Iron wzięła się za plądrowanie szafek w sypialni. Nie było tam wiele: trochę papierów, książek, kilka zdjęć w ramkach, przedstawiających niegdyś zapewne krajobrazy miast Equestrii, ale po czasie żadne zdjęcie nie było czytelne, z bliżej nieznanych powodów. Kilka wyblakło, kilka pożółkło, kilka było porozdzieranych. Większość półek pozostawała pusta. Na jednej Iron udało się znaleźć kilka pocisków sportowego kalibru, pasujących zapewne do napotkanego wcześniej rewolweru.
Sharp patrzył na Iron, gdy ta przeszukiwała szafki, równocześnie mówiąc. Nie za bardzo miał jak jej odpowiedzieć na to, co mówiła wcześniej. W zasadzie podsumowała ich sytuację i wyraziła brak chęci współpracy. Owszem, woda w kuchni nie wyglądała zachęcająco, ale gdy wybór miało się między szukaniem tam a śmiercią... Ogier pokręcił głową.
Ten dzień był zdecydowanie zbyt pełen wydarzeń. Medyk sam był zmęczony, mimo swojej drzemki po porannej operacji na pewnym jeńcu. Chętnie by rozłożył się w którymś rogu i poleżał trochę, ale tak jakoś szukanie wyjścia miało wyższy priorytet. Może dlatego, że chciałby jeszcze trochę pożyć...
Wrócił myślami do tej kuchni. Teoretycznie można było podnieść płyn telekinezą, ale wolał nawet nie myśleć jak wielkich umiejętności wymagałoby podniesienie takiej ilości wody. Na to zadanie przekraczało mocno jego własne zdolności telekinetyczne, tyle mógł powiedzieć na pewno.
Ogier cały czas oglądał szafy w garderobie i próbował to tu, to tam uczynić coś swoją telekinezą. Nie dawało to wiele, ale było pewną formą "skanu magicznego". Przynajmniej klacz z pomieszczenia obok wyraźnie widziała, że róg mu świeci i coś robi.
A potem padło z jej strony pytanie. Sharp spojrzał na Iron, która wciąż zajęta była przeszukiwaniem szafek w sypialni Hrabiego. Pytanie było dość trudne. A raczej nie tyle pytanie, co odpowiedzenie jest prosto w pyszczek na nie. Czemu się jej bał? Bo to, że tak było, było oczywiste... Była niestabilna. Był silnie przekonany, że była psychopatyczna. Mówiła często niezrozumiale i, ogólnie rzecz biorąc, była typem kuca z którym chciałby mieć jak najmniej kontaktu, bo nigdy nie wiadomo co takim do łba wpadnie...
- Jesteś nieprzewidywalna. Każdy jest zaniepokojony będąc w jednym pomieszczeniu z nieprzewidywalnym kucem - odpowiedział w końcu, nie przerywając swojego grzebania po pomieszczeniu, na razie nieskutecznego. Rzucał raz na jakiś czas w kierunku tajemniczego urządzenia przy drzwiach, ale na razie do niego nie podchodził.
Spojrzał przez przejście do sypialni. Zauważył, że klacz gdzieś poszła. Nie słyszał kroków dalej, więc pewnie siedziała gdzieś w sypialni, ale poza jego zasięgiem wzroku.
Po kolejnych parudziesięciu sekundach ruszył w kierunku tajemniczego urządzenia. Był to ukryty pod klapką przycisk o niebieskim podświetleniu. Sama klapka musiała się otworzyć pod działaniem któregoś z kodów...
Co ten guzik może robić? Ogier zapytał się samego siebie w myślach. Skoro był w garderobie, to raczej robił coś z garderobą. Schron nie wyglądał na taki, w którym byłoby sens instalować przycisk autodestrukcji... choć wiele z rzeczy w nim już przeczyło pewnym zasadom logiki.
Ale przycisk autodestrukcji powinien być oznakowany, stwierdził ogier. W końcowym wniosku wychodziło na to, że nie powinno się stać nic złego... Sharp wyciągnął kopyto i wcisnął guzik.
Za nim kilka sztuk drzwiczek z pancernego szkła odskoczyło jak ze zwolnionej sprężyny, a kilka innych tylko zwolniło uchwyty, nie ujawniając w żaden widoczny sposób, że są otwarte.
Ogier odwrócił się, by zobaczyć efekty swoich działań.
Patrząc się na stojące otworem szafki i szuflady doszedł do wniosku, że ryzyko się opłaciło. Ruszył do przeszukiwania szafek. Wydawało mu się, że nie mógłby mieć takiego szczęścia, że to, co leży na tych półkach nie może być prawdziwe. Cóż... pora się przekonać.
Sharp patrzył na Iron, gdy ta przeszukiwała szafki, równocześnie mówiąc. Nie za bardzo miał jak jej odpowiedzieć na to, co mówiła wcześniej. W zasadzie podsumowała ich sytuację i wyraziła brak chęci współpracy. Owszem, woda w kuchni nie wyglądała zachęcająco, ale gdy wybór miało się między szukaniem tam a śmiercią... Ogier pokręcił głową.
Ten dzień był zdecydowanie zbyt pełen wydarzeń. Medyk sam był zmęczony, mimo swojej drzemki po porannej operacji na pewnym jeńcu. Chętnie by rozłożył się w którymś rogu i poleżał trochę, ale tak jakoś szukanie wyjścia miało wyższy priorytet. Może dlatego, że chciałby jeszcze trochę pożyć...
Wrócił myślami do tej kuchni. Teoretycznie można było podnieść płyn telekinezą, ale wolał nawet nie myśleć jak wielkich umiejętności wymagałoby podniesienie takiej ilości wody. Na to zadanie przekraczało mocno jego własne zdolności telekinetyczne, tyle mógł powiedzieć na pewno.
Ogier cały czas oglądał szafy w garderobie i próbował to tu, to tam uczynić coś swoją telekinezą. Nie dawało to wiele, ale było pewną formą "skanu magicznego". Przynajmniej klacz z pomieszczenia obok wyraźnie widziała, że róg mu świeci i coś robi.
A potem padło z jej strony pytanie. Sharp spojrzał na Iron, która wciąż zajęta była przeszukiwaniem szafek w sypialni Hrabiego. Pytanie było dość trudne. A raczej nie tyle pytanie, co odpowiedzenie jest prosto w pyszczek na nie. Czemu się jej bał? Bo to, że tak było, było oczywiste... Była niestabilna. Był silnie przekonany, że była psychopatyczna. Mówiła często niezrozumiale i, ogólnie rzecz biorąc, była typem kuca z którym chciałby mieć jak najmniej kontaktu, bo nigdy nie wiadomo co takim do łba wpadnie...
- Jesteś nieprzewidywalna. Każdy jest zaniepokojony będąc w jednym pomieszczeniu z nieprzewidywalnym kucem - odpowiedział w końcu, nie przerywając swojego grzebania po pomieszczeniu, na razie nieskutecznego. Rzucał raz na jakiś czas w kierunku tajemniczego urządzenia przy drzwiach, ale na razie do niego nie podchodził.
Spojrzał przez przejście do sypialni. Zauważył, że klacz gdzieś poszła. Nie słyszał kroków dalej, więc pewnie siedziała gdzieś w sypialni, ale poza jego zasięgiem wzroku.
Po kolejnych parudziesięciu sekundach ruszył w kierunku tajemniczego urządzenia. Był to ukryty pod klapką przycisk o niebieskim podświetleniu. Sama klapka musiała się otworzyć pod działaniem któregoś z kodów...
Co ten guzik może robić? Ogier zapytał się samego siebie w myślach. Skoro był w garderobie, to raczej robił coś z garderobą. Schron nie wyglądał na taki, w którym byłoby sens instalować przycisk autodestrukcji... choć wiele z rzeczy w nim już przeczyło pewnym zasadom logiki.
Ale przycisk autodestrukcji powinien być oznakowany, stwierdził ogier. W końcowym wniosku wychodziło na to, że nie powinno się stać nic złego... Sharp wyciągnął kopyto i wcisnął guzik.
Za nim kilka sztuk drzwiczek z pancernego szkła odskoczyło jak ze zwolnionej sprężyny, a kilka innych tylko zwolniło uchwyty, nie ujawniając w żaden widoczny sposób, że są otwarte.
Ogier odwrócił się, by zobaczyć efekty swoich działań.
Patrząc się na stojące otworem szafki i szuflady doszedł do wniosku, że ryzyko się opłaciło. Ruszył do przeszukiwania szafek. Wydawało mu się, że nie mógłby mieć takiego szczęścia, że to, co leży na tych półkach nie może być prawdziwe. Cóż... pora się przekonać.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.