13-09-2014, 23:30
Nie wiedziała, i nie mogła wiedzieć dlaczego ów ogier wciąż był zakuty, a do tego oberwał młotkiem. Odpowiedz niebieskiej nie była zbyt wyczerpująca w tej sprawie. To też klacz stwierdziła, że kuc musiał sprawiać jakieś problemy i po prostu mu się należało.
Starweave patrzyła przez większość czasu na Blue, która to jakby nigdy nic wróciła cała zadowolona ze swojej wycieczki. A przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Niebieska klacz przywitała White, później Hilo. Przez cały czas nie udzielając choćby cienia skruchy przed tym, co jeszcze jakiś czas temu pustkowia w nią rzuciły. Może klacz bardzo szybko zostawiała przeszłość za sobą. A może porostu nigdy nie patrzyła jej prosto w oczy. Star nie mogła tego wiedzieć. Wiedziała natomiast, że przesadny optymizm Blue może być dopiero zalążkiem przyszłych problemów.
Przede wszystkim bolało ją to, że niebieska klacz najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Blue miała tylko i wyłącznie przeprowadzić cichy zwiad. Jednak teraz kiedy miała ze sobą dwa kucyki prosto z osady, oraz nowe „ozdobniki” na zadzie, jasnym było, że nic takiego nie miało miejsca. Oznaczało to, że do czasu kiedy oni zdecydują się podjąć jakąkolwiek akcję, ci w osadzie już dawno zorientują się w sytuacji, doprowadzając się do porządku i gotowości bojowej. A to z kolei czyniło ich plan jeszcze bardziej niebezpiecznym i szalonym.
Star miała ochotę za to nagadać Blue. Nawtykać jej jak bardzo spieprzyła sprawę. Jak bardzo dała ciała nawet mimo dobrych intencji. Ale jednak uratował ona dwa kucyki. Już teraz znacznie odmieniła ich los. Uczynek był dobry, a Starweave skrupulatnie milczała nie odlewając się słowem w tej sprawię.
- Nie mamy żadnych konserw. Trzeba podebrać nowe ze skrzyń. Gdzieś jest już jedna otwarta. – Powiedziała do Blue po czym spojrzała zaciekawiona po Hilo i Light, czekając na rozwój sytuacji. Spodziewała się zobaczyć coś co wreszcie rozładuje trochę napięcie i pozwoli jej nieco ochłonąć.
Starweave patrzyła przez większość czasu na Blue, która to jakby nigdy nic wróciła cała zadowolona ze swojej wycieczki. A przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Niebieska klacz przywitała White, później Hilo. Przez cały czas nie udzielając choćby cienia skruchy przed tym, co jeszcze jakiś czas temu pustkowia w nią rzuciły. Może klacz bardzo szybko zostawiała przeszłość za sobą. A może porostu nigdy nie patrzyła jej prosto w oczy. Star nie mogła tego wiedzieć. Wiedziała natomiast, że przesadny optymizm Blue może być dopiero zalążkiem przyszłych problemów.
Przede wszystkim bolało ją to, że niebieska klacz najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Blue miała tylko i wyłącznie przeprowadzić cichy zwiad. Jednak teraz kiedy miała ze sobą dwa kucyki prosto z osady, oraz nowe „ozdobniki” na zadzie, jasnym było, że nic takiego nie miało miejsca. Oznaczało to, że do czasu kiedy oni zdecydują się podjąć jakąkolwiek akcję, ci w osadzie już dawno zorientują się w sytuacji, doprowadzając się do porządku i gotowości bojowej. A to z kolei czyniło ich plan jeszcze bardziej niebezpiecznym i szalonym.
Star miała ochotę za to nagadać Blue. Nawtykać jej jak bardzo spieprzyła sprawę. Jak bardzo dała ciała nawet mimo dobrych intencji. Ale jednak uratował ona dwa kucyki. Już teraz znacznie odmieniła ich los. Uczynek był dobry, a Starweave skrupulatnie milczała nie odlewając się słowem w tej sprawię.
- Nie mamy żadnych konserw. Trzeba podebrać nowe ze skrzyń. Gdzieś jest już jedna otwarta. – Powiedziała do Blue po czym spojrzała zaciekawiona po Hilo i Light, czekając na rozwój sytuacji. Spodziewała się zobaczyć coś co wreszcie rozładuje trochę napięcie i pozwoli jej nieco ochłonąć.