Xander słuchał decyzji jaką podjęła Blue. Przytakną na na to co mieli teraz zrobić. Podejście bliżej to nie jest jeszcze straszne narażanie się... Ale jeśli będziemy schodzić do wioski może być problem. Ale nawet jeśli, to przecież jej samej nie zostawię... Wyszedłbym na kompletnego tchórza. Cholera. Z krótkiego zamyślenia młodzika wyrwała go zaskakująca uwaga błękitnej klacz. - "... Nadal nie wiemy w co jest uzbrojony ten koleś na dachu, a nie chciała bym żeby rozwalił ci ten ładny pyszczek." - Słowa "ładny pyszczek" jeszcze przez chwile odbijały mu się echem wewnątrz głowy. Zaczął on się lekko rumienić, chciał coś powiedzieć lecz tyko nieco otworzył pyszczek, z którego nie wydobył się żaden dźwięk.
Szybko zakrył on pyszczek kopytem i cicho odkaszlnął. Noooo... Tego to się akurat nie spodziewałem. - Nie musisz mnie uczyć jak się chować... Poza tym, to ja tu mam naturalny kamuflaż. - Odpowiedziała zebra, z lekkim uśmiechem w głosie, ruszając za klacz jednorożca.
Szybko zakrył on pyszczek kopytem i cicho odkaszlnął. Noooo... Tego to się akurat nie spodziewałem. - Nie musisz mnie uczyć jak się chować... Poza tym, to ja tu mam naturalny kamuflaż. - Odpowiedziała zebra, z lekkim uśmiechem w głosie, ruszając za klacz jednorożca.