04-06-2014, 22:51
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-06-2014, 22:53 przez GreenScratch.)
Maksim skulił się, zakrywając uszy. „Szlag! Tego się… nie spodziewałem. Granaty EMP. To czyste szaleństwo, desperacja, albo geniusz… albo i wszystko na raz.” Ogier, uśmiechnął się szeroko. Wciąż dzwoniło mu w uszach. „To przywołuje wiele wspomnień.” Żelaznooki poczuł się teraz pobudzony, czuł jak adrenalina, zaczyna krążyć w jego krwiobiegu.
Szybko użył kolejnej mikstury, wcierając odrobinę w miejsca, które jeszcze mu dokuczały. Miał nadzieję, że ból ustąpi i jedna mikstura wystarczy, lecz zawiódł się. Chciał zachować jedną z mikstur, na czarną godzinę, ale okazało się to nie możliwe. Musiał być pewien swojej sprawności. Nie tracąc czasu, odwrócił wzrok w stronę strażników. Byli zajęci. Podpełzł do drzwi klatki, zabierając wszystko ze sobą, wraz z pustymi fiolkami po miksturach. Rozejrzał się, sprawdzając miejsca, w których przeważnie widział czatownie. Wszech obecny mrok ograniczał widoczność. „W drugą stronę, powinno być tak samo” - pomyślał, przystępując do piłowania zatrzasku kłódki.
Szybko użył kolejnej mikstury, wcierając odrobinę w miejsca, które jeszcze mu dokuczały. Miał nadzieję, że ból ustąpi i jedna mikstura wystarczy, lecz zawiódł się. Chciał zachować jedną z mikstur, na czarną godzinę, ale okazało się to nie możliwe. Musiał być pewien swojej sprawności. Nie tracąc czasu, odwrócił wzrok w stronę strażników. Byli zajęci. Podpełzł do drzwi klatki, zabierając wszystko ze sobą, wraz z pustymi fiolkami po miksturach. Rozejrzał się, sprawdzając miejsca, w których przeważnie widział czatownie. Wszech obecny mrok ograniczał widoczność. „W drugą stronę, powinno być tak samo” - pomyślał, przystępując do piłowania zatrzasku kłódki.
I like my victims like I like my coffee... in the butt!