Starweave słysząc słowa „To nie rozwiązanie wszystkich problemów,” sama spuściła pyszczek, wpatrując się przez chwilę w podłogę. Dobrze wiedziała co miał na myśli drugi jednorożec. Wiedziała także, że szanse spełnienia się jego oczekiwań były bardzo wątłe. ”Gdyby wszystkie problemy dały się rozwiązywać, nie mielibyśmy pustkowi tylko kwitnącą życiem Equestrie.” Pomyślała, chodź innego rodzaju słowa przygotowała do powiedzenia.
- Posłuchaj Hilo. Wiem, że to wszystko jest dla ciebie bardzo trudne. Ale wczorajszego ranka kucyki w moim otoczeniu zaczęły umierać, zanim jeszcze zdążyłam otworzyć oczy. – Powiedziała robiąc krótką przerwę, by spojrzeć na jednorożca. – Twoi wymuszeni przyjaciele zamordowali niemal całą karawanę. – Wzdrygnęła się, przypominając sobie zapach krwi i stosy ciał, które musiała układać razem z Iron. - Została nas garstka, która musi teraz całkowicie skupić się na własnym przetrwaniu. Co już i tak z resztą będzie bardzo trudne. – Kontynuowała pochodząc bliżej.
- Przykro mi Hilo, ale będziesz musiał zostać z nami, nie oglądając się za siebie. Obawiam się, że w tej sytuacji nie mogę ci nic więcej zaoferować. – Powiedziała kładąc niepewnie kopytko na ramieniu ogiera. Jednocześnie nieznacznie pochylając się, tak aby podejrzeć jego wyraz twarzy. Po chwili powoli cofnęła się i sięgając do swoich juków, wylewitowała z nich dwie konserwy jabłkowe i butelkę wody. Ułożyła je tuż pod kopytkami ogiera, uśmiechając się nieznacznie.
- Proszę, powinieneś zjeść i nabrać sił. Ja muszę się zająć obozem. – Powiedziała wstając z miejsca i zaczynając powoli podchodzić do wyjścia z wozu.
- Posłuchaj Hilo. Wiem, że to wszystko jest dla ciebie bardzo trudne. Ale wczorajszego ranka kucyki w moim otoczeniu zaczęły umierać, zanim jeszcze zdążyłam otworzyć oczy. – Powiedziała robiąc krótką przerwę, by spojrzeć na jednorożca. – Twoi wymuszeni przyjaciele zamordowali niemal całą karawanę. – Wzdrygnęła się, przypominając sobie zapach krwi i stosy ciał, które musiała układać razem z Iron. - Została nas garstka, która musi teraz całkowicie skupić się na własnym przetrwaniu. Co już i tak z resztą będzie bardzo trudne. – Kontynuowała pochodząc bliżej.
- Przykro mi Hilo, ale będziesz musiał zostać z nami, nie oglądając się za siebie. Obawiam się, że w tej sytuacji nie mogę ci nic więcej zaoferować. – Powiedziała kładąc niepewnie kopytko na ramieniu ogiera. Jednocześnie nieznacznie pochylając się, tak aby podejrzeć jego wyraz twarzy. Po chwili powoli cofnęła się i sięgając do swoich juków, wylewitowała z nich dwie konserwy jabłkowe i butelkę wody. Ułożyła je tuż pod kopytkami ogiera, uśmiechając się nieznacznie.
- Proszę, powinieneś zjeść i nabrać sił. Ja muszę się zająć obozem. – Powiedziała wstając z miejsca i zaczynając powoli podchodzić do wyjścia z wozu.