypatrywać zagrożenia - Był jeden robot to może ich być więcej. Do tego prawdopodobnie jakieś wieżyczki. Niby to sprzęt z La Branco ale jak mi się zdaje to złom... Teraz ja jestem odpowiedzialna za CIEBIE, hermano a ty za mnie. Kumasz kochasiu? - Przyparła do ścian i zaczęła się przesuwać wypatrując w atrium i pokoju wszelakiego sprzętu ochronnego. - Jak się uda i ten system nie odciął terminali to wiem gdzie jest jeden a po drugie mam kartę do czytnika. Jeśli jest tu zamontowany i nie został odcięty.