03-09-2014, 00:01
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-09-2014, 11:14 przez Samir_Duran.)
Cóż... Skoro sie nie da tak... to Da sie inaczej.
Sprawdziła, czy nie ulatnia się gaz i jeżeli nie, to odkręciła kurek z gazem i odpaliłą palnik od zapalniczki odebranej ich oprawcy. Jeżeli natomiast zapalniczka nie chciała zapalić, to z rezygnacją wyłączyła nabór gazu. To samo jeżeli gaz nie chciał lecieć.
Jeżeli jednak udałoby jej się odpalic palnik, chwyciłaby jakikolwiek metalowy sztuciec, najlepsza byłaby łyżka i przytrzymałaby ją nad płomieniem na tyle długo by niemal parzyła od patrzenia.
- Picky... Czy w moim ciele wciąż jest kula? Zajrzyj czy utknęła, proszę... - poprosiła błagalnie ogiera. Jeżeli kula byłaby dalej wewnątrz, spróbowałaby ją wydłubać rozgrzanym sztućcem przy okazji kauteryzując w ten sposób ranę... Jeżeli kuli by nie było, tylko by skauteryzowała. Gdyby jednak nie było w ogóle metalowych sztućców, poddałaby się. I oczywiście jeżeli wsyzstko poszłoby po jej myśli, na pewno ugryzłaby kawałek szmatki by nie krzyknąc przy dłubaniu i przypalaniu.
Tak czy siak, czy by jej się udało czy nie, załadowałaby kule do pistoletu i ruszyła dalej z swoimi towarzyszami, ostrożnie, w stronę wyjścia...
Po tym jak doszłaby już do siebie.
Sprawdziła, czy nie ulatnia się gaz i jeżeli nie, to odkręciła kurek z gazem i odpaliłą palnik od zapalniczki odebranej ich oprawcy. Jeżeli natomiast zapalniczka nie chciała zapalić, to z rezygnacją wyłączyła nabór gazu. To samo jeżeli gaz nie chciał lecieć.
Jeżeli jednak udałoby jej się odpalic palnik, chwyciłaby jakikolwiek metalowy sztuciec, najlepsza byłaby łyżka i przytrzymałaby ją nad płomieniem na tyle długo by niemal parzyła od patrzenia.
- Picky... Czy w moim ciele wciąż jest kula? Zajrzyj czy utknęła, proszę... - poprosiła błagalnie ogiera. Jeżeli kula byłaby dalej wewnątrz, spróbowałaby ją wydłubać rozgrzanym sztućcem przy okazji kauteryzując w ten sposób ranę... Jeżeli kuli by nie było, tylko by skauteryzowała. Gdyby jednak nie było w ogóle metalowych sztućców, poddałaby się. I oczywiście jeżeli wsyzstko poszłoby po jej myśli, na pewno ugryzłaby kawałek szmatki by nie krzyknąc przy dłubaniu i przypalaniu.
Tak czy siak, czy by jej się udało czy nie, załadowałaby kule do pistoletu i ruszyła dalej z swoimi towarzyszami, ostrożnie, w stronę wyjścia...
Po tym jak doszłaby już do siebie.