02-09-2014, 19:17
Starweave wystrzeliła jak z procy, gdy tylko usłyszała o czterech kucykach gdzieś przed karawaną. Lada moment znalazła się na jej przodzie, po drodze mijając Hilo, wymijając White i w reszcie prawie wpadając na jednego z dwóch najemników.
- Co się dzieje? – Zadała jedno z najbardziej rutynowych pytań, jednocześnie rozglądając się za potencjalnym zagrożeniem. Cztery kucykopodobne sylwetki były wyraźnie widoczne w oddali, mniej więcej na godzinie wpół do dwunastej. Do tego od tak znajdowały się na otwartej przestrzeni. Klacz zakładała iż z pewnością dostrzegli karawanę jako pierwsi. A skoro zdecydowali się na widoku pozostać, jasnym było, że nie planują zasadzki. Tak czy siak, Starweave idąc zaraz obok najemnika, wysilała swój wzrok próbując zidentyfikować odległe od siebie cele.
- Macie może jakieś szkiełko?
- Co się dzieje? – Zadała jedno z najbardziej rutynowych pytań, jednocześnie rozglądając się za potencjalnym zagrożeniem. Cztery kucykopodobne sylwetki były wyraźnie widoczne w oddali, mniej więcej na godzinie wpół do dwunastej. Do tego od tak znajdowały się na otwartej przestrzeni. Klacz zakładała iż z pewnością dostrzegli karawanę jako pierwsi. A skoro zdecydowali się na widoku pozostać, jasnym było, że nie planują zasadzki. Tak czy siak, Starweave idąc zaraz obok najemnika, wysilała swój wzrok próbując zidentyfikować odległe od siebie cele.
- Macie może jakieś szkiełko?