24-02-2014, 09:17
Xander szedł może nieco bardziej leniwym krokiem niż gdy wcześniej patrolował, słuchając tego co Blue miał mu do powiedzenia. Była bezpośrednia w swojej wypowiedzi, ale potem zaczęła się wahać. Pytania odnośnie swojego samopoczucia, które otrzymał od klacz z początku go zaskoczyły. Lecz to zdziwienie zniknęło wraz z pojawieniem się powodu, dla którego takowe padły. Zapadła kolejna chwila ciszy w której kucyk idący obok się zastanawiał co dalej powiedzieć. Kolejne jej słowa wydały się dla młodzika czymś w rodzaju bardzo okrężnej prośby by jednak z nią porozmawiał. Przez moment szedł nie odezwawszy się ani słowem, zastanawiając się. Wreszcie westchną i zaczął mówić, jego ton nadal był flegmatyczny lecz już teraz nie był bezbarwny. Co jakiś czas ukazywały się w nim szczątki emocji.
- Wszystko jest w porządku, nie musisz się jakoś specjalnie martwić. Radziłem sobie wcześniej sam. Ale rozumiem, ruszysz na jakieś zadanie kimś jeszcze i pilnujesz tego kogoś, by ci nie odstawił jakiegoś numeru. W końcu nikt nie chciałby skończyć z dodatkowymi dziurami w zadku. Tak jak mówił, jest w porządku. Jeśli chodzi ci o mój mały... "wybryk" czasem się takie zdarzają. Nawet jakiś mały bodziec w połączeniu z poprzednimi przeżyciami może wywołać reakcje łańcuchową. A potem zostaje w tobie już tylko narastająca wściekłość i nienawiść do całego świata. Rośnie i rośnie, aż w końcu dochodzi do wybuchu i wyzwolenia furii. Czystej, nie kontrolowanej i nie ukierunkowanej agresji, to jest niczym katharsis. Po czym wszystko wraca do normy.
- Oczywiście tu się jeszcze kontrolowałem, jeśli cię to pocieszy. Bywało gorzej. No cóż... a ja nie chciałem zrobić przypadkiem komuś krzywdy. Nie potrzebuję mieć kolejnych kucyków na sumieniu. - Ponownie nastała chwila ciszy, kiedy to zebra zastanawiała się co mogłaby powiedzieć. - Twierdzisz że chciałabyś pomóc... Nie jestem pewien czy ktokolwiek by potrafił. Nawet boginie wraz z elementami harmonii nie byłyby w stanie. W końcu nikt niema takiej mocy by zwrócić mi tych których kochałem. Nikt nie potrafi zmienić przeszłości. Jestem odmieńcem i za tą odmienność pustkowia karzą mi płacić wysoką cenę. Cenę: Bólu, bo każdy komu zaufałem wbijał mi nóż w plecy. Strachu, bo boje się że każdy następny będzie kłamał a potem postąpi jak poprzedni. Śmierci bo zawsze przy spotkaniach szła ze mną ramie w ramie. A wszystko to dlatego że jestem sobą. Nie sądzę Blue byś jakkolwiek umiała mi pomóc. - Mówił tak jak gdyby był znudzony tą kwestią, jakby ją powtarzał już któryś raz i wiedział, że i tak nic się nie zmieni.
Na powrót zapadła cisza tylko tym razem dłuższa. Xander co jakiś czas zerkał na klacz która mu teraz towarzyszył, zastanawiając się czy dobrze postąpił mówiąc o tym wszystkim. postanowił zostawić to już w niepamięci i zmienić temat. Odkaszlnął cicho i znowu zabrał się za mówienie już teraz nieco bardziej ożywionym głosem. - A co do naszej poprzedniej rozmowy... Nie do końca kucyk, tak? Szczerze, mam co do tego mieszane uczucia i nie jestem pewien czy chce wiedzieć. To, że ty i Sharp przyjęliście to kim jestem bez otwierania natychmiastowego ognia jakoś zrozumiałem. Trafiłem na kilku podobnych, oni strzelali później, z rożnych powodów. I szczerze mówiąc, na podobny scenariusz nastawiałem się teraz. Natomiast to, że chcesz się tłumaczyć dlaczego przyjęłaś tą informacje, jest czymś nowym i to mi trochę psuje schematy, które sobie wcześniej o kucykach wyrobiłem.
- Wszystko jest w porządku, nie musisz się jakoś specjalnie martwić. Radziłem sobie wcześniej sam. Ale rozumiem, ruszysz na jakieś zadanie kimś jeszcze i pilnujesz tego kogoś, by ci nie odstawił jakiegoś numeru. W końcu nikt nie chciałby skończyć z dodatkowymi dziurami w zadku. Tak jak mówił, jest w porządku. Jeśli chodzi ci o mój mały... "wybryk" czasem się takie zdarzają. Nawet jakiś mały bodziec w połączeniu z poprzednimi przeżyciami może wywołać reakcje łańcuchową. A potem zostaje w tobie już tylko narastająca wściekłość i nienawiść do całego świata. Rośnie i rośnie, aż w końcu dochodzi do wybuchu i wyzwolenia furii. Czystej, nie kontrolowanej i nie ukierunkowanej agresji, to jest niczym katharsis. Po czym wszystko wraca do normy.
- Oczywiście tu się jeszcze kontrolowałem, jeśli cię to pocieszy. Bywało gorzej. No cóż... a ja nie chciałem zrobić przypadkiem komuś krzywdy. Nie potrzebuję mieć kolejnych kucyków na sumieniu. - Ponownie nastała chwila ciszy, kiedy to zebra zastanawiała się co mogłaby powiedzieć. - Twierdzisz że chciałabyś pomóc... Nie jestem pewien czy ktokolwiek by potrafił. Nawet boginie wraz z elementami harmonii nie byłyby w stanie. W końcu nikt niema takiej mocy by zwrócić mi tych których kochałem. Nikt nie potrafi zmienić przeszłości. Jestem odmieńcem i za tą odmienność pustkowia karzą mi płacić wysoką cenę. Cenę: Bólu, bo każdy komu zaufałem wbijał mi nóż w plecy. Strachu, bo boje się że każdy następny będzie kłamał a potem postąpi jak poprzedni. Śmierci bo zawsze przy spotkaniach szła ze mną ramie w ramie. A wszystko to dlatego że jestem sobą. Nie sądzę Blue byś jakkolwiek umiała mi pomóc. - Mówił tak jak gdyby był znudzony tą kwestią, jakby ją powtarzał już któryś raz i wiedział, że i tak nic się nie zmieni.
Na powrót zapadła cisza tylko tym razem dłuższa. Xander co jakiś czas zerkał na klacz która mu teraz towarzyszył, zastanawiając się czy dobrze postąpił mówiąc o tym wszystkim. postanowił zostawić to już w niepamięci i zmienić temat. Odkaszlnął cicho i znowu zabrał się za mówienie już teraz nieco bardziej ożywionym głosem. - A co do naszej poprzedniej rozmowy... Nie do końca kucyk, tak? Szczerze, mam co do tego mieszane uczucia i nie jestem pewien czy chce wiedzieć. To, że ty i Sharp przyjęliście to kim jestem bez otwierania natychmiastowego ognia jakoś zrozumiałem. Trafiłem na kilku podobnych, oni strzelali później, z rożnych powodów. I szczerze mówiąc, na podobny scenariusz nastawiałem się teraz. Natomiast to, że chcesz się tłumaczyć dlaczego przyjęłaś tą informacje, jest czymś nowym i to mi trochę psuje schematy, które sobie wcześniej o kucykach wyrobiłem.