Xander stał za skałą, obserwując obóz. Po chwili z owego wyszedł jakiś kucyk. Cholera, czy ktoś mnie zauważył jak wyskakiwałem z wozu? Kucyk ten jednak nie zachowywał się tak, jak gdyby zobaczył coś dziwnego i teraz się za tym rozglądał. Kucyk ten szedł prosto w jego stronę. Przez to po plecach ogiera przebiegł dreszcz podenerwowania. Z każdą sekundą kucyk był coraz bliżej, pomimo niepokoju który to w nim wywoływało, sprawiło też że rozpoznał kolor owego kuca. A... To Blue. Chwilka... Skąd ona do cholery wiedziała gdzie mnie szukać?! Nawet jeśli widziała mnie jak wyskakiwałem, to nie możliwe by tak szybko mnie zobaczyła. Więc jak? Wiedza iż tym kucykiem była jego towarzyszka w zadaniu uspokoiła go wyłącznie na chwilkę. Ponieważ podenerwowanie i strach zostały zastąpione przez niechęć i agresje.
Niebieska klacz podeszła do młodzika tak jak gdyby nigdy nic i najzwyczajniej w świecie sobie koło niego siadła. Nawet na niego nie patrzyła, spojrzała tylko i szybko uciekła wzrokiem w ziemię. O, czyli co? Teraz jestem niegodny byś nawet na mnie spojrzała...? Świetnie... Jednak jego myśli przerwało coś czego się nie spodziewał. Były to przeprosiny, klacz przeprosiła go za to co powiedziała. Oh, więc teraz coś cię tknęło i czujesz się źle...? I dobrze, powinnaś. Przynajmniej mogła byś mi spojrzeć w oczy. Czyli tak nie do końca ci zależy... Xander jedynie fuknął, szybko wypuszczając powietrze nosem. Zbył przeprosiny klacz tylko dłuższą chwilą ciszy, specjalnie odwracając od niej wzrok.
Młody ogier w końcu przerwał cisze całkowicie pomijając temat jej przeprosin i skupiając się na poprzedniej swojej myśli. - Hmm... Całkiem ciekawe, co? Siedzę sobie za kamieniem, za waszym obozem, w ciemności... I wychodzisz ty. Nie rozglądasz się ni nic i prosto, jak strzała, idziesz w moim kierunku... Całkiem tak jak gdybyś od razu wiedziała dokładnie gdzie jestem... Całkiem ciekawe? - Nawet na sekundę nie spojrzał na klacz kiedy mówił, a jego głos był zobojętniały. Mówił tak jak gdyby się nic nie stało. Musiał walczyć z nienawiścią do klacz którą teraz w nim była, lecz wreszcie dał jej lekki upust. Spojrzał prosto na Blue i agresywnie wycedził przez zęby. - W ogóle mi się to nie podoba!
Xander znowu zamilkł na chwile, chwile którą wykorzystał by się nieco uspokoić. Popatrzył jeszcze na obóz, ostatni raz sprawdzając czy ktoś więcej z niego nie wychodzi. Następnie odszedł od swojego kamienia i staną na wprost niebieskiej klacz. Staną blisko, niemal pyszczek w pyszczek. - Posłuchaj... Idziesz pierwsza, nie mam zamiaru mieć kucyka za plecami, zwłaszcza kiedy mamy być sam na sam... - Mówił w miarę spokojnym i opanowanym głosem, lecz potem przeszedł w bardziej agresywny ton. - Chce mieć to z głowy i by ta misja minęła w "ciszy" i względnym spokoju... Więc pysk na kłódkę... swoje już powiedziałaś. - Ostatnie zdanie wypowiedział już przez zęby. Po tym jak skończył, odszedł kilka kroków od klacz i rzucił jej lodowate spojrzenie mówiące: "Idziesz?"
Niebieska klacz podeszła do młodzika tak jak gdyby nigdy nic i najzwyczajniej w świecie sobie koło niego siadła. Nawet na niego nie patrzyła, spojrzała tylko i szybko uciekła wzrokiem w ziemię. O, czyli co? Teraz jestem niegodny byś nawet na mnie spojrzała...? Świetnie... Jednak jego myśli przerwało coś czego się nie spodziewał. Były to przeprosiny, klacz przeprosiła go za to co powiedziała. Oh, więc teraz coś cię tknęło i czujesz się źle...? I dobrze, powinnaś. Przynajmniej mogła byś mi spojrzeć w oczy. Czyli tak nie do końca ci zależy... Xander jedynie fuknął, szybko wypuszczając powietrze nosem. Zbył przeprosiny klacz tylko dłuższą chwilą ciszy, specjalnie odwracając od niej wzrok.
Młody ogier w końcu przerwał cisze całkowicie pomijając temat jej przeprosin i skupiając się na poprzedniej swojej myśli. - Hmm... Całkiem ciekawe, co? Siedzę sobie za kamieniem, za waszym obozem, w ciemności... I wychodzisz ty. Nie rozglądasz się ni nic i prosto, jak strzała, idziesz w moim kierunku... Całkiem tak jak gdybyś od razu wiedziała dokładnie gdzie jestem... Całkiem ciekawe? - Nawet na sekundę nie spojrzał na klacz kiedy mówił, a jego głos był zobojętniały. Mówił tak jak gdyby się nic nie stało. Musiał walczyć z nienawiścią do klacz którą teraz w nim była, lecz wreszcie dał jej lekki upust. Spojrzał prosto na Blue i agresywnie wycedził przez zęby. - W ogóle mi się to nie podoba!
Xander znowu zamilkł na chwile, chwile którą wykorzystał by się nieco uspokoić. Popatrzył jeszcze na obóz, ostatni raz sprawdzając czy ktoś więcej z niego nie wychodzi. Następnie odszedł od swojego kamienia i staną na wprost niebieskiej klacz. Staną blisko, niemal pyszczek w pyszczek. - Posłuchaj... Idziesz pierwsza, nie mam zamiaru mieć kucyka za plecami, zwłaszcza kiedy mamy być sam na sam... - Mówił w miarę spokojnym i opanowanym głosem, lecz potem przeszedł w bardziej agresywny ton. - Chce mieć to z głowy i by ta misja minęła w "ciszy" i względnym spokoju... Więc pysk na kłódkę... swoje już powiedziałaś. - Ostatnie zdanie wypowiedział już przez zęby. Po tym jak skończył, odszedł kilka kroków od klacz i rzucił jej lodowate spojrzenie mówiące: "Idziesz?"