18-08-2014, 17:21
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-08-2014, 17:59 przez SHERMAN222.)
Iron wysłuchiwała pogadanki na temat tego jak to ona i pewna Major Kopyto będą zapierdalać z wozem przez pustynię. Gdy padło pytanie co obie zainteresowane myślą o w/w pomyśle Iron miała ochotę odpowiedzieć: "Ja nie myślę, ja jestem Inżynierem" ale tego nie uczyniła, za to odpowiedź podała Rainfall a Iron skwitowała to lekkim uśmieszkiem i pokiwaniem głową na "tak".
- Co do konserwy to nie wiem co się z nią stało, swoją skończyłam jakiś czas temu i przerobiłam na granat hukowo-odłamkowy. - położyła swój łebek na cicho grzechoczących jukach i teraz zapewne zapanowała by cisza lub luźne pierdzielenie jakimiś sucharami albo coś podobnego. Tak się jednak nie stało poprzez transmisję nadaną na fale eteru przez Blue a której pierwszą część Iron słyszała. Uśmiechnęła się lekko i postanowiła że do innych określeń sanitariusza doda oprócz "Sarenki" Sharpi'ego. Z drugiej strony czuła się zgwałcona przez los ponieważ Pip-Buck'a można było dostać za małą fortunę w LP a ona stwierdziła że raczej jej się to nie przyda... głupiutka Iron parę lat wstecz.
Wróciła jednak do pierwotnego planu, uśmiechnęła się i rzuciła - Wygląda na to że dziewczyna naszej Sarenki wraca do miasta... Chyba ktoś nawet nagrał o tym utwór a jakiś ogier napisał o tym poemat. - po chwili bardziej ponurym tonem dodała - No i ciągnie tu innych... będą problemy. - Spochmurniała na chwilę po czym rozglądnęła się po obozie i stwierdziła cicho że nie ma tu nic do roboty a w zasięgu wzroku nie ma żadnego mechanizmu który by można rozmontować na podzespoły pierwsze, ocenić jak działa i poskładać de novo. Tak samo w grę nie wchodziło minimum higieny. Wstała, wyciągnęła z juków swoją ulubioną talię kart (TĄ talię kart) i spytała mimochodem Rainfall - Może partyjka Blackjack'a albo Pokera? - po czym dodała swój najbardziej szczery i promienny uśmiech.
- Co do konserwy to nie wiem co się z nią stało, swoją skończyłam jakiś czas temu i przerobiłam na granat hukowo-odłamkowy. - położyła swój łebek na cicho grzechoczących jukach i teraz zapewne zapanowała by cisza lub luźne pierdzielenie jakimiś sucharami albo coś podobnego. Tak się jednak nie stało poprzez transmisję nadaną na fale eteru przez Blue a której pierwszą część Iron słyszała. Uśmiechnęła się lekko i postanowiła że do innych określeń sanitariusza doda oprócz "Sarenki" Sharpi'ego. Z drugiej strony czuła się zgwałcona przez los ponieważ Pip-Buck'a można było dostać za małą fortunę w LP a ona stwierdziła że raczej jej się to nie przyda... głupiutka Iron parę lat wstecz.
Wróciła jednak do pierwotnego planu, uśmiechnęła się i rzuciła - Wygląda na to że dziewczyna naszej Sarenki wraca do miasta... Chyba ktoś nawet nagrał o tym utwór a jakiś ogier napisał o tym poemat. - po chwili bardziej ponurym tonem dodała - No i ciągnie tu innych... będą problemy. - Spochmurniała na chwilę po czym rozglądnęła się po obozie i stwierdziła cicho że nie ma tu nic do roboty a w zasięgu wzroku nie ma żadnego mechanizmu który by można rozmontować na podzespoły pierwsze, ocenić jak działa i poskładać de novo. Tak samo w grę nie wchodziło minimum higieny. Wstała, wyciągnęła z juków swoją ulubioną talię kart (TĄ talię kart) i spytała mimochodem Rainfall - Może partyjka Blackjack'a albo Pokera? - po czym dodała swój najbardziej szczery i promienny uśmiech.