27-04-2014, 20:22
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-04-2014, 20:43 przez Kingofhills.)
Noc wyglądała na wyjątkowo spokojną. Zaznawszy nieco snu, Rain z nieskrywanym i nad wyraz dokładnym wyrazem twarzy przedstawiającym znużenie i "jeszcze pięć minutek mamo" zwlekła się z wozu, ustępując miejsca dwójce jednorożców. Tym samym niemalże wywaliła się, zapominając że między wozem a ziemią jest trochę wolnej przestrzeni; obecność ciężkiego kawału żelaza na grzbiecie nie polepszał sytuacji.
Niezależnie od tego, czy udało jej się wyjść z tego cało, czy też w kawałkach, ciemnoniebieski kucoczołg maszynowy otrząsnął się i przeciągnął, tracąc przy tym resztki ciepła, które panowało w samym wozie. Rainfall westchnęła, spoglądając na obozowisko. Ognisko dogorywało z powodu braku jakiejkolwiek opieki (zresztą po co było im ognisko w nocy, kiedy nikt przy nim nie siedział?), zaś teren wokół był ciemny jak dupa zebry. Standardowa Equestriańska noc.
Klacz popatrzyła na nikłe sylwetki wozów, jeszcze niedawno ciągniętych przez braminy. Teraz jeden z nich służył aktualnie za swego rodzaju lazaret (Albo cokolwiek, czym można nazwać takie miejsce), zaś co najmniej jeden służył jako miejsce do spania. Posługując się logiką, doszła ona do wniosku, że Iron - o ile poszła spać, tak jak jej radzono - znajduje się aktualnie w jednym z wozów. Przy czym conajmniej jeden odpada, ponieważ spała w nim ona sama. Drugi raczej też, bo mało kto chciałby spać w smrodzie, który prawdopodobnie do tej pory zachował się w miejscu, gdzie spał ranny jeniec. Pozostawały więc dwa pozostałe, których przeznaczenia ciemnoniebieska nie była do końca świadoma.
(Kolejny akapit jest opcjonalny, zależnie od tego czy Rainfall znajdzie wóz na którym siedzi Iron jako pierwszy, czy jako drugi.)
Ciężkozbrojny kuc postanowił wyruszyć w poszukiwaniu swojej towarzyszki niedoli podczas warty na zimnych pustkowiach. Nie było może już w jej sercu gniewu wobec Iron za oszukanie klaczy, ale z pewnością nie zostałby ten czyn zapomniany. Nie to było jednak w tej chwili ważne. Podeszłszy do jednego z wybranych przez siebie wozów odsunęła zasłonę, zaglądając do środka. - Iron? - zawołała dość głośno, próbując coś dojrzeć wśród mroków powozu. Dopiero po wejściu tam i obmacaniu każdej wolnej przestrzeni uznała, że rzeczonej klaczy w środku nie ma i wyszła, tym razem uważając, by się nie wywalić.
Rain poszła zatem do wozu w poszukiwaniu lokalnej pani inżynier. (Ponownie) zajrzała do wozu i zawołała dość głośno Iron po imieniu. Nie mogła niczego zauważyć wyraźnie, toteż ponownie wskoczyła na pojazd, obstukując podłoże kopytem w poszukiwaniu tkanki żywej.
(Asdam, w razie czego to skorektuj lub wytknij, no wiesz - standardowe procedury.)
<edit: pierwszy post na sesji od bodajże 3-ch miesięcy? http://youtu.be/XsnL6gmGOZA?t=1m6s >
Niezależnie od tego, czy udało jej się wyjść z tego cało, czy też w kawałkach, ciemnoniebieski kucoczołg maszynowy otrząsnął się i przeciągnął, tracąc przy tym resztki ciepła, które panowało w samym wozie. Rainfall westchnęła, spoglądając na obozowisko. Ognisko dogorywało z powodu braku jakiejkolwiek opieki (zresztą po co było im ognisko w nocy, kiedy nikt przy nim nie siedział?), zaś teren wokół był ciemny jak dupa zebry. Standardowa Equestriańska noc.
Klacz popatrzyła na nikłe sylwetki wozów, jeszcze niedawno ciągniętych przez braminy. Teraz jeden z nich służył aktualnie za swego rodzaju lazaret (Albo cokolwiek, czym można nazwać takie miejsce), zaś co najmniej jeden służył jako miejsce do spania. Posługując się logiką, doszła ona do wniosku, że Iron - o ile poszła spać, tak jak jej radzono - znajduje się aktualnie w jednym z wozów. Przy czym conajmniej jeden odpada, ponieważ spała w nim ona sama. Drugi raczej też, bo mało kto chciałby spać w smrodzie, który prawdopodobnie do tej pory zachował się w miejscu, gdzie spał ranny jeniec. Pozostawały więc dwa pozostałe, których przeznaczenia ciemnoniebieska nie była do końca świadoma.
(Kolejny akapit jest opcjonalny, zależnie od tego czy Rainfall znajdzie wóz na którym siedzi Iron jako pierwszy, czy jako drugi.)
Ciężkozbrojny kuc postanowił wyruszyć w poszukiwaniu swojej towarzyszki niedoli podczas warty na zimnych pustkowiach. Nie było może już w jej sercu gniewu wobec Iron za oszukanie klaczy, ale z pewnością nie zostałby ten czyn zapomniany. Nie to było jednak w tej chwili ważne. Podeszłszy do jednego z wybranych przez siebie wozów odsunęła zasłonę, zaglądając do środka. - Iron? - zawołała dość głośno, próbując coś dojrzeć wśród mroków powozu. Dopiero po wejściu tam i obmacaniu każdej wolnej przestrzeni uznała, że rzeczonej klaczy w środku nie ma i wyszła, tym razem uważając, by się nie wywalić.
Rain poszła zatem do wozu w poszukiwaniu lokalnej pani inżynier. (Ponownie) zajrzała do wozu i zawołała dość głośno Iron po imieniu. Nie mogła niczego zauważyć wyraźnie, toteż ponownie wskoczyła na pojazd, obstukując podłoże kopytem w poszukiwaniu tkanki żywej.
(Asdam, w razie czego to skorektuj lub wytknij, no wiesz - standardowe procedury.)
<edit: pierwszy post na sesji od bodajże 3-ch miesięcy? http://youtu.be/XsnL6gmGOZA?t=1m6s >
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!