24-09-2014, 22:50
White przemogła się i zapytała Iron o to, aby była jej mentorką. Bardzo na to liczyła, gdyż chciała przestać być już popychadłem, za które zapewne wszyscy ją uważali. Była pewna, że trzymają ją tutaj z litości... że jest niepotrzebna i bezużyteczna. Chciała się zmienić... i to mocno. Stwierdziła, że dni tchórzliwej i strachliwej klaczy powinny się skończyć. White odkąd tylko poznała pustkowia, postanowiła stać się twardą i silną klaczą... nawet kosztem jej starej egzystencji. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, nie bała się nawet poświęcić nawet swojej starej siebie, lecz... szło to bardzo mizernymi kroczkami.
Iron w końcu odpowiedziała monologiem, którego białogrzywa klacz się spodziewała... no może po części. Rozumiała powagę wyboru, który stał przed nią oraz konsekwencje każdego z nich, lecz nie zamierzała teraz rezygnować. Nie mogła cały czas uciekać, gdyż ostatecznie trzeba wyjść na przeciw swoim problemom i je rozwiązać... raz i na zawszę. Dlatego też White podjęła swoją decyzję.
- Myślałam nad tym długo i postanowiłam się zmienić. Nie jestem długo na pustkowiach, bo raptem 2 tygodnie, lecz... to nie oznacza, iż dam sobą pomiatać. Nienawidzę Ghuli, więc też nie będę się spoufalać z tymi bestiami, gdyż kucykami to już one nie są... nie dla mnie. Gardzę nimi i twierdzę, iż powinno się je wybić. Co do tych prymitywnych bandytów... mam podobne zdanie. Są to tylko wyrzutki, śmiecie oraz... zbędny syf tego... wysypiska, które zwą się pustkowiami - White z każdym słowem stawała się coraz pewniejsza siebie i mówiła bardziej otwarcie oraz zwięźle. - Nauczyłam się, że tutaj praktycznie każdy może komuś wepchnąć nóż w plecy... a przede wszystkim mi... bo jestem naiwna... bo jestem zbędna. Nie chce być niedojdą, która tylko chowa się i nic nie robi. Dlatego przyszłam do Ciebie. Jesteś... inna i tym mi imponujesz. Ignorujesz tyle rzeczy, do wszystkiego podchodzisz na... luzie. Podziwiam Cię za to - tutaj White się zatrzymała, aby ostatecznie przemyśleć odpowiedź. Zajęło jej to chwilę, po czym postanowiła odpowiedzieć. - Proszę... wyszkol i wytrenuj mnie na żołnierza, który nie będzie się bał pociągnąć za spust, gdy tego będzie wymagała potrzeba. Takiego, który dla przeżycia i własnego interesu zrobi wszystko. Chciałabym być taka... jak Ty. Moi rodzice chcieli, abym zawsze pozostała taka jaka byłam, ale... takie osoby są słabe... i one są najczęściej ofiarą - kończąc te słowa wyprostowała się. - Teraz to ja chciałabym być myśliwym... - dodała, a następnie zaczęła się wpatrywać w Iron bez słowa, w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Mam nadzieję, iż dobrze postąpiłam - powiedziała do siebie w myślach.
Iron w końcu odpowiedziała monologiem, którego białogrzywa klacz się spodziewała... no może po części. Rozumiała powagę wyboru, który stał przed nią oraz konsekwencje każdego z nich, lecz nie zamierzała teraz rezygnować. Nie mogła cały czas uciekać, gdyż ostatecznie trzeba wyjść na przeciw swoim problemom i je rozwiązać... raz i na zawszę. Dlatego też White podjęła swoją decyzję.
- Myślałam nad tym długo i postanowiłam się zmienić. Nie jestem długo na pustkowiach, bo raptem 2 tygodnie, lecz... to nie oznacza, iż dam sobą pomiatać. Nienawidzę Ghuli, więc też nie będę się spoufalać z tymi bestiami, gdyż kucykami to już one nie są... nie dla mnie. Gardzę nimi i twierdzę, iż powinno się je wybić. Co do tych prymitywnych bandytów... mam podobne zdanie. Są to tylko wyrzutki, śmiecie oraz... zbędny syf tego... wysypiska, które zwą się pustkowiami - White z każdym słowem stawała się coraz pewniejsza siebie i mówiła bardziej otwarcie oraz zwięźle. - Nauczyłam się, że tutaj praktycznie każdy może komuś wepchnąć nóż w plecy... a przede wszystkim mi... bo jestem naiwna... bo jestem zbędna. Nie chce być niedojdą, która tylko chowa się i nic nie robi. Dlatego przyszłam do Ciebie. Jesteś... inna i tym mi imponujesz. Ignorujesz tyle rzeczy, do wszystkiego podchodzisz na... luzie. Podziwiam Cię za to - tutaj White się zatrzymała, aby ostatecznie przemyśleć odpowiedź. Zajęło jej to chwilę, po czym postanowiła odpowiedzieć. - Proszę... wyszkol i wytrenuj mnie na żołnierza, który nie będzie się bał pociągnąć za spust, gdy tego będzie wymagała potrzeba. Takiego, który dla przeżycia i własnego interesu zrobi wszystko. Chciałabym być taka... jak Ty. Moi rodzice chcieli, abym zawsze pozostała taka jaka byłam, ale... takie osoby są słabe... i one są najczęściej ofiarą - kończąc te słowa wyprostowała się. - Teraz to ja chciałabym być myśliwym... - dodała, a następnie zaczęła się wpatrywać w Iron bez słowa, w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Mam nadzieję, iż dobrze postąpiłam - powiedziała do siebie w myślach.