03-06-2014, 23:55
Maksim zobaczył jak klacz, bez słowa odwraca się i odchodzi. Miał nadzieje, że ów pomoże mu. Ale po tym, co jej powiedział, nie przedstawiał dla niej żadnej wartości. Wiedział, że nie może powiedzieć prawdy, gdyż było to zbyt ryzykowne. Gdy już resztki nadziei opuściły go i już zamykał oczy, by pogrążyć się w markotności. Klacz zatrzymała się, po czym odwróciła i znów podeszła do klatki. Gdy Żelaznooki zobaczył, jak konspirantka kładzie przy jej brzegu strzykawkę z Med-Xem, dwie mikstury lecznicze i ostrze. Przez chwilę wydawało mu się, że to tylko sen. Ogier usłyszał zdanie, jakie dobrodziejka rzuciła na odchodnym, lecz słowa dotarły do niego natychmiast. Spoglądał na przedmioty, zastanawiając się, jak bardzo zmienią jego sytuację. Nagle otrząsnął się, chciał coś powiedzieć, podziękować, ale ona już się oddalała.
„Szlag! Jeśli mi się uda, znajdę ją i podziękuję jej. Nie… to nie wystarczy. Będę jej dłużnikiem i nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się spłacić ten dług.” Ogier sięgnął po przedmioty, po czym natychmiast użył jednej z mikstur leczniczych. Poczuł jak opuchlizna schodzi z poobijanych miejsc. Natychmiast zaczął przywracać swojemu ciału naturalną postawę, czuł jak stawy wskakują na swoje miejsca, przeciągnął się, czując ogromną ulgę. Nie taką, jaką przyniosło mu to jakiś czas temu. Tym razem, czuł się naprawdę dobrze, biorąc pod uwagę jak czuł się przez ostatnie tygodnie. Mikstura nie usunęła wszystkich problemów. Jego organizm był w zbyt fatalnym stanie, by mikstura zadziałała poprawnie. „Krótka przerwa i będę musiał użyć kolejnej, by poprawić swój stan dostatecznie” - pomyślał.
Ogier, położył się tyłem do drzwi klatki, ostrze wsunął pod siebie, wraz z środkiem przeciw bólowym i miksturą. Szykował się, zbierając siły, starając się skupić i rozważając wszelkie możliwości, jakie tylko przyszły mu do głowy. „Zaraz może się tu zrobić trochę gorąco…” - ogier, uśmiechnął się. „Spadłaś mi z nieba, nieznajoma.”
Zamknął oczy, po czym zaczął nasłuchiwać.
„Szlag! Jeśli mi się uda, znajdę ją i podziękuję jej. Nie… to nie wystarczy. Będę jej dłużnikiem i nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się spłacić ten dług.” Ogier sięgnął po przedmioty, po czym natychmiast użył jednej z mikstur leczniczych. Poczuł jak opuchlizna schodzi z poobijanych miejsc. Natychmiast zaczął przywracać swojemu ciału naturalną postawę, czuł jak stawy wskakują na swoje miejsca, przeciągnął się, czując ogromną ulgę. Nie taką, jaką przyniosło mu to jakiś czas temu. Tym razem, czuł się naprawdę dobrze, biorąc pod uwagę jak czuł się przez ostatnie tygodnie. Mikstura nie usunęła wszystkich problemów. Jego organizm był w zbyt fatalnym stanie, by mikstura zadziałała poprawnie. „Krótka przerwa i będę musiał użyć kolejnej, by poprawić swój stan dostatecznie” - pomyślał.
Ogier, położył się tyłem do drzwi klatki, ostrze wsunął pod siebie, wraz z środkiem przeciw bólowym i miksturą. Szykował się, zbierając siły, starając się skupić i rozważając wszelkie możliwości, jakie tylko przyszły mu do głowy. „Zaraz może się tu zrobić trochę gorąco…” - ogier, uśmiechnął się. „Spadłaś mi z nieba, nieznajoma.”
Zamknął oczy, po czym zaczął nasłuchiwać.
I like my victims like I like my coffee... in the butt!