29-01-2014, 23:09
White była rozdrażniona i miała właściwie już wszystko w plocie. I tak niedługo pewnie skończy w kopytach jakiegoś ridera albo ghula. Gdy jednak pomyśli o tym drugim, to aż ją gniew rozpiera, gdyż strasznie nie lubi tych cholernych stworów. Niby była spokojną klaczą, ale nawet i ona miała jakieś ciemne strony. Jedną z takich ciemnych stron była właśnie nienawiść do tych... zombie. Nie trawiła ich, gdyż... po prostu ich nie lubiła. Podgatunek, który nie powinien mieć prawa bytu ani głosu... oczywiście jeśli ma jakieś prawo, w co wątpiła. Ona by tego nawet jako niewolnika nie wzięła, gdyż jeszcze kończynę by mu urwało, przy przenoszeniu herbaty, i co wtedy?
Z kolejnego zamyślania wyrwała ją Blue, która zaczęła coś paplać. White średnio to obchodziło, więc słuchała na odpierdziel. Generalnie w ucho wpadało jej co około 3 lub 4 słowo. Reszta odbijała się na wszystkie strony jak piłka od ściany. W pewnym momencie Blue podeszła do niej i zaczęła ją gdzieś prowadzić. Pewnie powiedziała miejsce i powód wyprawy, ale White miała na to kompletnie wywalone. Na początku się opierała, aż w końcu spróbowała się zatrzymać i odepchnąć klacz.
- Czy możesz mnie łaskawie nie dotykać? - zapytała z udawanym spokojem w głosie. - Nie wiem, gdzie mnie prowadzisz i jaki jest cel tej wyprawy, ale czy ja wyraziłam na to zgodę? Nie wydaje mi się, abym mówiła "Tak" lub "Oczywiście, że z Tobą pójdę." Więc proszę... zostaw mnie przy ognisku. Chciałabym tam siedzieć i użalać się nad tym jaką to spierdoliną życiową jestem. To jedyne, co mam zamiar teraz robić.
Z kolejnego zamyślania wyrwała ją Blue, która zaczęła coś paplać. White średnio to obchodziło, więc słuchała na odpierdziel. Generalnie w ucho wpadało jej co około 3 lub 4 słowo. Reszta odbijała się na wszystkie strony jak piłka od ściany. W pewnym momencie Blue podeszła do niej i zaczęła ją gdzieś prowadzić. Pewnie powiedziała miejsce i powód wyprawy, ale White miała na to kompletnie wywalone. Na początku się opierała, aż w końcu spróbowała się zatrzymać i odepchnąć klacz.
- Czy możesz mnie łaskawie nie dotykać? - zapytała z udawanym spokojem w głosie. - Nie wiem, gdzie mnie prowadzisz i jaki jest cel tej wyprawy, ale czy ja wyraziłam na to zgodę? Nie wydaje mi się, abym mówiła "Tak" lub "Oczywiście, że z Tobą pójdę." Więc proszę... zostaw mnie przy ognisku. Chciałabym tam siedzieć i użalać się nad tym jaką to spierdoliną życiową jestem. To jedyne, co mam zamiar teraz robić.