Punchy pomlaskał z niezadowoleniem. Zaczął obchodzić klatkę Maksima na około, powolnym, spokojnym krokiem.
- Niczego nie chcę od ciebie usłyszeć, Maksiu - powiedział ogier troskliwym głosem, zarezerwowanym zazwyczaj do odpowiadania na pytania zadawane przez źrebaki - chcę tylko abyś zrozumiał swoją sytuację. - po obejściu klatki, Punchy ponownie pojawił się w polu widzeniu starszego ogiera, wchodząc od prawej strony - nikt cię nie uratuje, nikt ci nie pomoże. Jak będziesz miał szczęście, to będziesz czyjąś osobistą zabawką... jeżeli lubią starych buntowników - dokończył w końcu, po czym usiadł z powrotem na swoim krzesełku tuż obok klatki.
Blue wyjrzała za róg chaty. Jej oczom ukazała się wąska uliczka, pozbawiona jakiegokolwiek utwardzonego podłoża prócz nie wiadomo skąd wziętych fragmentów asfaltu tu i tam. Mogła dostrzec zamknięte drzwi paru najbliższych budynków wychodzące na tę właśnie alejkę, a także swoisty "ogródek" przy jednej z bliższych chat, składający się z dwóch krzeseł, stolika i coś co wyglądało na niezbyt udaną próbę wyhodowania czegoś na miejscowej ziemi.
Prócz jednej drogi odbijającej z powrotem na plac, światło z ogniska w ogóle nie sięgało uliczki, co skutecznie ograniczało pole widzenia Blue bez noktowizora. Pewna mogła być jednego: wskazań swojego EFSa. A ten wskazywał, że uliczka była pusta. W jednym z budynków po jej prawej znajdowały się trzy sygnatury, z czego dwie były wrogie. Niewielkie okno wychodziło z tego budynku na wysokości pierwszego piętra, bowiem takowe piętro ten budynek posiadał. Z wnętrza padało blade światło.
- Niczego nie chcę od ciebie usłyszeć, Maksiu - powiedział ogier troskliwym głosem, zarezerwowanym zazwyczaj do odpowiadania na pytania zadawane przez źrebaki - chcę tylko abyś zrozumiał swoją sytuację. - po obejściu klatki, Punchy ponownie pojawił się w polu widzeniu starszego ogiera, wchodząc od prawej strony - nikt cię nie uratuje, nikt ci nie pomoże. Jak będziesz miał szczęście, to będziesz czyjąś osobistą zabawką... jeżeli lubią starych buntowników - dokończył w końcu, po czym usiadł z powrotem na swoim krzesełku tuż obok klatki.
Blue wyjrzała za róg chaty. Jej oczom ukazała się wąska uliczka, pozbawiona jakiegokolwiek utwardzonego podłoża prócz nie wiadomo skąd wziętych fragmentów asfaltu tu i tam. Mogła dostrzec zamknięte drzwi paru najbliższych budynków wychodzące na tę właśnie alejkę, a także swoisty "ogródek" przy jednej z bliższych chat, składający się z dwóch krzeseł, stolika i coś co wyglądało na niezbyt udaną próbę wyhodowania czegoś na miejscowej ziemi.
Prócz jednej drogi odbijającej z powrotem na plac, światło z ogniska w ogóle nie sięgało uliczki, co skutecznie ograniczało pole widzenia Blue bez noktowizora. Pewna mogła być jednego: wskazań swojego EFSa. A ten wskazywał, że uliczka była pusta. W jednym z budynków po jej prawej znajdowały się trzy sygnatury, z czego dwie były wrogie. Niewielkie okno wychodziło z tego budynku na wysokości pierwszego piętra, bowiem takowe piętro ten budynek posiadał. Z wnętrza padało blade światło.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.