31-08-2014, 14:50
Starweave słuchała uważnie Iron, a wszystko co z tego wynikło, to prawdopodobnie uczucie tego jak tuż przed chwilą czuła się sama Rainfoll. Star rozumiała popielatą i to co chciała ona zrobić. Nie była jednak w stanie pojąć po co to chciała zrobić.
- I czemu miało by to służyć? Nie zbliżymy się do osady. Nie ma mowy. Nawet nie wiem czy jeszcze się gdzieś zatrzymamy. Od razu miniemy ją z marszu nawet jej się nie przyglądając. A jeżeli osada by nas odkryła i wysłała kolejny komitet powitalny, to... To nie wiem. – Przerwała rozmyślając o pozostałych, na te chwilę nieobecnych członkach karawany. Starweave i tak już była dość zdenerwowana, dlatego też za nic niemiała teraz zamiaru podejmować jakiegoś większego ryzyka.
Klacz w tym momencie choć nie chciała tego przyznać, najbardziej bała się powrotu Sharpa i Blue. Nie żeby im aż tak bardzo źle życzyła. Była taka jej cześć, która chciała aby nic im się nie stało. Ale była też ta druga, odpowiedzialna za logikę i zdrowy rozsądek. Podejrzewała, a może i nawet czuła to, że gdy tylko wrócą zaaplikują wszystkim swój nowy genialny pomysł. Ona oczywiście nie zdoła ich od niego odwieść. Następnie wszyscy ruszą na zajęty przez bandytów obóz. A potem już tylko klatka, łańcuch, kutas, nosek, taki będzie Starweave wniosek.
Jednoróżka jeszcze raz spojrzała na Iron. – Co!? Staram się wykombinować jak mogłybyśmy wyjść z tego cało. Jakiekolwiek zahaczanie o osadę nam w tym nie pomoże. – Powiedziała ze złością w głosie, prawie że gniewając się na popielatą.
- I czemu miało by to służyć? Nie zbliżymy się do osady. Nie ma mowy. Nawet nie wiem czy jeszcze się gdzieś zatrzymamy. Od razu miniemy ją z marszu nawet jej się nie przyglądając. A jeżeli osada by nas odkryła i wysłała kolejny komitet powitalny, to... To nie wiem. – Przerwała rozmyślając o pozostałych, na te chwilę nieobecnych członkach karawany. Starweave i tak już była dość zdenerwowana, dlatego też za nic niemiała teraz zamiaru podejmować jakiegoś większego ryzyka.
Klacz w tym momencie choć nie chciała tego przyznać, najbardziej bała się powrotu Sharpa i Blue. Nie żeby im aż tak bardzo źle życzyła. Była taka jej cześć, która chciała aby nic im się nie stało. Ale była też ta druga, odpowiedzialna za logikę i zdrowy rozsądek. Podejrzewała, a może i nawet czuła to, że gdy tylko wrócą zaaplikują wszystkim swój nowy genialny pomysł. Ona oczywiście nie zdoła ich od niego odwieść. Następnie wszyscy ruszą na zajęty przez bandytów obóz. A potem już tylko klatka, łańcuch, kutas, nosek, taki będzie Starweave wniosek.
Jednoróżka jeszcze raz spojrzała na Iron. – Co!? Staram się wykombinować jak mogłybyśmy wyjść z tego cało. Jakiekolwiek zahaczanie o osadę nam w tym nie pomoże. – Powiedziała ze złością w głosie, prawie że gniewając się na popielatą.