19-08-2014, 15:48
Odgłosy strzałów oddalały się, co nie było Maksimowi na kopyto, jego plan właśnie poważnie wziął w łeb. „Dobra przeszukiwanie wioski w biały dzień, to proszenie się o kłopoty, czas spadać stąd póki jeszcze mogę” – pomyślał, odwracając się w stronę góry. „Daję dwie paczki Bomb Cukrowych, że to snajper, tak hałasował” – w tym wypadku myśl została ubarwiona kwaśną miną. Ogier zapamiętał mniej więcej kierunek, w którym oddalały się strzały. Wiedział, że to najwyższy czas, by zacząć szukać pomocy. Był pewien, czy może pragnął być pewien, że po jednej stronie podczas wymiany ognia, znajdowała się jego wybawicielka i jeśli miał szukać pomocy, to mógł się jej spodziewać tylko od niej i jej możliwych sprzymierzeńców.
Żelaznooki, póki co porzucił swój ryzykowny plan ocalenia więźniów i ruszyłby obejść górę dookoła. Z zamiarem wejścia na nią od drugiej strony wioski i rozeznać się w okolicy. Miał również nadzieję, na zobaczenie oddalającego się od wioski obiektu, którym teoretycznie mogła być „Konspirantka”. Nie chciał też ułatwiać snajperowi roboty i nie miał zamiaru, wdrapywać się na szczyt góry tak, by się jemu pokazać. Więc będzie starał się pozostać w takim położeniu by nie widzieć dachów budynków wioski, przynajmniej na początku.
Żelaznooki, póki co porzucił swój ryzykowny plan ocalenia więźniów i ruszyłby obejść górę dookoła. Z zamiarem wejścia na nią od drugiej strony wioski i rozeznać się w okolicy. Miał również nadzieję, na zobaczenie oddalającego się od wioski obiektu, którym teoretycznie mogła być „Konspirantka”. Nie chciał też ułatwiać snajperowi roboty i nie miał zamiaru, wdrapywać się na szczyt góry tak, by się jemu pokazać. Więc będzie starał się pozostać w takim położeniu by nie widzieć dachów budynków wioski, przynajmniej na początku.
I like my victims like I like my coffee... in the butt!