27-08-2014, 11:13
Xander pracował wytrwale nad zamkiem choć sama "klientka" nie ułatwiała mu pracy. Pogodny nastrój w jakim był jeszcze chwilę temu szybko prysł pod wpływem zachowania klacz. Przez moment młodzikowi wydawało się że klacz zaraz zemdleje, na szczęście nic takiego się nie stało. Trójnoga klacz się bała nie był pewien czego dokładnie, czy jego samego, czy może kontaktu. Przez to wszystko zebra stała się podenerwowana, bo nigdy nie wiadomo co może zrobić przestraszony kucyk.
Wreszcie obroża ustąpiła, zamek się otworzył, a Xander mógł spokojnie zdjąć metalowe ustrojstwo z szyi kucyka. Kiedy ściągną obroże z szyi klacz ta niemal odskoczyła od niego. W pierwszej chwili ugodziło go to. "Witaj codzienności, Pomagam jej, a ona wstrzymuje oddech jak gdybym był jakąś pierdoloną zarazą..." Dopiero po chwili zobaczył jak patrzy ona zarówno na niego jak i na Sharpa, uderzyło go również pytanie które chwile wcześniej Blue zadała trójnogiej. "Aaaa... Biedaczyna, pewnie ją zgwałcili i dlatego tak reaguje."
Xander wiedział że w takiej sytuacji nie ma co się pchać, Blue starała się już pomóc. Wyciągnął z obroży swoje narzędzia i schował je do futerału, który zwinął chwilę potem. Podniósł zawiniątko i włożył je do juku. Wstał bez słowa, podniósł obroże i podszedł nieco bliżej nieprzytomnego bandyty, odsuwając się jednocześnie od niepełnosprawnej klacz. Siadł tam obserwując co się dalej dzieje, czekając przy okazji na medyka który pocieszał swoją przyjaciółkę kolejnym uściskiem.
Wreszcie obroża ustąpiła, zamek się otworzył, a Xander mógł spokojnie zdjąć metalowe ustrojstwo z szyi kucyka. Kiedy ściągną obroże z szyi klacz ta niemal odskoczyła od niego. W pierwszej chwili ugodziło go to. "Witaj codzienności, Pomagam jej, a ona wstrzymuje oddech jak gdybym był jakąś pierdoloną zarazą..." Dopiero po chwili zobaczył jak patrzy ona zarówno na niego jak i na Sharpa, uderzyło go również pytanie które chwile wcześniej Blue zadała trójnogiej. "Aaaa... Biedaczyna, pewnie ją zgwałcili i dlatego tak reaguje."
Xander wiedział że w takiej sytuacji nie ma co się pchać, Blue starała się już pomóc. Wyciągnął z obroży swoje narzędzia i schował je do futerału, który zwinął chwilę potem. Podniósł zawiniątko i włożył je do juku. Wstał bez słowa, podniósł obroże i podszedł nieco bliżej nieprzytomnego bandyty, odsuwając się jednocześnie od niepełnosprawnej klacz. Siadł tam obserwując co się dalej dzieje, czekając przy okazji na medyka który pocieszał swoją przyjaciółkę kolejnym uściskiem.