Iron ruszyła przed siebie w kierunku obozu. Jednak Rainfall o czymkolwiek chciała porozmawiać, nie zamierzała najwyraźniej jej łatwo odpuścić. Momentalnie dogoniła ona popielatą klaczą i zrównała się z nią. Skutek tego był taki, że Iron przez następne kilka chwil, zmuszona była wysłuchiwać najprawdziwszego w świecie ględzenia. Ciemnoniebieska klacz z minigunem zacięła paplać od rzeczy, tak jak jakaś typowa przedwojenna pannica farbująca sobie grzywę. ”A dla czego tak, a dlaczego nie... beb beb beb... kurwa.” Rain mówiła nieprzerwanie, a popielata mimo iż zachowywała niewzruszony wyraz pyszczka, była już o krok aby skorzystać z jednej ze znalezionych w gablocie zdobyczy i uciszyć prowokatorkę.
W końcu po pewnym czasie się zamknęła. A przynajmniej Iron wychwyciła moment, w którym mogła by się wreszcie wtrącić. – Mało ci było wrażeń z udziałem ghula? Już się stęskniłaś? – Rzuciła do niej ordynarnie. – To są pustkowia Rain. Mogłyśmy obie zginąć. Mogłyśmy umierać w męczarniach, zdychać od toksyn, promieniowania, lub jadu jakiegoś jadowitego mutanta. Albo po prostu zostać rozstrzelane. – Powiedziała klacz już tonem nieco mniej obraźliwym, a następnie dokończyła oskarżycielskim. – Ale nie, poszło nam gładko i nic się nikomu nie stało. I o to masz kurwa mać precesję do mnie? Że ci dupa zmarzła!? Tylko o to?
Iron spojrzała na Sharpa, który szedł kawałek przed nimi. Zastanawiała się czy będzie on chciał wyciągnąć jeszcze jakieś konsekwencje z tego co zrobiła. [i]”Niech tylko spróbuje. Wcale nie był mi tam potrzebny. Sama bym się wydostała. A znając życie pewnie jeszcze zgarnął mi z przed nosa coś fajnego. Drań.”
- Spokojnie Rain. To wcale nie było takie bezowocne. Poczęstuje cię swoimi znaleziskami. – Powiedziała z błyskiem w oczach, z powrotem spoglądając na kucyka ziemnego obok siebie. – Nie tutaj, w obozie... na wozie. – Powiedziała rozmyślając przez krótką chwilę nad tym, jaką minę przybierze pyszczek Rainfall, gdy tylko zobaczy jej fanty. Element zaskoczenia, czy też niespodzianka mógł być trochę nie na miejscu. Zwłaszcza poprzez wgląd na to co Iron miała jej takiego do pokazania. Ale ostatecznie stwierdziła, że skrytość w tej sprawie będzie niezbędna. Nie chciała przecież aby reszta kucyków z karawany, odebrała to tak, że narażała życie innych dla jakiś tam gumowych przedmiotów.
W końcu po pewnym czasie się zamknęła. A przynajmniej Iron wychwyciła moment, w którym mogła by się wreszcie wtrącić. – Mało ci było wrażeń z udziałem ghula? Już się stęskniłaś? – Rzuciła do niej ordynarnie. – To są pustkowia Rain. Mogłyśmy obie zginąć. Mogłyśmy umierać w męczarniach, zdychać od toksyn, promieniowania, lub jadu jakiegoś jadowitego mutanta. Albo po prostu zostać rozstrzelane. – Powiedziała klacz już tonem nieco mniej obraźliwym, a następnie dokończyła oskarżycielskim. – Ale nie, poszło nam gładko i nic się nikomu nie stało. I o to masz kurwa mać precesję do mnie? Że ci dupa zmarzła!? Tylko o to?
Iron spojrzała na Sharpa, który szedł kawałek przed nimi. Zastanawiała się czy będzie on chciał wyciągnąć jeszcze jakieś konsekwencje z tego co zrobiła. [i]”Niech tylko spróbuje. Wcale nie był mi tam potrzebny. Sama bym się wydostała. A znając życie pewnie jeszcze zgarnął mi z przed nosa coś fajnego. Drań.”
- Spokojnie Rain. To wcale nie było takie bezowocne. Poczęstuje cię swoimi znaleziskami. – Powiedziała z błyskiem w oczach, z powrotem spoglądając na kucyka ziemnego obok siebie. – Nie tutaj, w obozie... na wozie. – Powiedziała rozmyślając przez krótką chwilę nad tym, jaką minę przybierze pyszczek Rainfall, gdy tylko zobaczy jej fanty. Element zaskoczenia, czy też niespodzianka mógł być trochę nie na miejscu. Zwłaszcza poprzez wgląd na to co Iron miała jej takiego do pokazania. Ale ostatecznie stwierdziła, że skrytość w tej sprawie będzie niezbędna. Nie chciała przecież aby reszta kucyków z karawany, odebrała to tak, że narażała życie innych dla jakiś tam gumowych przedmiotów.