07-11-2014, 22:53
Ogier od razu wziął ostrożny łyk darowanej wody, kiwając głową ze zrozumieniem. Jednakże tegoż kiwnięcia zrozumienia klacz jednorożca nie miała już okazji zauważyć, gdyż udała się do pierwszego wozu. Nieopodal najspokojniej w świecie siedziała White, dokonując inspekcji swego cennego instrumentu.
Starszy najemnik skinął Star głową na powitanie.
- Już ruszamy - stęknął, zacieśniając poluzowany pasek na uprzęży jednego z bragminów. Po paru sekundach kucyk odsunął się od uprzęży, oceniając swoją pracę - Wszystko dobrze? - zapytał się dwugłowej istoty, która odpowiedziała dość lakonicznie, bo jedynie skinięciem jednej z głów, zaszczycając ogiera jedynie krótkim spojrzeniem.
- Dobrze, idziemy! - rzucił ogier do brahminów. Po kolejnej krótkiej chwili, koła wozów zaczęły leniwie się kręcić, ruszając karawanę do przodu. Nie był to szybki środek podróży, niewątpliwie miało minąć jeszcze wiele godzin zanim będą mieli szansę dotrzeć do swego celu, jakikolwiek by to cel nie był.
Małżeństwo spojrzało się z lekkim niepokojem na klacz, ale po chwili dwa kucyki też się nieco rozpogodziły.
- Powinniśmy przeszukać resztę pomieszczeń na dole. Budynek jest tylko częściowo zniszczony, ale zagnieżdżenie się tu tego... stworzenia sugeruje raczej, że od dłuższego czasu opuszczony - stwierdził Picky, rzeczowo. Jego żona przytaknęła mu, od razu biorąc się za przeszukiwanie pomieszczenia w którym się znajdowali.
Po zaledwie kilkunastu sekundach, Amity wyciągnęła głowę z którejś z szafek, trzymając w pyszczku kapsel. Jej mąż uśmiechnął się na ten widok, jednak samemu na razie nie dołączył do przeszukiwania terenu, jakby czekając na coś.
Starszy najemnik skinął Star głową na powitanie.
- Już ruszamy - stęknął, zacieśniając poluzowany pasek na uprzęży jednego z bragminów. Po paru sekundach kucyk odsunął się od uprzęży, oceniając swoją pracę - Wszystko dobrze? - zapytał się dwugłowej istoty, która odpowiedziała dość lakonicznie, bo jedynie skinięciem jednej z głów, zaszczycając ogiera jedynie krótkim spojrzeniem.
- Dobrze, idziemy! - rzucił ogier do brahminów. Po kolejnej krótkiej chwili, koła wozów zaczęły leniwie się kręcić, ruszając karawanę do przodu. Nie był to szybki środek podróży, niewątpliwie miało minąć jeszcze wiele godzin zanim będą mieli szansę dotrzeć do swego celu, jakikolwiek by to cel nie był.
Małżeństwo spojrzało się z lekkim niepokojem na klacz, ale po chwili dwa kucyki też się nieco rozpogodziły.
- Powinniśmy przeszukać resztę pomieszczeń na dole. Budynek jest tylko częściowo zniszczony, ale zagnieżdżenie się tu tego... stworzenia sugeruje raczej, że od dłuższego czasu opuszczony - stwierdził Picky, rzeczowo. Jego żona przytaknęła mu, od razu biorąc się za przeszukiwanie pomieszczenia w którym się znajdowali.
Po zaledwie kilkunastu sekundach, Amity wyciągnęła głowę z którejś z szafek, trzymając w pyszczku kapsel. Jej mąż uśmiechnął się na ten widok, jednak samemu na razie nie dołączył do przeszukiwania terenu, jakby czekając na coś.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.