27-08-2014, 00:45
Light powoli uspokajała oddech, wciąż wpatrując się w ziemię. Ziemię na której wszystko było martwe. Spojrzała na klacz. Oczy trójnogiej były pełne różnych emocji, były w nich łzy. Emocje, które młodszy kucyk trzymał w sobie wypływały teraz na zewnątrz wszystkie na raz.
Blue otrzymała od uciekinierki tylko jeden gest. Było nim ledwo widoczne pokręcenie pyszczkiem.
"Nie, nie rozumiesz."
Ogier przerwał na chwilę przeszukiwanie leżącego kucyka i obserwował sytuację nieopodal. Ogier wiedział, że jego obecność niechybnie pogorszyłaby sprawy. Musiał tutaj pozostawić Blue samą. Light wydawała się jej w jakiś sposób ufać... a biorąc pod uwagę jak tu przybyły i widząc wszystkie szczegóły, ciężko było aby wyglądało to inaczej. Jednakże wyszło też na to, że źle ocenili stan psychiczny trójnogiej...
Medyk widział już podobne przypadki. Kucyki, którym stała się krzywda wielka, że zostawiała blizny na całe życie. Ktoś by pomyślał, że, ze wszystkich możliwych kucyków, akurat medyk będzie na taki widok uodporniony. Nie można się było bardziej pomylić. To zawsze bolało. A zwłaszcza świadomość, że nic dla takiego kucyka nie można zrobić. Musiał sobie poradzić z tym sam, nie było cudownego leku czy zaklęcia. Magia medyczna nie potrafiła leczyć umysłów. Nie potrafiła wyleczyć z nienawiści, traumy, nieufności... nawet zaklęcia rzekomo leczące uzależnienia działały tylko na organizm. Psychika pozostawała. Wielu stwierdziłoby, że tak było lepiej... ale nikt nie był w stanie powiedzieć tego w oczy komuś takiemu jak Light.
Sharp patrzył ze smutkiem na nieudane próby Blue. Nie dało się w tej chwili jej pomóc... co wcale nie oznaczało, że należało przestać próbować. Kucyki potrzebowały wsparcia. Sharp widział w jej oczach gdy na niego patrzyła, że on nie może go udzielić. Mógł jedynie wesprzeć Blue...
Medyk wstał i podszedł do klaczy, która wycofała się do swych toreb i siadła tam, zrezygnowana. Ogier nie zastanawiał się wcale. Podszedł i przytulił Blue po raz kolejny tego dnia. Objął klacz, osłaniając ją od wszelkiego zła czyhającego poza obszarem tej tarczy ochronnej tworzonej przez dwa przytulające się kucyki. Przez sekundę zastanawiał się, co może w takiej sytuacji powiedzieć, ale w końcu zdecydował się na wypowiedzenie głośno tego, co sam myślał.
- Nie ujdzie im to na sucho, Blue - powiedział cicho. W jego głosie słychać było smutek i gniew. Za każdym razem kiedy widział ofiarę takiego traktowania miał ochotę wyjąć karabin i zacząć ich szukać - Nie pozwolimy na to - powiedział, przytulając klacz mocniej dla podkreślenia swoich słów. Takich zwyrodnialców było wśród ich gatunku zdecydowanie zbyt wielu. I należało tę liczbę zmniejszyć.
Blue otrzymała od uciekinierki tylko jeden gest. Było nim ledwo widoczne pokręcenie pyszczkiem.
"Nie, nie rozumiesz."
Ogier przerwał na chwilę przeszukiwanie leżącego kucyka i obserwował sytuację nieopodal. Ogier wiedział, że jego obecność niechybnie pogorszyłaby sprawy. Musiał tutaj pozostawić Blue samą. Light wydawała się jej w jakiś sposób ufać... a biorąc pod uwagę jak tu przybyły i widząc wszystkie szczegóły, ciężko było aby wyglądało to inaczej. Jednakże wyszło też na to, że źle ocenili stan psychiczny trójnogiej...
Medyk widział już podobne przypadki. Kucyki, którym stała się krzywda wielka, że zostawiała blizny na całe życie. Ktoś by pomyślał, że, ze wszystkich możliwych kucyków, akurat medyk będzie na taki widok uodporniony. Nie można się było bardziej pomylić. To zawsze bolało. A zwłaszcza świadomość, że nic dla takiego kucyka nie można zrobić. Musiał sobie poradzić z tym sam, nie było cudownego leku czy zaklęcia. Magia medyczna nie potrafiła leczyć umysłów. Nie potrafiła wyleczyć z nienawiści, traumy, nieufności... nawet zaklęcia rzekomo leczące uzależnienia działały tylko na organizm. Psychika pozostawała. Wielu stwierdziłoby, że tak było lepiej... ale nikt nie był w stanie powiedzieć tego w oczy komuś takiemu jak Light.
Sharp patrzył ze smutkiem na nieudane próby Blue. Nie dało się w tej chwili jej pomóc... co wcale nie oznaczało, że należało przestać próbować. Kucyki potrzebowały wsparcia. Sharp widział w jej oczach gdy na niego patrzyła, że on nie może go udzielić. Mógł jedynie wesprzeć Blue...
Medyk wstał i podszedł do klaczy, która wycofała się do swych toreb i siadła tam, zrezygnowana. Ogier nie zastanawiał się wcale. Podszedł i przytulił Blue po raz kolejny tego dnia. Objął klacz, osłaniając ją od wszelkiego zła czyhającego poza obszarem tej tarczy ochronnej tworzonej przez dwa przytulające się kucyki. Przez sekundę zastanawiał się, co może w takiej sytuacji powiedzieć, ale w końcu zdecydował się na wypowiedzenie głośno tego, co sam myślał.
- Nie ujdzie im to na sucho, Blue - powiedział cicho. W jego głosie słychać było smutek i gniew. Za każdym razem kiedy widział ofiarę takiego traktowania miał ochotę wyjąć karabin i zacząć ich szukać - Nie pozwolimy na to - powiedział, przytulając klacz mocniej dla podkreślenia swoich słów. Takich zwyrodnialców było wśród ich gatunku zdecydowanie zbyt wielu. I należało tę liczbę zmniejszyć.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.