09-02-2014, 15:28
Skinął łagodnie głową w zgodzie ze stwierdzeniem, że, mimo wszystko, "Zed" miał gust. A potem klacz wybuchła.
Ogier z pewnym zaskoczeniem obserwował reakcję Iron na stan sprzętów znalezionych w szafie. Wiedział, że takie znalezisko byłoby cenne, ale ona się zachowała, jakby jej życie zależało od tego, czy stanie się właścicielką kolekcji przypominającej wyposażenie przedwojennego sex-shopu.
Ona jest niezrównoważona, pomyślał już któryś raz w ciągu tego zdecydowanie zbyt interesującego dnia.
Jej zachowanie było gwałtowne i nieprzewidywalne, ale wyglądało na to, że nie powinno go to już zaskakiwać. Ogier wolał nie wspominać głośno, że część sprzętów przetrwała. Chociażby dlatego, że wtedy oczywistym by się stało, że zgarnął je dla siebie. A wolał je zachować. Plus, nie zdążył sprawdzić wszystkich szafek, nawet nie połowy, klacz na pewno znajdzie jeszcze trochę.
Próbował, pomimo ciągłego nieprzewidywalnego zachowywania drugiego kucyka, rozszyfrować jej proces myślowy. Przez głowę przeszła mu myśl mówiąca, że Iron jest w rui, ale szybko doszedł do wniosku, że to niemożliwe. Owszem, tłumaczyłoby to takie zachowanie względem tej kolekcji, ale byłoby też zauważalne wcześniej. Sporo wcześniej. W końcu poddał się. Szybko tej klaczy nie zrozumie, to na pewno.
Było dla medyka pewnym zaskoczeniem, gdy Iron, zamiast zająć się przeszukiwaniem reszty szafek, odwróciła się do niego z głupim uśmieszkiem. Wyglądało na to, że zorientowała się, jak wyglądał z zewnątrz jej wybuch.
– Wiesz co... może sprawdźmy lepiej teraz tą kuchnię - zasugerowała.
Ogier rozważał kilka opcji. W tym opieprzenie Iron, że jeszcze tego nie zrobiła. Szybko doszedł do wniosku, że to przyniosłoby więcej problemów niż pożytku. Mógł po prostu się zgodzić i pójść do kuchni, ale to z kolei miałoby inne efekty.
- Pójdę sprawdzić kuchnię, a ty sprawdź resztę tych szaf. Coś się może nam przydać - powiedział w końcu i wyszedł z pomieszczenia. Sharp coraz mniej wierzył w scenariusz w którym zostają w tych podziemiach do śmierci. Zbyt wiele systemów działało, na pewno da jakoś się otworzyć te drzwi.
Idąc w kierunku kuchni, westchnął cicho i pokręcił głową. Gdyby tylko była tutaj Blue, to by pewnie potrafiła wklepać coś w terminal i otworzyć drzwi bez tych idiotycznych poszukiwań.
Rain dotarła do punktu, w którym zdecydowała się zawrócić. Nawigacja do włazu byłaby ciężka, gdyby nie fakt, że znajdował się on w tym samym kierunku co obóz karawany. Którego płonące ognisko sprawiało, że w takich ciemnościach był widoczny z daleka.
Wyglądało na to, że pustynia opustoszała w nocy. Prócz owadów i okazjonalnych bliżej niezidentyfikowanych dźwięków, które obecne są praktycznie w każdym miejscu pustkowi, nic nie wychodziło poza ścianę ciemności i ciszy. Po chwili marszu, klacz z działem dotarła z powrotem do włazu. Nie miała jednak możliwości stwierdzenia, czy pod jej nieobecność ktoś z tego właśnie włazu wyszedł, czy może dwójka kucyków wciąż pozostawała w środku.
Ogier z pewnym zaskoczeniem obserwował reakcję Iron na stan sprzętów znalezionych w szafie. Wiedział, że takie znalezisko byłoby cenne, ale ona się zachowała, jakby jej życie zależało od tego, czy stanie się właścicielką kolekcji przypominającej wyposażenie przedwojennego sex-shopu.
Ona jest niezrównoważona, pomyślał już któryś raz w ciągu tego zdecydowanie zbyt interesującego dnia.
Jej zachowanie było gwałtowne i nieprzewidywalne, ale wyglądało na to, że nie powinno go to już zaskakiwać. Ogier wolał nie wspominać głośno, że część sprzętów przetrwała. Chociażby dlatego, że wtedy oczywistym by się stało, że zgarnął je dla siebie. A wolał je zachować. Plus, nie zdążył sprawdzić wszystkich szafek, nawet nie połowy, klacz na pewno znajdzie jeszcze trochę.
Próbował, pomimo ciągłego nieprzewidywalnego zachowywania drugiego kucyka, rozszyfrować jej proces myślowy. Przez głowę przeszła mu myśl mówiąca, że Iron jest w rui, ale szybko doszedł do wniosku, że to niemożliwe. Owszem, tłumaczyłoby to takie zachowanie względem tej kolekcji, ale byłoby też zauważalne wcześniej. Sporo wcześniej. W końcu poddał się. Szybko tej klaczy nie zrozumie, to na pewno.
Było dla medyka pewnym zaskoczeniem, gdy Iron, zamiast zająć się przeszukiwaniem reszty szafek, odwróciła się do niego z głupim uśmieszkiem. Wyglądało na to, że zorientowała się, jak wyglądał z zewnątrz jej wybuch.
– Wiesz co... może sprawdźmy lepiej teraz tą kuchnię - zasugerowała.
Ogier rozważał kilka opcji. W tym opieprzenie Iron, że jeszcze tego nie zrobiła. Szybko doszedł do wniosku, że to przyniosłoby więcej problemów niż pożytku. Mógł po prostu się zgodzić i pójść do kuchni, ale to z kolei miałoby inne efekty.
- Pójdę sprawdzić kuchnię, a ty sprawdź resztę tych szaf. Coś się może nam przydać - powiedział w końcu i wyszedł z pomieszczenia. Sharp coraz mniej wierzył w scenariusz w którym zostają w tych podziemiach do śmierci. Zbyt wiele systemów działało, na pewno da jakoś się otworzyć te drzwi.
Idąc w kierunku kuchni, westchnął cicho i pokręcił głową. Gdyby tylko była tutaj Blue, to by pewnie potrafiła wklepać coś w terminal i otworzyć drzwi bez tych idiotycznych poszukiwań.
Rain dotarła do punktu, w którym zdecydowała się zawrócić. Nawigacja do włazu byłaby ciężka, gdyby nie fakt, że znajdował się on w tym samym kierunku co obóz karawany. Którego płonące ognisko sprawiało, że w takich ciemnościach był widoczny z daleka.
Wyglądało na to, że pustynia opustoszała w nocy. Prócz owadów i okazjonalnych bliżej niezidentyfikowanych dźwięków, które obecne są praktycznie w każdym miejscu pustkowi, nic nie wychodziło poza ścianę ciemności i ciszy. Po chwili marszu, klacz z działem dotarła z powrotem do włazu. Nie miała jednak możliwości stwierdzenia, czy pod jej nieobecność ktoś z tego właśnie włazu wyszedł, czy może dwójka kucyków wciąż pozostawała w środku.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.