10-11-2014, 16:04
Picky skinął głową i ruszył do szukania, zajmując przeciwny kraniec pokoju niż dwie klacze, chcąc prawdopodobnie przyspieszyć prędkość poszukiwań. Kucyki zaglądały do każdego zakamarku w którym mogło coś się ukryć.
April widziała jak Amity ogląda parę znalezionych rzeczy, rzucając je na łóżko. Sama klacz jednorożca nie miała wiele szczęścia. Pod szafką znalazła jedynie brud, żelazko w stanie ledwo pozwalającym poznać, do czego kawał metalu służył, oraz pustą butelkę po mleku.
Minęło parę długich godzin. Karawana leniwie poruszała się do przodu. Droga była daleka, a wozy nie były demonami prędkości. Fakt, iż jeden z kucyków ciągnących ostatni wóz cały czas się potykał i próbował oszczędzać jedną ze swych tylnych nóg, nie przyspieszał podróży.
Południe dawno już minęło, ale krajobraz otaczający karawanę ani myślał się zmienić. Jedynymi odgłosami niosącymi się po okolicy były stukot kół i okazjonalne krótkie wymiany słów między kucykami idącymi obok nich.
Iron ciągnąc wóz wraz z tajemniczym ogierem miała o wiele więcej roboty niż przy robieniu tego wraz z Rainfall. Kucyk nie miał siły do wykonywania takiego zadania dłużej niż przez kilkadziesiąt minut, a i wtedy nie odznaczał się kondycją. W tej chwili potykał się i usiłował za wszelką cenę nie stawiać swej wagi na prawą tylną nogę. Powstrzymywał się od wygłoszenia jakiegokolwiek protestu głośno, ale było jasnym, że nie jest to zadanie dla niego.
Świadomość Blue powoli wracała. Pierwszym co klacz zauważyła był fakt, że leżała wciąż na wozie, jednakże tenże pojazd w tej chwili był w ruchu. W tamtej właśnie chwili lewe tylne koło wozu wpadło w jedną z niezliczonych dziur w drodze. Wyglądało na to, że ta była głęboka nieco ponad średnią, gdyż całym ładunkiem, wraz z klaczą jednorożca, zatrzęsło na tyle mocno, że wszelkie resztki snu zostały natychmiastowo wypędzone z jej głowy.
Drugą rzeczą która dość rzucała się w oczy był ogier w którego była wtulona, oraz koc ich przykrywający. Wyglądało na to, że Sharp wciąż spał, albo przynajmniej nie zauważył, że niebieska już się obudziła.
April widziała jak Amity ogląda parę znalezionych rzeczy, rzucając je na łóżko. Sama klacz jednorożca nie miała wiele szczęścia. Pod szafką znalazła jedynie brud, żelazko w stanie ledwo pozwalającym poznać, do czego kawał metalu służył, oraz pustą butelkę po mleku.
Minęło parę długich godzin. Karawana leniwie poruszała się do przodu. Droga była daleka, a wozy nie były demonami prędkości. Fakt, iż jeden z kucyków ciągnących ostatni wóz cały czas się potykał i próbował oszczędzać jedną ze swych tylnych nóg, nie przyspieszał podróży.
Południe dawno już minęło, ale krajobraz otaczający karawanę ani myślał się zmienić. Jedynymi odgłosami niosącymi się po okolicy były stukot kół i okazjonalne krótkie wymiany słów między kucykami idącymi obok nich.
Iron ciągnąc wóz wraz z tajemniczym ogierem miała o wiele więcej roboty niż przy robieniu tego wraz z Rainfall. Kucyk nie miał siły do wykonywania takiego zadania dłużej niż przez kilkadziesiąt minut, a i wtedy nie odznaczał się kondycją. W tej chwili potykał się i usiłował za wszelką cenę nie stawiać swej wagi na prawą tylną nogę. Powstrzymywał się od wygłoszenia jakiegokolwiek protestu głośno, ale było jasnym, że nie jest to zadanie dla niego.
Świadomość Blue powoli wracała. Pierwszym co klacz zauważyła był fakt, że leżała wciąż na wozie, jednakże tenże pojazd w tej chwili był w ruchu. W tamtej właśnie chwili lewe tylne koło wozu wpadło w jedną z niezliczonych dziur w drodze. Wyglądało na to, że ta była głęboka nieco ponad średnią, gdyż całym ładunkiem, wraz z klaczą jednorożca, zatrzęsło na tyle mocno, że wszelkie resztki snu zostały natychmiastowo wypędzone z jej głowy.
Drugą rzeczą która dość rzucała się w oczy był ogier w którego była wtulona, oraz koc ich przykrywający. Wyglądało na to, że Sharp wciąż spał, albo przynajmniej nie zauważył, że niebieska już się obudziła.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.