18-07-2014, 13:52
Ilość wozów na zewnątrz nie zmieniła się. Określenie tego samego w przypadku skrzynek było utrudnione przez ich ilość. A także to, że część z nich była poza polem widzenia klaczy. Mimo wszystko można było bez ryzyka założyć, że żadna nie zniknęła. Skrzynie były ciężkie i bez porwania wozu daleko by się takowej nie zaniosło.
Inną sprawą był brak brahminów w obozie i jego bezpośredniej okolicy. Jednak samym tym stworzeniom ich rola w społeczeństwie kucyków pasowała i było wręcz niewyobrażalnie nieprawdopodobne, żeby nagle zdecydowały się uciec.
Powieki klaczy ruszyły z powrotem w dół, pogrążając jej pole widzenia w ciemnościach rozjaśnionych charakterystycznym odcieniem przez światło dnia. Prawdopodobnie nic by jej nie przeszkodziło w powrocie do snu, gdyby nie hałasy za nią.
Medyk poruszył się niespokojnie, powoli dopiero rejestrując powrót do przytomności. Pierwszym co poczuł był lekki ból grzbietu spowodowany spaniem całą noc na dość niewygodnych deskach. Po warcie był jednak zbyt zmęczony, by obchodziło go szukanie jakiegoś koca.
Wydarzenia poprzedniego dnia odtworzyły mu się w głowie w ciągu paru sekund, a jego oczy natychmiast się otwarły. No tak, wciąż mamy przejebane, pomyślał, czując wagę odpowiedzialności na nim spoczywającej uderzającą go z subtelnością kowadła spadającego na głowę. Ogier westchnął cicho i rozejrzał się po wnętrzu wozu, próbując odzyskać ostrość widzenia.
Pierwszym co zauważył po odzyskaniu tejże była Starweave. A dokładniej tylna połowa ciała Starweave, która to klacz najwyraźniej wstała na krótko przed nim. Jednorożec nie potrafił jednak wymyślić powodu dla którego miałaby pozostawać bez ruchu z głową wystawioną poza wóz.
Ogier wstał powoli z pozycji leżącej, przeciągając się aby dać trochę ulgi obolałemu grzbietowi. Po tym skierował się ku wyjściu z wozu.
Blue ruszyła, szarżując na strażnika. Ogier był odwrócony do niej ogonem i miał o wiele za mało czasu na reakcję. Mimo tego zdołał zareagować gdy tylko usłyszał jakby nie patrzeć głośny odgłos kopyt uderzających o ziemię.
Ogier jednorożca odwrócił się, a jego wzrok padł na szarżującą na niego postać z koszmaru, z oczami świecącymi na zielono i dzierżącą młotek w polu telekinetycznym. Przerażony strażnik odruchowo pociągnął za spust pistoletu trzymanego we własnym polu magicznym. Rozległo się ciche kliknięcie. Ogier nie zdążył już się zorientować, że nie przełączył bezpiecznika na swej broni. Ułamek sekundy później jego głowa spotkała się z młotkiem Blue. Pistolet upadł na ziemię.
SATS był jak zwykle niezawodny przy wyprowadzaniu uderzenia z bliska. Jednakże niebieska klacz nie miała już okazji wyprowadzić drugiego uderzenia. Dzięki zaklęciu Blue mogła dokładnie obejrzeć, jak jej narzędzie przebija się przez czaszkę wrogiego jednorożca. Mogła też wyraźnie usłyszeć charakterystyczne chrupnięcie miażdżonych kości towarzyszące temu zdarzeniu. Widziała też w najdrobniejszych szczegółach wyraz szoku na pyszczku kucyka, patrzącego się w ostatnich swoich chwilach w piekielnie świecące oczy swojego zabójcy.
Po chwili SATS wyłączył się a czas powrócił do swojego normalnego biegu. Strażnik padł na bok, krwawiąc ze śmiertelnej rany. Wyraz szoku nigdy nie upuścił jego pyszczka. Pozostawiło to Blue z zakrwawionym młotkiem nad ciałem jednorożca, całą i zdrową.
Inną sprawą był brak brahminów w obozie i jego bezpośredniej okolicy. Jednak samym tym stworzeniom ich rola w społeczeństwie kucyków pasowała i było wręcz niewyobrażalnie nieprawdopodobne, żeby nagle zdecydowały się uciec.
Powieki klaczy ruszyły z powrotem w dół, pogrążając jej pole widzenia w ciemnościach rozjaśnionych charakterystycznym odcieniem przez światło dnia. Prawdopodobnie nic by jej nie przeszkodziło w powrocie do snu, gdyby nie hałasy za nią.
Medyk poruszył się niespokojnie, powoli dopiero rejestrując powrót do przytomności. Pierwszym co poczuł był lekki ból grzbietu spowodowany spaniem całą noc na dość niewygodnych deskach. Po warcie był jednak zbyt zmęczony, by obchodziło go szukanie jakiegoś koca.
Wydarzenia poprzedniego dnia odtworzyły mu się w głowie w ciągu paru sekund, a jego oczy natychmiast się otwarły. No tak, wciąż mamy przejebane, pomyślał, czując wagę odpowiedzialności na nim spoczywającej uderzającą go z subtelnością kowadła spadającego na głowę. Ogier westchnął cicho i rozejrzał się po wnętrzu wozu, próbując odzyskać ostrość widzenia.
Pierwszym co zauważył po odzyskaniu tejże była Starweave. A dokładniej tylna połowa ciała Starweave, która to klacz najwyraźniej wstała na krótko przed nim. Jednorożec nie potrafił jednak wymyślić powodu dla którego miałaby pozostawać bez ruchu z głową wystawioną poza wóz.
Ogier wstał powoli z pozycji leżącej, przeciągając się aby dać trochę ulgi obolałemu grzbietowi. Po tym skierował się ku wyjściu z wozu.
Blue ruszyła, szarżując na strażnika. Ogier był odwrócony do niej ogonem i miał o wiele za mało czasu na reakcję. Mimo tego zdołał zareagować gdy tylko usłyszał jakby nie patrzeć głośny odgłos kopyt uderzających o ziemię.
Ogier jednorożca odwrócił się, a jego wzrok padł na szarżującą na niego postać z koszmaru, z oczami świecącymi na zielono i dzierżącą młotek w polu telekinetycznym. Przerażony strażnik odruchowo pociągnął za spust pistoletu trzymanego we własnym polu magicznym. Rozległo się ciche kliknięcie. Ogier nie zdążył już się zorientować, że nie przełączył bezpiecznika na swej broni. Ułamek sekundy później jego głowa spotkała się z młotkiem Blue. Pistolet upadł na ziemię.
SATS był jak zwykle niezawodny przy wyprowadzaniu uderzenia z bliska. Jednakże niebieska klacz nie miała już okazji wyprowadzić drugiego uderzenia. Dzięki zaklęciu Blue mogła dokładnie obejrzeć, jak jej narzędzie przebija się przez czaszkę wrogiego jednorożca. Mogła też wyraźnie usłyszeć charakterystyczne chrupnięcie miażdżonych kości towarzyszące temu zdarzeniu. Widziała też w najdrobniejszych szczegółach wyraz szoku na pyszczku kucyka, patrzącego się w ostatnich swoich chwilach w piekielnie świecące oczy swojego zabójcy.
Po chwili SATS wyłączył się a czas powrócił do swojego normalnego biegu. Strażnik padł na bok, krwawiąc ze śmiertelnej rany. Wyraz szoku nigdy nie upuścił jego pyszczka. Pozostawiło to Blue z zakrwawionym młotkiem nad ciałem jednorożca, całą i zdrową.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.