19-03-2014, 20:31
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-03-2014, 20:32 przez SHERMAN222.)
Iron wysłuchała słów Rainfall po czym westchnęła i wysupłała z juków 25 kapsli oraz puszkę piwa. Przełożyła swoja zapalniczkę do kurtki i pominęła takie rarytasy jak Robot, skarpetki, zabawki, gustowny i niecodzienny strój pokojówki oraz magazyn którego misją było spełniać potrzebę podziwiania natury w dziewiczym wydaniu. Natknęła się też na wygrabione książki ale obecność co ciekawszych lektur pozostawiła w tajemnicy, tak oto przesunęła lichą stertkę w stronę działonowej.
- Był ograbiony. Ale sprawny... - popatrzyła zmęczonym wzrokiem na klacz po czym stwierdziła że wymówki i łgarstwo opadły jej na jakiś niższy poziom tak więc krótko rzuciła - Nie pytaj. - Nagle odruchy nabyte kazały jej pomału, swobodnie wycofać się z wozu i zniknąć nie rzucając się w oczy, wykonała zamierzenie do połowy, przystanęła i rzuciła świadoma potencjalnej rozmowy z Rainfall - Jeśli masz zamiar zacząć pogawędkę, to to nie rozmowa na teraz. - ton wymowy był prawdopodobnie wystarczający do wygaszenia wszelkich chęci konwersacji na daną chwilę.
A potem po prostu sobie zszedła z wozu, rozglądnęła się na około i rozważyła poszukiwania miejsca tymczasowego spoczynku, rozglądnęła się mętnie jeszcze raz i stwierdziła że poziom jej zaszczucia i bycia suką skoczył niewyobrażalnie wysoko. "Mam na to wszystko wyjebane..." przemknęło jej przez myśli i straciła zainteresowanie wozami, zamiast tego przeniosła je na szukanie jakiejś ładnej samotni jednak nagły impuls mówiący "Jest noc do cholery" zmusił ją do kolejnej zmiany planów.
Ruszyła powolnym krokiem w stronę ogniska wertując w głowie wydarzenia z mijającego dnia, teoretycznie mimo kilku szokujących momentów to nie stało się nic wielkiego. "Chyba" pomyślała i klepnęła przy ognichu, "Home, Home again... I like to be here when i can"
Zasępiła się i z przekąsem stwierdziła że jej odwala. Nic nowego z resztą.
- Hej wam, złe wieści są takie że suka wróciła żywa. - rzuciła i zabrała się do przeglądania zawartości juków.
Boże ale to jest chujowe...
- Był ograbiony. Ale sprawny... - popatrzyła zmęczonym wzrokiem na klacz po czym stwierdziła że wymówki i łgarstwo opadły jej na jakiś niższy poziom tak więc krótko rzuciła - Nie pytaj. - Nagle odruchy nabyte kazały jej pomału, swobodnie wycofać się z wozu i zniknąć nie rzucając się w oczy, wykonała zamierzenie do połowy, przystanęła i rzuciła świadoma potencjalnej rozmowy z Rainfall - Jeśli masz zamiar zacząć pogawędkę, to to nie rozmowa na teraz. - ton wymowy był prawdopodobnie wystarczający do wygaszenia wszelkich chęci konwersacji na daną chwilę.
A potem po prostu sobie zszedła z wozu, rozglądnęła się na około i rozważyła poszukiwania miejsca tymczasowego spoczynku, rozglądnęła się mętnie jeszcze raz i stwierdziła że poziom jej zaszczucia i bycia suką skoczył niewyobrażalnie wysoko. "Mam na to wszystko wyjebane..." przemknęło jej przez myśli i straciła zainteresowanie wozami, zamiast tego przeniosła je na szukanie jakiejś ładnej samotni jednak nagły impuls mówiący "Jest noc do cholery" zmusił ją do kolejnej zmiany planów.
Ruszyła powolnym krokiem w stronę ogniska wertując w głowie wydarzenia z mijającego dnia, teoretycznie mimo kilku szokujących momentów to nie stało się nic wielkiego. "Chyba" pomyślała i klepnęła przy ognichu, "Home, Home again... I like to be here when i can"
Zasępiła się i z przekąsem stwierdziła że jej odwala. Nic nowego z resztą.
- Hej wam, złe wieści są takie że suka wróciła żywa. - rzuciła i zabrała się do przeglądania zawartości juków.
Boże ale to jest chujowe...