12-03-2014, 21:33
Sharp poczuł ukucie zaskoczenia, gdy zauważył świecące noktowizją oczy Blue. Wiedział doskonale, co i gdzie się kryje w niebieskiej klaczy: łatał ją wystarczająco wiele razy, ale zawsze było pewnym zaskoczeniem widzieć, jak te oczy się po prostu świecą. Na szczęście szybko wyłączyła tryb widzenia w ciemności i na ogiera spojrzały już bardziej normalne oczy. Był to cud techniki sam w sobie. Medyk nie mógł nawet marzyć o posiadaniu w połowie tak skomplikowanych maszyn w celach medycznych, a tu były, do tego niemalże idealnie zamaskowane.
Zorientował się, że patrzy się trochę za długo w oczy drugiego kucyka. Uśmiechnął się lekko w odpowiedzi na uśmiech klaczy oraz komentarz o przyprowadzeniu za uszy. Taki scenariusz na pewno nie pomógłby w przejmowaniu kontroli nad karawaną. Poza tym. Sharp lubił swoje uszy i wolałby, żeby nie zostały rozerwane przez taką operację.
Pytanie Blue przypomniało mu o zawartości juków. Czy wyprawa się opłaciła? Ciężko powiedzieć. Stracili masę czasu, o mało nie zginęli, pooglądali sobie przedwojenne trupy, a on osobiście miał okazję doświadczyć uczucia bycia zamkniętym szczelnie w podziemiach z psychopatką. Którą też zdołał poznać na być może jakimś innym poziomie w ciągu tych paru godzin.
Z drugiej strony, znaleźli trochę całkiem... unikatowych przedmiotów jak na Pustkowia. Na pewno też przydatnych. Ogier zdecydował się jednak ten epizod pominąć, z kilku powodów. Po pierwsze, nie miał teraz czasu ni ochoty na dalsze rozważania na te tematy. Po drugie, nie zdecydował jeszcze, które z "artefaktów" może sprzedać lub komuś dać, a które sobie zachowa. No i znalazł też coś innego, czym na razie nie uważał za stosowne się chwalić. Na szczęście, była jeszcze butelka wina spoczywająca spokojnie gdzieś w jukach.
Tę też butelkę wylewitował przed siebie, pokazując alkohol klaczy.
- Niezbyt się opłaciła, ale przynajmniej będzie jak świętować sukces na koniec - powiedział, na końcu uśmiechając się nieco szerzej. Oboje wiedzieli, że szanse na sukces bez strat są nikłe, a świętowanie śmierci alkoholem i imprezą nie wydawało mu się dobrym obyczajem... ale wszyscy potrzebowali teraz pozytywnej myśli i woli walki. Z nim samym włącznie.
Wiedział, że klacz może bezproblemowo powiedzieć, że coś ukrywa: nigdy nie był z niego dobry negocjator. Dlatego też nie próbował kompletnie zamaskować tego, że znalazł coś jeszcze.
- Resztę omówimy, kiedy uda nam się to przetrwać i trochę zarobić - z premedytacją użył "kiedy", a nie "jeśli". Jednakże jeżeli mają zamiar przez to wszystko przejść, to musiał grać przed resztą rolę pewnego siebie dowódcy, wierzącego w swój plan. Nawet jeżeli "plan" jako taki nie istniał.
Do jednego z wozów weszły dwie klacze wracające z wozu. Na jednej z nich wciąż było widać ślady niedawnej kąpieli, ale nie za wiele mogła z tym zrobić, a na wozach było wystarczająco ciepło, mimo chłodu na dworze.
Nieopodal, do jednego z wozów wślizgnął się młody ogier z sierścią w paski. Na wozach nie pozostało wiele, ale wciąż oferowały wystarczającą osłonę, żeby zachować jako-taką temperaturę i umożliwić w miarę wygodny pobyt. Wciąż nie było tam tak ciepło jak przy ognisku, ale nieporównanie cieplej niż poza obozem.
<Odpiska (kinda) uzgadniana z Johnem. Co do Iron: można się zgłosić do funkcji gracza ją kontrolującego. Czy to ponownie, czy to po raz pierwszy. Do tego czasu pozostaje ona w statusie NPC. Oczywiście najchętniej widziałbym powrót Shermana, w końcu to jego postać. Nie jestem jednakże pewien, czy w tej chwili istnieje taka możliwość.
Zorientował się, że patrzy się trochę za długo w oczy drugiego kucyka. Uśmiechnął się lekko w odpowiedzi na uśmiech klaczy oraz komentarz o przyprowadzeniu za uszy. Taki scenariusz na pewno nie pomógłby w przejmowaniu kontroli nad karawaną. Poza tym. Sharp lubił swoje uszy i wolałby, żeby nie zostały rozerwane przez taką operację.
Pytanie Blue przypomniało mu o zawartości juków. Czy wyprawa się opłaciła? Ciężko powiedzieć. Stracili masę czasu, o mało nie zginęli, pooglądali sobie przedwojenne trupy, a on osobiście miał okazję doświadczyć uczucia bycia zamkniętym szczelnie w podziemiach z psychopatką. Którą też zdołał poznać na być może jakimś innym poziomie w ciągu tych paru godzin.
Z drugiej strony, znaleźli trochę całkiem... unikatowych przedmiotów jak na Pustkowia. Na pewno też przydatnych. Ogier zdecydował się jednak ten epizod pominąć, z kilku powodów. Po pierwsze, nie miał teraz czasu ni ochoty na dalsze rozważania na te tematy. Po drugie, nie zdecydował jeszcze, które z "artefaktów" może sprzedać lub komuś dać, a które sobie zachowa. No i znalazł też coś innego, czym na razie nie uważał za stosowne się chwalić. Na szczęście, była jeszcze butelka wina spoczywająca spokojnie gdzieś w jukach.
Tę też butelkę wylewitował przed siebie, pokazując alkohol klaczy.
- Niezbyt się opłaciła, ale przynajmniej będzie jak świętować sukces na koniec - powiedział, na końcu uśmiechając się nieco szerzej. Oboje wiedzieli, że szanse na sukces bez strat są nikłe, a świętowanie śmierci alkoholem i imprezą nie wydawało mu się dobrym obyczajem... ale wszyscy potrzebowali teraz pozytywnej myśli i woli walki. Z nim samym włącznie.
Wiedział, że klacz może bezproblemowo powiedzieć, że coś ukrywa: nigdy nie był z niego dobry negocjator. Dlatego też nie próbował kompletnie zamaskować tego, że znalazł coś jeszcze.
- Resztę omówimy, kiedy uda nam się to przetrwać i trochę zarobić - z premedytacją użył "kiedy", a nie "jeśli". Jednakże jeżeli mają zamiar przez to wszystko przejść, to musiał grać przed resztą rolę pewnego siebie dowódcy, wierzącego w swój plan. Nawet jeżeli "plan" jako taki nie istniał.
Do jednego z wozów weszły dwie klacze wracające z wozu. Na jednej z nich wciąż było widać ślady niedawnej kąpieli, ale nie za wiele mogła z tym zrobić, a na wozach było wystarczająco ciepło, mimo chłodu na dworze.
Nieopodal, do jednego z wozów wślizgnął się młody ogier z sierścią w paski. Na wozach nie pozostało wiele, ale wciąż oferowały wystarczającą osłonę, żeby zachować jako-taką temperaturę i umożliwić w miarę wygodny pobyt. Wciąż nie było tam tak ciepło jak przy ognisku, ale nieporównanie cieplej niż poza obozem.
<Odpiska (kinda) uzgadniana z Johnem. Co do Iron: można się zgłosić do funkcji gracza ją kontrolującego. Czy to ponownie, czy to po raz pierwszy. Do tego czasu pozostaje ona w statusie NPC. Oczywiście najchętniej widziałbym powrót Shermana, w końcu to jego postać. Nie jestem jednakże pewien, czy w tej chwili istnieje taka możliwość.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.