17-08-2014, 01:57
Iron wetknęła głowę do wozu i opanowanym ale naciskającym i rozkazującym głosem zaczęła mówić do chyba niekoniecznie kontaktującej jeszcze White - Wstawaj, masz pozbierać swoją cholerną dupę. Potem albo zawiniesz swój piękny tyłeczek na zewnątrz i dojdziesz do siebie... w każdym razie albo się doprowadzisz do stanu używalności albo sama cię stąd wywlekę i do takowego doprowadzę. - stopniowo odsłaniała płachtę wpuszczając coraz więcej i więcej światła - Tego byś raczej nie chciała, w każdym razie nie chciałabyś bym to ja bawiła się w twojego CO.
Odgarnęła wreszcie pomału płachtę i jakoś ją zamocowała by nie opadła, zaczekała jakieś 10 minut chyba tylko po to by popatrzyć czy White żyje i czy ma zamiar oderwać się od podłoża i znów być wesołym, małym jednorożcem z ukulele po czym ruszyła w stronę ogniska na odchodnym dodając - Rusz się bo inaczej Sarenka będzie zła.
Gdy podążała do ogniska uśmiechała się kącikiem ust na myśl o tym jak głupia była White a także z tego powodu że prawdopodobnie, przy odrobinie szczęścia jej życie alkoholowe legnie w gruzach, będzie widzieć jak towarzycho* dobrze bawi się barowymi opowieściami napędzanymi przez fantazję i trunek. Coś czego ona nigdy więcej nie wypije, nie dołączy do tego towarzycha gotowego bronić burdelu tylko dlatego że jest w nim co pić i pieprzyć.
Klacz dotarła do ogniska i przysiadła się w swoje dawne miejsce nęcona chęcią gry na harmonijce co jak zauważyła stawało się jej jednym z ulubionych zajęć.
*Mowa tu o każdym barowym towarzystwie, nie o naszej grupce. Chyba. (wszyscy dobrze wiemy jak ważnym i strategicznym miejscem jest burdel więc to może być o nas mowa)
Odgarnęła wreszcie pomału płachtę i jakoś ją zamocowała by nie opadła, zaczekała jakieś 10 minut chyba tylko po to by popatrzyć czy White żyje i czy ma zamiar oderwać się od podłoża i znów być wesołym, małym jednorożcem z ukulele po czym ruszyła w stronę ogniska na odchodnym dodając - Rusz się bo inaczej Sarenka będzie zła.
Gdy podążała do ogniska uśmiechała się kącikiem ust na myśl o tym jak głupia była White a także z tego powodu że prawdopodobnie, przy odrobinie szczęścia jej życie alkoholowe legnie w gruzach, będzie widzieć jak towarzycho* dobrze bawi się barowymi opowieściami napędzanymi przez fantazję i trunek. Coś czego ona nigdy więcej nie wypije, nie dołączy do tego towarzycha gotowego bronić burdelu tylko dlatego że jest w nim co pić i pieprzyć.
Klacz dotarła do ogniska i przysiadła się w swoje dawne miejsce nęcona chęcią gry na harmonijce co jak zauważyła stawało się jej jednym z ulubionych zajęć.
*Mowa tu o każdym barowym towarzystwie, nie o naszej grupce. Chyba. (wszyscy dobrze wiemy jak ważnym i strategicznym miejscem jest burdel więc to może być o nas mowa)