31-01-2014, 23:14
Klacz klapnęła sobie pod ścianą
- Rób co chcesz, ja jestem zdeczko zmęczona i potrzebowała bym sobie odpocząć. I po tym w jakim stanie są wszystkie obiekty pochodzenia drewna to podejrzewam że nic nie zachowało się tutaj jak powinno. Jeśli powinna być w kuchni... - zaśmiała się i pociągnęła dalej - To życzę smacznej zupki. A i woda może lekko promieniować, nawet tam nie wchodziłam. Plan zakładał obskoczenie tego pomieszczenia i zwianie... - popatrzyła na niego zmęczonym wzrokiem, nie wzrokiem szaleńca tylko wzrokiem zmęczonej klaczy.
Wiesz. Tak mnie coś ciekawi. - Wyłuskała magazynek z swojego karabinu i oglądnęła go, był w porządku. Pomyślała że fajnie by było na nich coś narysować albo napisać, jeszcze chwilkę wpatrywała się w magazynek po czym z powrotem załadowała broń. - Boisz się mnie... akceptuję to. - wstała i zaczęła plądrować wcześniej otwarte szafki zabezpieczone hasłem. - Nie ty jeden się mnie boisz, ale ty nic nie wiesz. Tak samo ja nic nie wiem o tobie. Ale odpowiedz mi, bracie z czego wziąłeś swój pogląd na mnie?
Gdy skończyła plądrowanie szafek spokojnie usiadła pod ścianą i zaczęła miarowo oddychać tracąc pomału nadzieję na wyrwanie się stąd. Aktualnie była w stanie bitwy psychologicznej w jej głowie, jedna strona mózgu wprost prosiła o zamordowanie sanitariusza i popełnienie honorowego samobójstwa a druga usilnie trzymała przy klaczy nadzieję. Aktualnie wynik meczu był 1:1 ale to mogło się zmienić. Siedziała tak sobie pod ścianą z przymkniętymi powiekami i rozmyślała, biła się sama z sobą.
Czekała co wygra nad jej ciałem. Ale pewne perspektywy urzeczywistniały wydarcie się z tego zasranego miejsca.
- Rób co chcesz, ja jestem zdeczko zmęczona i potrzebowała bym sobie odpocząć. I po tym w jakim stanie są wszystkie obiekty pochodzenia drewna to podejrzewam że nic nie zachowało się tutaj jak powinno. Jeśli powinna być w kuchni... - zaśmiała się i pociągnęła dalej - To życzę smacznej zupki. A i woda może lekko promieniować, nawet tam nie wchodziłam. Plan zakładał obskoczenie tego pomieszczenia i zwianie... - popatrzyła na niego zmęczonym wzrokiem, nie wzrokiem szaleńca tylko wzrokiem zmęczonej klaczy.
Wiesz. Tak mnie coś ciekawi. - Wyłuskała magazynek z swojego karabinu i oglądnęła go, był w porządku. Pomyślała że fajnie by było na nich coś narysować albo napisać, jeszcze chwilkę wpatrywała się w magazynek po czym z powrotem załadowała broń. - Boisz się mnie... akceptuję to. - wstała i zaczęła plądrować wcześniej otwarte szafki zabezpieczone hasłem. - Nie ty jeden się mnie boisz, ale ty nic nie wiesz. Tak samo ja nic nie wiem o tobie. Ale odpowiedz mi, bracie z czego wziąłeś swój pogląd na mnie?
Gdy skończyła plądrowanie szafek spokojnie usiadła pod ścianą i zaczęła miarowo oddychać tracąc pomału nadzieję na wyrwanie się stąd. Aktualnie była w stanie bitwy psychologicznej w jej głowie, jedna strona mózgu wprost prosiła o zamordowanie sanitariusza i popełnienie honorowego samobójstwa a druga usilnie trzymała przy klaczy nadzieję. Aktualnie wynik meczu był 1:1 ale to mogło się zmienić. Siedziała tak sobie pod ścianą z przymkniętymi powiekami i rozmyślała, biła się sama z sobą.
Czekała co wygra nad jej ciałem. Ale pewne perspektywy urzeczywistniały wydarcie się z tego zasranego miejsca.