07-05-2014, 22:40
Blue obserwowała wydarzenia na placu u podnóża wzgórza na którym się aktualnie znajdowała. Do puki jej cel siedział na krześle i nic nie robił jego „nieobecności” raczej by szybko nie zauważyli. A gdy się wydziera że go słychać w odległości kilku kilometrów, jak by nagle ucichł to raczej się ktoś zorientuje... no chyba że jego towarzysze to banda idiotów.
Potrzebna była im dywersja, i Blue chyba wiedziała jak chyba taką sobie załatwić, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Najpierw trzeba było się dostać na dół.
Zdejmując znacznik śledzący z Xandera, włączyła zoom i zostawiła trzy nowe znaczniki na dwóch kucach przy ognisku, pomijając tego z siodłem bojowym bo ten z siekierą ją bardziej denerwował a na temat broni drugiego nic nie wiedziała i wolała mieć go na oku. Nie ma nic gorszego od wariata z ostrym narzędziem atakującego cię od tyłu. Ostatni znacznik powędrował na ich cel, kuca właśnie robiącego zamęt przy odosobnionej kratce. Następnym jej ruchem było wyciągnięcie rewolweru z kabury i schowanie go do torby wsadzając na na jego miejsce młotek wyciągnięty spośród narzędzi. Ostatnim krokiem przygotowań było wyło wyłączenie noktowizora. Lepiej nie biegać przy przeciwnikach z dwoma latarkami świecącymi z łba, jeszcze któryś spojrzy prosto na nią i by były problemy.
Będąc zadowoloną ze swoich przygotowań, odwróciła się do do zebry uśmiechając się do niej.
- No to jedziemy z tym koksem. - powiedziała po czym ruszyła ostrożnie w dół wzgórza.
Poruszała się ona ostrożnie od osłony do osłony, po wcześniej obmyślonej trasie. Starała się ona przy okazji robić jak najmniej hałasu i w tym samym momencie nie być zbyt często na widoku bez osłony. Zejście tym sposobem zajęło trochę czasu, lecz gdy tylko już była na dole stojąc na granicy placu na którym znajdowały się kratki, czym prędzej czmychnęła za najbliższą chatę kucając przy ścianie i chowając się w cieniu w oczekiwaniu na jej towarzysza.
Potrzebna była im dywersja, i Blue chyba wiedziała jak chyba taką sobie załatwić, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Najpierw trzeba było się dostać na dół.
Zdejmując znacznik śledzący z Xandera, włączyła zoom i zostawiła trzy nowe znaczniki na dwóch kucach przy ognisku, pomijając tego z siodłem bojowym bo ten z siekierą ją bardziej denerwował a na temat broni drugiego nic nie wiedziała i wolała mieć go na oku. Nie ma nic gorszego od wariata z ostrym narzędziem atakującego cię od tyłu. Ostatni znacznik powędrował na ich cel, kuca właśnie robiącego zamęt przy odosobnionej kratce. Następnym jej ruchem było wyciągnięcie rewolweru z kabury i schowanie go do torby wsadzając na na jego miejsce młotek wyciągnięty spośród narzędzi. Ostatnim krokiem przygotowań było wyło wyłączenie noktowizora. Lepiej nie biegać przy przeciwnikach z dwoma latarkami świecącymi z łba, jeszcze któryś spojrzy prosto na nią i by były problemy.
Będąc zadowoloną ze swoich przygotowań, odwróciła się do do zebry uśmiechając się do niej.
- No to jedziemy z tym koksem. - powiedziała po czym ruszyła ostrożnie w dół wzgórza.
Poruszała się ona ostrożnie od osłony do osłony, po wcześniej obmyślonej trasie. Starała się ona przy okazji robić jak najmniej hałasu i w tym samym momencie nie być zbyt często na widoku bez osłony. Zejście tym sposobem zajęło trochę czasu, lecz gdy tylko już była na dole stojąc na granicy placu na którym znajdowały się kratki, czym prędzej czmychnęła za najbliższą chatę kucając przy ścianie i chowając się w cieniu w oczekiwaniu na jej towarzysza.