19-06-2014, 11:41
Małe zastrzeżenie/definicja: zakładam, że dla Equestrian Ksieżniczki: Celestia, Luna, potem Cadence (Twi nigdy nie dostała upgrade'a) były władczyniami, które przy okazji były odpowiedzialne za kontrolę słońca i księżyca. Nie widzimy żadnych dowodów na kult jako taki, ponieważ, lets face it, Księżniczki nigdy nie podawały się za cokolwiek ponad alicorny kontrolujące ciała niebieskie. W PH mamy może jakieś objawy czczenia (Psalm modląca się do Luny?) ale nie pamiętam nic takiego ani z serialu, ani z FoE. Ponieważ wiemy, że ich poddani mogli je widzieć i nawet z nimi rozmawiać na audiencjach spory element mistycyzmu i "boskości" nie był tam obecny.
W późniejszych etapach wojny, kiedy Luna rządziła zza muru ministerstw a Celestia odsunęła się od publicznych działań mogło się to zacząć lekko zmieniać, ale to nadal był za krótki okres czasu. Potem spadły bomby i jedynie garstka odizolowanych od siebie społeczność przetrwała. Nawet w pierwszym pokoleniu wiele z nich nigdy nie widziało księżniczek, a ci, którzy widzieli mieli obraz z okresu właśnie końcowych etapów wojny, kiedy były one niedostępnymi istotami władającymi potężna magią. Należy do tego dodać szok związany z samą zagładą Equestrii i ich śmiercią, który w psychice kucyków na pewno doprowadził do zaprzeczania temu, co się stało. Przecież Equestria nie mogła być tak po prostu zniszczona, a Księżniczki nie mogły tak po prostu umrzeć. Toteż zaczęły powstawać mity, zapewne różne w rożnych obszarach, które z czasem się mieszały. No i do tego mamy stajnie, w których często mieliśmy rożne sztucznie narzucone scenariusze.
Jak wspominałem na swojej prelekcji, istnieje coś takiego jak kult cargo - prymitywniejsze kultury, które doświadczyły przez krótki okres czasu obecności bardziej zaawansowanych technologicznie gości i odebrały tą obecność jako mityczną/magiczną/boską, po czym budują wokół tego system wierzeń i obyczajów. W powojennej Equestrii mamy coś podobnego. Jeśli "u nas" wystarczyło 50 lat, żeby wokół amerykańskich baz wojskowych na Pacyfiku tamtejsi tubylcy zbudowali jakieś kulty cargo, to co przez 200 lat mogłoby się wydarzyć w zrujnowanej Equestrii? Kucyki wiedziały, iż kiedyś były księżniczki, które władały słońcem i księżycem, żyły tysiąclecia i rządził Equestrią w dobrobycie i pokoju aż do wojny, po czym zniknęły w ataku na Canterlot, który do tej pory jest śmiertelnie niebezpiecznym miejscem. Jeśli to nie jest materiał na deifikacje tych postaci, to nie mam pojęcia co mogłoby być. A wiemy, że słońce i księżyc nadal się poruszają po niebie, więc księżniczki nadal muszą gdzieś żyć, prawda? Zapewne przeniosły się do niebios i roztaczają swoją opiekę nad tymi, którzy nadal w nie wierzą, co nie?
W późniejszych etapach wojny, kiedy Luna rządziła zza muru ministerstw a Celestia odsunęła się od publicznych działań mogło się to zacząć lekko zmieniać, ale to nadal był za krótki okres czasu. Potem spadły bomby i jedynie garstka odizolowanych od siebie społeczność przetrwała. Nawet w pierwszym pokoleniu wiele z nich nigdy nie widziało księżniczek, a ci, którzy widzieli mieli obraz z okresu właśnie końcowych etapów wojny, kiedy były one niedostępnymi istotami władającymi potężna magią. Należy do tego dodać szok związany z samą zagładą Equestrii i ich śmiercią, który w psychice kucyków na pewno doprowadził do zaprzeczania temu, co się stało. Przecież Equestria nie mogła być tak po prostu zniszczona, a Księżniczki nie mogły tak po prostu umrzeć. Toteż zaczęły powstawać mity, zapewne różne w rożnych obszarach, które z czasem się mieszały. No i do tego mamy stajnie, w których często mieliśmy rożne sztucznie narzucone scenariusze.
Jak wspominałem na swojej prelekcji, istnieje coś takiego jak kult cargo - prymitywniejsze kultury, które doświadczyły przez krótki okres czasu obecności bardziej zaawansowanych technologicznie gości i odebrały tą obecność jako mityczną/magiczną/boską, po czym budują wokół tego system wierzeń i obyczajów. W powojennej Equestrii mamy coś podobnego. Jeśli "u nas" wystarczyło 50 lat, żeby wokół amerykańskich baz wojskowych na Pacyfiku tamtejsi tubylcy zbudowali jakieś kulty cargo, to co przez 200 lat mogłoby się wydarzyć w zrujnowanej Equestrii? Kucyki wiedziały, iż kiedyś były księżniczki, które władały słońcem i księżycem, żyły tysiąclecia i rządził Equestrią w dobrobycie i pokoju aż do wojny, po czym zniknęły w ataku na Canterlot, który do tej pory jest śmiertelnie niebezpiecznym miejscem. Jeśli to nie jest materiał na deifikacje tych postaci, to nie mam pojęcia co mogłoby być. A wiemy, że słońce i księżyc nadal się poruszają po niebie, więc księżniczki nadal muszą gdzieś żyć, prawda? Zapewne przeniosły się do niebios i roztaczają swoją opiekę nad tymi, którzy nadal w nie wierzą, co nie?