11-03-2014, 17:08
Blue siedziała wpatrzona w książkę. Mimo że przeczytała już z pięć stron, nie dotarło do niej z tego ani jedno słowo. Jej myśli krążyły wokół rozmowy odbytej z Xanderem. Jak by nie analizowała odbytej z nim rozmowy, zawsze wychodziło jej to samo. Zachowała się jak ostatnia kurwa wciągając w tą wymianę zdań zmarłych. Nie dość że był to cios poniżej ogona, to jeszcze mogła przy okazji rozdrapać rany które ledwo co się zagoiły. Co gorsza, mogła zaprzepaścić tym samym, jakiekolwiek szanse na lepszą znajomość. Jednym słowem, Blue była na siebie wściekła. A najgorsze było to, że miała zaraz z nim spędzić sporo czasu samemu na pustkowiach w prawdopodobnie niezbyt przyjaznych warunkach. Noc się kurwa, zapowiadała zajebiście.
- Blue - dobiegło jej uszu słowo wypowiedziane gdzieś od strony ogniska. Gdy tylko jej wzrok padł na kuca który zmierzał w jej stronę, na jej pysku, pomimo wszystkich złych myśli w jej głowie, od razu pojawił się uśmiech.
No może nie będzie aż tak źle.
- No, w końcu postanowiłeś się pojawić. Już miałam iść po ciebie, i za uszy cię tu przyprowadzić. - powiedziała Blue do przyjaciela wstając z ziemi, otrzepując się i chowając książkę do torby. Stając na wyprostowanych nogach i patrząc się na przyjaciela, zorientowała się że jest trochę za jasno jak na tą porę dnia. Zamykając oczy wyłączyła ona noktowizor.
- A tak na serio, zaczynałam się już o was martwić. - powiedziała zerkając z powrotem na przyjaciela - Opłacił się chociaż ten wypad, bo u nas, nie licząc kilku dyskusji na temat sensu życia i jednego zada w ognisku, nic ciekawego się nie działo.
- Blue - dobiegło jej uszu słowo wypowiedziane gdzieś od strony ogniska. Gdy tylko jej wzrok padł na kuca który zmierzał w jej stronę, na jej pysku, pomimo wszystkich złych myśli w jej głowie, od razu pojawił się uśmiech.
No może nie będzie aż tak źle.
- No, w końcu postanowiłeś się pojawić. Już miałam iść po ciebie, i za uszy cię tu przyprowadzić. - powiedziała Blue do przyjaciela wstając z ziemi, otrzepując się i chowając książkę do torby. Stając na wyprostowanych nogach i patrząc się na przyjaciela, zorientowała się że jest trochę za jasno jak na tą porę dnia. Zamykając oczy wyłączyła ona noktowizor.
- A tak na serio, zaczynałam się już o was martwić. - powiedziała zerkając z powrotem na przyjaciela - Opłacił się chociaż ten wypad, bo u nas, nie licząc kilku dyskusji na temat sensu życia i jednego zada w ognisku, nic ciekawego się nie działo.