Xander siedział pod burtą wozu uspokajając swoje ciało i umysł za pomocą prostych technik relaksacyjnych. Siedział tak tylko przez chwilę ponieważ jego medytację przerwała trójka kucyków wchodzących do obozu. Z początku się spiął myśląc że mogą być to jacyś wrogowie, lecz gdy podeszli bliżej rozpozna ich kolory. Barwy pasowały do trzech brakujących członków karawany. Czyli zguba się odnalazła i wszyscy wracają bez uszczerbku fizycznego... Młodzik siedział jeszcze chwilę, po tym jak trzy kucyki weszły do wnętrza obozu, nasłuchując ewentualnych strzałów. Jednak niczego takiego nie usłyszał. Czyli to jednak oni... A to oznacza że najpewniej za chwilę będę musiał się zbierać i iść z Blue na zwiad... Powinienem zostawić gdzieś ten złom który mam... przecież nie będę go tam tachał ze sobą. Sharp mówił coś bym zostawił to po prostu na którymś z wozów. Dobrze więc, mam nadzieje że ten za mną jest akurat pusty.
Młoda zebra wstała otrzepując lekko swój płaszcz z piasku i podeszła do wejścia. Szybko przeszła przez barykadę ze skrzyń i niezauważenie czmychnęła do wnętrza wozu. Xander dał swoim oczom kilka sekund na zakomodowanie się. Gdy jego oczy się przyzwyczaiły do kompletnej ciemności rozejrzał się po wnętrzu. Było tam tylko parę skrzynek i trochę wolnej przestrzeni. Ogier podszedł pod ścianę naprzeciw wejścia i przy niej usiadł. Dobra, czas się rozpakować... Kilkoma ruchami odwiązał sznurek który miał pod szyją i ściągną z siebie całkowicie płaszcz, rozłożył go w miarę równo na podłodze i zaczął składać w kostkę. Następnie zdjął z pyszczka maskę hokejową i włożył ją między warstwy poskładanego materiału. Swoje przebranie odsuną nieco na bok, ściągnął z siebie juki i postawił je przed sobą. Przez chwilę w bezruchu jedynie się w nie wpatrywał. Wreszcie sięgną do torby ze złomem i wyciągnął z niej jedną z książek które już wcześniej tam włożył. Trzymał ją tak w kopycie przez jakiś czas, potem tylko delikatnie przetarł drugim kopytkiem okładkę i odłożył ją z powrotem. Ta... pamiątka. Tylko marzenie.
Juk ze złomem odsuną na boki i zabrał się za ostatni. Wysypał delikatnie jego zawartość na podłogę po czym na jego dno włożył swoje przebranie. Następnie zaczął wertować sprzęty który był na podłodze i wkładał je z powrotem do juków. Miksturki leczące, amunicja 9mm i 12g, zioła, woda, paczka prowiantu, jabłko, RadAwaye... dobra to mogę wziąć ze sobą. Granat EMP i magazynek z pięcioma nabojami Ppanc. to mogę zostawić. Nie przydadzą mi się do niczego. Czapka... biorę ze sobą. Po kolei pakował każdą rzecz do swoich toreb, kiedy skończył zapiął juk z najpotrzebniejszym sprzętem do uprzęży i wstał. Drugą torbę z pozostałymi rzeczami podniósł i położył w kącie wozu. Mam tylko nadzieje że nic mi nie zginie.
Xander podszedł do wyjścia z wozu i niemal nie zauważalnie rozchylił płachtę by móc zerknąć przez szparę. Rozejrzał się po wnętrzu obozu i cofną się od wejścia. Musiał bym mieć sporo szczęścia żeby wyskoczyć z wozu, przebiec przez barykadę i nie dać się zauważyć. Ale z moim szczęściem, to by mi się raczej nie udało. Sprawdźmy czy da rade stąd wyjść innym sposobem. Podszedł do zewnętrznej ściany wozu i kopytem dotkną materiału. Może jeśli bym go rozciął... Młodzik wyciągnął z rękawa jedno z ostrzy i wbił je w płachtę, następnie kilka razy ruszył ostrzem w tą i z powrotem by rozciąć materiał. Lecz jedynym efektem jaki osiągną było niewielkie pionowe rozdarcie.
Ech... Choler, to za długo by trwało. Za gruby materiał. Musze to zrobić jednak tradycyjnie przez wejście. Kurwa... Zebra schował ostrze i ponownie stanęła przy wejściu. Znów lekko odchylając materiał, zerkną na to co się dzieje wewnątrz obozu. Potem zerkną jeszcze na wyjście z obozu będące tuż obok. Dobra... muszę to zrobić bardzo szybko i odbiec kawałek od obozowiska... Ok, noto na: 3... 2... 1... Ogier dwoma szybkimi susami zeskoczył z wozu i wskoczył w ciemność za barykadą obozu. Tam na chwile się zatrzymał, by się rozejrzeć. Szybko odnalazł wzrokiem najbliższy kamień i bez większego namysłu ruszył szybszym kłusem w jego stronę.
Kiedy Xander znalazł się przy wcześnie upatrzonym głazie, schował się za nim, przyglądając się teraz niemal z potrojoną uwagą na obóz. Oby nikt mnie wtedy nie zauważył Ostrożnie wyciągną ze swojej torby czapkę z daszkiem i założył ją na głowę nie odrywając oczu od obozu.
<Post był ustalany z GM'em>
Młoda zebra wstała otrzepując lekko swój płaszcz z piasku i podeszła do wejścia. Szybko przeszła przez barykadę ze skrzyń i niezauważenie czmychnęła do wnętrza wozu. Xander dał swoim oczom kilka sekund na zakomodowanie się. Gdy jego oczy się przyzwyczaiły do kompletnej ciemności rozejrzał się po wnętrzu. Było tam tylko parę skrzynek i trochę wolnej przestrzeni. Ogier podszedł pod ścianę naprzeciw wejścia i przy niej usiadł. Dobra, czas się rozpakować... Kilkoma ruchami odwiązał sznurek który miał pod szyją i ściągną z siebie całkowicie płaszcz, rozłożył go w miarę równo na podłodze i zaczął składać w kostkę. Następnie zdjął z pyszczka maskę hokejową i włożył ją między warstwy poskładanego materiału. Swoje przebranie odsuną nieco na bok, ściągnął z siebie juki i postawił je przed sobą. Przez chwilę w bezruchu jedynie się w nie wpatrywał. Wreszcie sięgną do torby ze złomem i wyciągnął z niej jedną z książek które już wcześniej tam włożył. Trzymał ją tak w kopycie przez jakiś czas, potem tylko delikatnie przetarł drugim kopytkiem okładkę i odłożył ją z powrotem. Ta... pamiątka. Tylko marzenie.
Juk ze złomem odsuną na boki i zabrał się za ostatni. Wysypał delikatnie jego zawartość na podłogę po czym na jego dno włożył swoje przebranie. Następnie zaczął wertować sprzęty który był na podłodze i wkładał je z powrotem do juków. Miksturki leczące, amunicja 9mm i 12g, zioła, woda, paczka prowiantu, jabłko, RadAwaye... dobra to mogę wziąć ze sobą. Granat EMP i magazynek z pięcioma nabojami Ppanc. to mogę zostawić. Nie przydadzą mi się do niczego. Czapka... biorę ze sobą. Po kolei pakował każdą rzecz do swoich toreb, kiedy skończył zapiął juk z najpotrzebniejszym sprzętem do uprzęży i wstał. Drugą torbę z pozostałymi rzeczami podniósł i położył w kącie wozu. Mam tylko nadzieje że nic mi nie zginie.
Xander podszedł do wyjścia z wozu i niemal nie zauważalnie rozchylił płachtę by móc zerknąć przez szparę. Rozejrzał się po wnętrzu obozu i cofną się od wejścia. Musiał bym mieć sporo szczęścia żeby wyskoczyć z wozu, przebiec przez barykadę i nie dać się zauważyć. Ale z moim szczęściem, to by mi się raczej nie udało. Sprawdźmy czy da rade stąd wyjść innym sposobem. Podszedł do zewnętrznej ściany wozu i kopytem dotkną materiału. Może jeśli bym go rozciął... Młodzik wyciągnął z rękawa jedno z ostrzy i wbił je w płachtę, następnie kilka razy ruszył ostrzem w tą i z powrotem by rozciąć materiał. Lecz jedynym efektem jaki osiągną było niewielkie pionowe rozdarcie.
Ech... Choler, to za długo by trwało. Za gruby materiał. Musze to zrobić jednak tradycyjnie przez wejście. Kurwa... Zebra schował ostrze i ponownie stanęła przy wejściu. Znów lekko odchylając materiał, zerkną na to co się dzieje wewnątrz obozu. Potem zerkną jeszcze na wyjście z obozu będące tuż obok. Dobra... muszę to zrobić bardzo szybko i odbiec kawałek od obozowiska... Ok, noto na: 3... 2... 1... Ogier dwoma szybkimi susami zeskoczył z wozu i wskoczył w ciemność za barykadą obozu. Tam na chwile się zatrzymał, by się rozejrzeć. Szybko odnalazł wzrokiem najbliższy kamień i bez większego namysłu ruszył szybszym kłusem w jego stronę.
Kiedy Xander znalazł się przy wcześnie upatrzonym głazie, schował się za nim, przyglądając się teraz niemal z potrojoną uwagą na obóz. Oby nikt mnie wtedy nie zauważył Ostrożnie wyciągną ze swojej torby czapkę z daszkiem i założył ją na głowę nie odrywając oczu od obozu.
<Post był ustalany z GM'em>