16-09-2014, 16:46
Starweave spojrzała w oczy ogiera i od razu widziała już praktycznie wszystko co powinna wiedzieć. Przyłożyła kopytko do pyszczka, zmartwionym wzrokiem spoglądając na młodszą klacz. Zastanawiała się przez chwilę co począć dalej. Młodsza rozpłakała się, wtulona w sierść swojego wuja. Star uniosła niepewnie kopytko nad jej grzbietem. Chciała objąć ją, przytulić, lecz zawahała się. Po chwili spróbowała drugi raz, jednak tak jak poprzednio kopytko cofnęło się i ostatecznie spoczęło z powrotem na pyszczku Star.
Jednoróżka dobrze wiedziała, że trzymanie tamtej w niepewności tylko pogorszy sprawę. Prędzej czy później i tak będzie wiedzieć, nie było od tego ucieczki. Niepewność z minuty na minutę po prostu pożerała psychikę kucyka. Żerowała na nadziei, wypalając wszystkie siły. Wraz z upływem czasu sprawiając, że przyjęcie najgorszego stawało się coraz trudniejsze, aż w końcu niemożliwe. Klacz musiała poznać prawdę, im szybciej tym lepiej.
Star nie była jednak w stanie znaleźć teraz w sobie tyle energii. Zwłaszcza, że z każdą następną chwilą karawana oddalał się. Nie było czasu na takie rzeczy. To musiało po prostu poczekać. Kiwnęła głową do Hilo, po czym wstała odwracając się w stronę karawany. Spojrzała na wozy, White, nieprzytomnego ogiera z łańcuchem, aż w końcu wystrzeliła biegiem do pierwszego wozu w rzędzie.
- KARAWANA STOP! Brahminy Stop! Postój! – Krzyknęła po czym podeszła do starszego najemnika. – Postój na trzydzieści minut i nie więcej. Musimy się zatrzymać, ale za to odpuścimy sobie ten późniejszy planowany na rozdrożu. – Klacz spojrzała po dwójce najemników, po czym zaczęła mówić dalej. – Tam w tyle jest dwójka kucyków, a obok nich jeden nieprzytomny. Trzeba go zabrać na wóz i bacznie obserwować, może być nieprzewidywalny. – Powiedziała do starszego. – Ty natomiast rozejrzyj się za jakąś żywnością dla przybyłych. Potrzebujemy porcji dla trzech... właściwie czterech kuców. – Rzuciła do młodszego.
Starweave chciała powiedzieć coś jeszcze, ale w pewnym monecie zorientowała się, że właśnie skończyły jej się kucyki. Jedna para tuliła się w tyle za nimi. Druga gdzieś pewnie na wozie. Trzecia była przypięta do ostatniego z nich. White wydawał się bezużyteczna, a zamaskowanemu nie zamierzała rozkazywać. I tak właśnie Star zdała sobie sprawę, że kucyków jest już nawet za mało aby utrzymać samą karawanę. ”Durny pomysł z tachaniem ostatniego wozu...”
Jednoróżka dobrze wiedziała, że trzymanie tamtej w niepewności tylko pogorszy sprawę. Prędzej czy później i tak będzie wiedzieć, nie było od tego ucieczki. Niepewność z minuty na minutę po prostu pożerała psychikę kucyka. Żerowała na nadziei, wypalając wszystkie siły. Wraz z upływem czasu sprawiając, że przyjęcie najgorszego stawało się coraz trudniejsze, aż w końcu niemożliwe. Klacz musiała poznać prawdę, im szybciej tym lepiej.
Star nie była jednak w stanie znaleźć teraz w sobie tyle energii. Zwłaszcza, że z każdą następną chwilą karawana oddalał się. Nie było czasu na takie rzeczy. To musiało po prostu poczekać. Kiwnęła głową do Hilo, po czym wstała odwracając się w stronę karawany. Spojrzała na wozy, White, nieprzytomnego ogiera z łańcuchem, aż w końcu wystrzeliła biegiem do pierwszego wozu w rzędzie.
- KARAWANA STOP! Brahminy Stop! Postój! – Krzyknęła po czym podeszła do starszego najemnika. – Postój na trzydzieści minut i nie więcej. Musimy się zatrzymać, ale za to odpuścimy sobie ten późniejszy planowany na rozdrożu. – Klacz spojrzała po dwójce najemników, po czym zaczęła mówić dalej. – Tam w tyle jest dwójka kucyków, a obok nich jeden nieprzytomny. Trzeba go zabrać na wóz i bacznie obserwować, może być nieprzewidywalny. – Powiedziała do starszego. – Ty natomiast rozejrzyj się za jakąś żywnością dla przybyłych. Potrzebujemy porcji dla trzech... właściwie czterech kuców. – Rzuciła do młodszego.
Starweave chciała powiedzieć coś jeszcze, ale w pewnym monecie zorientowała się, że właśnie skończyły jej się kucyki. Jedna para tuliła się w tyle za nimi. Druga gdzieś pewnie na wozie. Trzecia była przypięta do ostatniego z nich. White wydawał się bezużyteczna, a zamaskowanemu nie zamierzała rozkazywać. I tak właśnie Star zdała sobie sprawę, że kucyków jest już nawet za mało aby utrzymać samą karawanę. ”Durny pomysł z tachaniem ostatniego wozu...”