07-09-2014, 12:13
Klaczka z przerażeniem pokręciła głową.
- Ale... ale on nas zabije! - pisnęła, patrząc to na Picky'ego, to na April - Ma karabin i... i... - zaczęła się jąkać. Wyglądało na to, że jej rezerwy odwagi powoli się wyczerpywały.
- Amity ma rację - odezwał się Picky. Ogier był nieco spokojniejszy niż jego żona, ale słychać było, że też jest przestraszony i ledwo kontroluje swój głos - Światło zwróci jego uwagę... - dodał niepewnie, wskazując głową na lampę oświetlającą pomieszczenie ciepłym, żółtym światłem.
Karawana dotarła na odległość, która pozwalała kucykom podróżującym w niej porozumieć się ze zwiadem podniesionym głosem. W ciągu paru minut wozy dotrą do czekających kuców i zebry.
Light zamknęła pyszczek, patrząc się z zaskoczeniem na niebieską klacz i próbując przetworzyć taką ilość informacji na raz. Trójnoga nie za bardzo wiedziała, jak na to zareagować. Poruszyła pyszczkiem bezgłośnie, jakby szukając właściwych słów.
- I... co macie zamiar teraz zrobić? - zapytała, lekko drżącym głosem.
Ogier uśmiechnął się i skinął głową z zadowoleniem w reakcji na słowa Xandera. Zebra miała całkowitą rację. Medyk próbował go od jakiegoś czasu przekonać, że ani Blue, ani tym bardziej on nie przejawiają żadnych skłonności do zdradzania osób, którym już zaufali. Gdyby chcieli z jakiegoś niewyjaśnionego powodu coś mu zrobić, to okazji ku temu mieli wiele, bez potrzeby kombinowania i przekonywania go, żeby został. Może wreszcie Sharpowi udało się przebić przez mury które młodszy ogier wybudował wokół swojego umysłu i pokazać mu prawdę.
Pasiasty miał też rację co do innej sprawy: medyk i Blue mu nic nie zrobią, ale nikt nie mógł przewidzieć jak zareaguje reszta. Sharp wątpił, żeby przeszkadzało to Rainfall, zwłaszcza jeżeli zarówno on jak i Blue zapewnią, że zebra jest w porządku. Najemnicy nie wydawali się konfliktowi, też powinni posłuchać słów jednorożca. Największymi niewiadomymi były Iron i Starweave... Ogier nie wiedział też co White mogli nagadać w jej Stajni, ale ufał, że niedoświadczoną klacz uda się przekonać, że zebry to nie zło wcielone i aktualnie żyjące nie są odpowiedzialne za apokalipsę. Medyk zazgrzytał zębami, próbując wymyślić jakieś rozwiązanie problemu.
- Miło mi to słyszeć - powiedział do swego rozmówcy, kiwając głową na słowa o przysiędze - Dołożę wszelkich starań, żeby nic się nie stało, ale wiesz, że nie mogę tego zagwarantować - powiedział uczciwie.
- Najpierw jednak musicie odpocząć. Na pewno jesteście wyczerpani po tej misji. Zajmiemy się tym, gdy trochę wypoczniecie - dokończył medyk z uśmiechem. Karawany nie poruszały się z zatrważającą prędkością, wręcz przeciwnie. Zanim problemy powrócą, minie przynajmniej parę godzin, a musieli dać zwiadowcom czas na zregenerowanie sił.
Widząc, że karawana zbliża się do ich pozycji, Sharp spojrzał na zebrę i na jej maskę. Najlepiej było z tym poczekać aż wszyscy będą wypoczęci i zdolni do uczestniczenia w tym swoistym wydarzeniu, którym będzie zdjęcie przebrania przez pasiastego ogiera.
EFS White nie pokazywał żadnych czerwonych sygnatur. Wszystko co znajdowało się w zasięgu zaklęcia było neutralne bądź przyjaźnie nastawione do białowłosej.
- Ale... ale on nas zabije! - pisnęła, patrząc to na Picky'ego, to na April - Ma karabin i... i... - zaczęła się jąkać. Wyglądało na to, że jej rezerwy odwagi powoli się wyczerpywały.
- Amity ma rację - odezwał się Picky. Ogier był nieco spokojniejszy niż jego żona, ale słychać było, że też jest przestraszony i ledwo kontroluje swój głos - Światło zwróci jego uwagę... - dodał niepewnie, wskazując głową na lampę oświetlającą pomieszczenie ciepłym, żółtym światłem.
Karawana dotarła na odległość, która pozwalała kucykom podróżującym w niej porozumieć się ze zwiadem podniesionym głosem. W ciągu paru minut wozy dotrą do czekających kuców i zebry.
Light zamknęła pyszczek, patrząc się z zaskoczeniem na niebieską klacz i próbując przetworzyć taką ilość informacji na raz. Trójnoga nie za bardzo wiedziała, jak na to zareagować. Poruszyła pyszczkiem bezgłośnie, jakby szukając właściwych słów.
- I... co macie zamiar teraz zrobić? - zapytała, lekko drżącym głosem.
Ogier uśmiechnął się i skinął głową z zadowoleniem w reakcji na słowa Xandera. Zebra miała całkowitą rację. Medyk próbował go od jakiegoś czasu przekonać, że ani Blue, ani tym bardziej on nie przejawiają żadnych skłonności do zdradzania osób, którym już zaufali. Gdyby chcieli z jakiegoś niewyjaśnionego powodu coś mu zrobić, to okazji ku temu mieli wiele, bez potrzeby kombinowania i przekonywania go, żeby został. Może wreszcie Sharpowi udało się przebić przez mury które młodszy ogier wybudował wokół swojego umysłu i pokazać mu prawdę.
Pasiasty miał też rację co do innej sprawy: medyk i Blue mu nic nie zrobią, ale nikt nie mógł przewidzieć jak zareaguje reszta. Sharp wątpił, żeby przeszkadzało to Rainfall, zwłaszcza jeżeli zarówno on jak i Blue zapewnią, że zebra jest w porządku. Najemnicy nie wydawali się konfliktowi, też powinni posłuchać słów jednorożca. Największymi niewiadomymi były Iron i Starweave... Ogier nie wiedział też co White mogli nagadać w jej Stajni, ale ufał, że niedoświadczoną klacz uda się przekonać, że zebry to nie zło wcielone i aktualnie żyjące nie są odpowiedzialne za apokalipsę. Medyk zazgrzytał zębami, próbując wymyślić jakieś rozwiązanie problemu.
- Miło mi to słyszeć - powiedział do swego rozmówcy, kiwając głową na słowa o przysiędze - Dołożę wszelkich starań, żeby nic się nie stało, ale wiesz, że nie mogę tego zagwarantować - powiedział uczciwie.
- Najpierw jednak musicie odpocząć. Na pewno jesteście wyczerpani po tej misji. Zajmiemy się tym, gdy trochę wypoczniecie - dokończył medyk z uśmiechem. Karawany nie poruszały się z zatrważającą prędkością, wręcz przeciwnie. Zanim problemy powrócą, minie przynajmniej parę godzin, a musieli dać zwiadowcom czas na zregenerowanie sił.
Widząc, że karawana zbliża się do ich pozycji, Sharp spojrzał na zebrę i na jej maskę. Najlepiej było z tym poczekać aż wszyscy będą wypoczęci i zdolni do uczestniczenia w tym swoistym wydarzeniu, którym będzie zdjęcie przebrania przez pasiastego ogiera.
EFS White nie pokazywał żadnych czerwonych sygnatur. Wszystko co znajdowało się w zasięgu zaklęcia było neutralne bądź przyjaźnie nastawione do białowłosej.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.