20-07-2014, 19:40
Niezidentyfikowany kształt do którego ruszył czarnogrzywy okazał się niewielkich rozmiarów skrzynią. Drewniane pudło było przyozdobione kłódką wyraźnie wskazującą na to, czy było otwarte. Kłódka była zużyta, jednakże wciąż solidna. Oczy ogiera zdołały się wreszcie dostosować do mroku panującego w pomieszczeniu. Nie panowały tam całkowite ciemności, dzięki czemu mógł widzieć niemalże tak dobrze jak na placu oświetlonym migoczącymi płomieniami. Jednakowoż 'niemalże' oznaczała w tym wypadku mniej widocznych szczegółów i, rzecz jasna, brak kolorów.
Blue weszła do budynku, ciągnąc za sobą trupa. Światło jej rogu pozwoliło jej zaobserwować ślady krwi i fragmenty mózgu pozostawiane przez ciało martwego ogiera na ziemi.
Kucyk był ciężki, ale po chwili męczenia się z jego wagą mniejszej klaczy udało się zaciągnąć zwłoki strażnika do środka. Wnętrze było skąpo umeblowane. Było też wyraźnie widoczne, że ktoś tutaj na co dzień żył. Pomieszczenie główne, do którego prowadziły drzwi, musiało być czymś na kształt salonu i 'kuchni' w jednym. Naprzeciw drzwi wejściowych widniało otwarte przejście do sypialni, po prawej zaś, przy meblach udających porządną kuchnię, klacz mogła zauważyć nieco mniejsze, zamknięte przejście, prowadzące zapewne do zaniżonego pokoju. Odczyty jej EFSa potwierdzały to: jedna niebieska kreska znajdowała się za tamtymi drzwiami.
Uwagę Blue zwrócił jeden dodatek do wyposażenia pokoju, który wyglądał na nowy. Nieopodal drzwi do sypialni stała skrzynia. Charakterystyczne uszkodzenia na podłodze, jakby ktoś pchał coś ciężkiego, prowadziły wprost do niej. Nie wyglądały też na specjalnie stare. Dzięki swojej noktowizji niebieski jednorożec wyraźnie widział materiał wypełniający pozbawioną wieka skrzynię. Były to kamienie. Duże. Do skrzyni przymocowany też był masywny, żelazny okrąg. Kształt nie był klaczy obcy: do takich przypinano łańcuchy więżące kucyki.
Pozostawało pytanie czemu ktoś wpychał tę skrzynię tutaj, zamiast przynieść pustą i potem napakować kamieniami?
Sharp wyszedł z wozu, mamrocząc przy tym pod nosem jakieś obelgi.
Przy wychodzeniu zatrzymał się koło drzemiącej klaczy. Rozważał chwile swoje opcje, po czym stwierdził, że będzie potrzebował telekinezy drugiego jednorożca, jeżeli mają zebrać to wszystkko.
Szturchnął lekko kopytem jej grzbiet.
- Wstawaj, Star. Mamy sporo roboty - powiedział spokojnie kucyk, po czym zeskoczył z wozu. Odruchowo zmrużył oczy, rozglądając się po obozowisku. Nie zmieniło się tu wiele, pomyślał, patrząc po oświetlonych skąpymi promieniami światła wozach.
Zaczął rozglądać się w poszukiwaniu porannej warty i brahminów. Wzruszył ramionami, nie widząc ich nigdzie w polu swojego widzenia. Spojrzał po skrzynkach, wciąż stojących w ułożonych barykadach. Pokręcił nosem, wiedząc doskonale, że będą musieli przenieść te skrzynki jak najszybciej. A do takiego zadania najlepiej nadawały się jednorożce. Kucyki ziemne będą musiały zachować siły na nawet mniej przyjemne zadanie.
Blue weszła do budynku, ciągnąc za sobą trupa. Światło jej rogu pozwoliło jej zaobserwować ślady krwi i fragmenty mózgu pozostawiane przez ciało martwego ogiera na ziemi.
Kucyk był ciężki, ale po chwili męczenia się z jego wagą mniejszej klaczy udało się zaciągnąć zwłoki strażnika do środka. Wnętrze było skąpo umeblowane. Było też wyraźnie widoczne, że ktoś tutaj na co dzień żył. Pomieszczenie główne, do którego prowadziły drzwi, musiało być czymś na kształt salonu i 'kuchni' w jednym. Naprzeciw drzwi wejściowych widniało otwarte przejście do sypialni, po prawej zaś, przy meblach udających porządną kuchnię, klacz mogła zauważyć nieco mniejsze, zamknięte przejście, prowadzące zapewne do zaniżonego pokoju. Odczyty jej EFSa potwierdzały to: jedna niebieska kreska znajdowała się za tamtymi drzwiami.
Uwagę Blue zwrócił jeden dodatek do wyposażenia pokoju, który wyglądał na nowy. Nieopodal drzwi do sypialni stała skrzynia. Charakterystyczne uszkodzenia na podłodze, jakby ktoś pchał coś ciężkiego, prowadziły wprost do niej. Nie wyglądały też na specjalnie stare. Dzięki swojej noktowizji niebieski jednorożec wyraźnie widział materiał wypełniający pozbawioną wieka skrzynię. Były to kamienie. Duże. Do skrzyni przymocowany też był masywny, żelazny okrąg. Kształt nie był klaczy obcy: do takich przypinano łańcuchy więżące kucyki.
Pozostawało pytanie czemu ktoś wpychał tę skrzynię tutaj, zamiast przynieść pustą i potem napakować kamieniami?
Sharp wyszedł z wozu, mamrocząc przy tym pod nosem jakieś obelgi.
Przy wychodzeniu zatrzymał się koło drzemiącej klaczy. Rozważał chwile swoje opcje, po czym stwierdził, że będzie potrzebował telekinezy drugiego jednorożca, jeżeli mają zebrać to wszystkko.
Szturchnął lekko kopytem jej grzbiet.
- Wstawaj, Star. Mamy sporo roboty - powiedział spokojnie kucyk, po czym zeskoczył z wozu. Odruchowo zmrużył oczy, rozglądając się po obozowisku. Nie zmieniło się tu wiele, pomyślał, patrząc po oświetlonych skąpymi promieniami światła wozach.
Zaczął rozglądać się w poszukiwaniu porannej warty i brahminów. Wzruszył ramionami, nie widząc ich nigdzie w polu swojego widzenia. Spojrzał po skrzynkach, wciąż stojących w ułożonych barykadach. Pokręcił nosem, wiedząc doskonale, że będą musieli przenieść te skrzynki jak najszybciej. A do takiego zadania najlepiej nadawały się jednorożce. Kucyki ziemne będą musiały zachować siły na nawet mniej przyjemne zadanie.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.