03-05-2014, 11:12
Po chwili nie do końca lekkiej wspinaczki, Xander oraz jego błękitna towarzyszka byli na szczycie wzniesienia. Ukazała mu się wtedy plątanina metalu, która była najpewniej jakąś przedwojenną konstrukcją. Do jego uszu dobiegały teraz różne odgłosy pochodzące z osady. Wypełniły go one mnóstwem zwątpienia, co do dalszych planów ich operacji. No ładnie. Więc mamy tam pewnie jeszcze więcej strażników takich jak tamten. Jeśli byśmy tam zeszli to mielibyśmy naprawdę marne szanse...
Młodzik ruszył za Blue, która stanęła przy kawale pogiętego złomu. Ze szczytu nie mógł wiele wypatrzeć, więc zaczął się przyglądać swojej towarzyszce w zadaniu. W pewnym momencie jego uwagę zwrócił gest który wykonała klacz. Zaczęła ona masować swoje kopyto przy akompaniamencie głębszych oddechów. Młodzik nie wiedział co to mogło oznaczać, mógł jedynie zgadywać. Czyżby wracała nieprzyjemna przeszłość...? Morze coś innego? Sekundę później klacz jednorożca zadała mu pytanie i objaśniła ich aktualną sytuację. Jasna cholera skąd ona ma te informacje...? Ech, kolejne pytanie na potem...
Młodzik przez chwile się zastanawiał i analizował wszystko w umyśle. - Jestem z tych którzy wolą unikać starć. Więc mamy co najmniej dziesięciu przeciwników. Wychodzi po pięciu na głowę. Jeżeli byśmy zeszli niżej to mamy marne szanse. Moja kurtka i twój sweter nie dają nam żadnej ochrony. A moje parszywe szczęście się już chyba wyczerpało na tamtego poprzedniego strażnika. Po za tym nie wiem co planujesz. Jeżeli mielibyśmy uszczuplić szeregi przeciwników to zdjęlibyśmy może dwóch trzech, ale potem pewnie byśmy wpadli i by było po nas. Jeżeli już walczę, to metodą podchodów. Uderzam, chowam się i znowu. Ale zazwyczaj robiłem to na swoim terenie i swoich zasadach.A jeśli chcesz uwolnić "to coś" to też nie jest dobry pomysł. Dużą grupę jest dużo łatwiej wypatrzyć i trzeba unikać strażników. - Xander na chwile zamilkł, przez co nastała chwila niepewnej ciszy.
Młodzik podszedł bliżej do klacz i popatrzył jej prosto w oczy, po czym odezwał się łagodnym i spokojnym głosem. - To w końcu twoja misja, więc jakby nie patrzeć to ty tu dowodzisz. Możesz użyć tej swojej lornetki w oczach, czy co ty tam masz i ich wypatrzeć. Ale ja bym odpuścił dalsze ryzykowanie tyłka. Sądzę że w obozie bardziej przydasz się im żywa.
Młodzik ruszył za Blue, która stanęła przy kawale pogiętego złomu. Ze szczytu nie mógł wiele wypatrzeć, więc zaczął się przyglądać swojej towarzyszce w zadaniu. W pewnym momencie jego uwagę zwrócił gest który wykonała klacz. Zaczęła ona masować swoje kopyto przy akompaniamencie głębszych oddechów. Młodzik nie wiedział co to mogło oznaczać, mógł jedynie zgadywać. Czyżby wracała nieprzyjemna przeszłość...? Morze coś innego? Sekundę później klacz jednorożca zadała mu pytanie i objaśniła ich aktualną sytuację. Jasna cholera skąd ona ma te informacje...? Ech, kolejne pytanie na potem...
Młodzik przez chwile się zastanawiał i analizował wszystko w umyśle. - Jestem z tych którzy wolą unikać starć. Więc mamy co najmniej dziesięciu przeciwników. Wychodzi po pięciu na głowę. Jeżeli byśmy zeszli niżej to mamy marne szanse. Moja kurtka i twój sweter nie dają nam żadnej ochrony. A moje parszywe szczęście się już chyba wyczerpało na tamtego poprzedniego strażnika. Po za tym nie wiem co planujesz. Jeżeli mielibyśmy uszczuplić szeregi przeciwników to zdjęlibyśmy może dwóch trzech, ale potem pewnie byśmy wpadli i by było po nas. Jeżeli już walczę, to metodą podchodów. Uderzam, chowam się i znowu. Ale zazwyczaj robiłem to na swoim terenie i swoich zasadach.A jeśli chcesz uwolnić "to coś" to też nie jest dobry pomysł. Dużą grupę jest dużo łatwiej wypatrzyć i trzeba unikać strażników. - Xander na chwile zamilkł, przez co nastała chwila niepewnej ciszy.
Młodzik podszedł bliżej do klacz i popatrzył jej prosto w oczy, po czym odezwał się łagodnym i spokojnym głosem. - To w końcu twoja misja, więc jakby nie patrzeć to ty tu dowodzisz. Możesz użyć tej swojej lornetki w oczach, czy co ty tam masz i ich wypatrzeć. Ale ja bym odpuścił dalsze ryzykowanie tyłka. Sądzę że w obozie bardziej przydasz się im żywa.